Siostra Monika cała od Jezusa


- krótka biografia -



1. Spokojnie upływał czas w Hiszpanii w roku 1889. Było południe, 17 dzień maja. W małym miasteczku Monteagudo w prowincji Navara, w domu pod numerem 38 w dzielnicy zwanej Monteagudillo pani Maria Zapater zamężna z Euzebiuszem Cornago Saria, wydała szczęśliwie na świat prześliczną dziewczynkę, która była trzecim z kolei dzieckiem spośród dziesięciorga, które tworzyły rodzinę. Dziecko zostało ochrzczone po południu tego samego dnia. Bóg spieszył się, by pokazać swoją miłość i napełnić swoim światłem tę uprzywilejowaną duszę. Na chrzcie otrzymała imię Bazylia.


2. Maria Zapater, jak każda matka zachowywała gorliwie w swoim sercu wspomnienia o swej córce, niektóre niezrozumiałe dla niej. Z upływem lat podzieliła się nimi ze swymi przyjaciółkami w czasie zażyłych rozmów.
3. Stąd wiemy, że w trzecim roku życia Bazylia była dzieckiem ruchliwym i zabawnym. Miała okrągłą twarz, zawsze uśmiechniętą oraz krótką grzywkę koloru ciemnobrązowego. Przy jej cerze lekko śniadej, przyciągały uwagę duże, żywe oczy koloru ziarenka kawy, przez które przeświecała radość, jaka ją napełniała. Była przyjazna dla wszystkich. Maria przypominała sobie i mężowi jak wielki strach budziła u Bazylii w tym wieku śmierć. Pewnego dnia Bazylia bawiła się sama na progu domu. Nagle zobaczyła poranionego konia biegnącego z góry ulicą, którego z trudem mógł utrzymać woźnica, znajdujący się przed nogami zwierzęcia. Bazylia podniosła się szybko, a zwierzę zatrzymało się nagle przed nią, a następnie powlokło ją po ulicy. Pozostała jej po tym zajściu tylko mała blizna. Powiedziała wtedy rodzicom, że zrobiła to, by nie zginął woźnica.


4. Już jako zakonnica, w jednym z listów Bazylia opowiada: "Miałam około cztery lata. Bawiłam się z koleżaneczką na ulicy i zobaczyłam przed sobą dwoje młodych. "Jestem twoim Aniołem Stróżem" - powiedział jej jeden z nich. Bazylia wyrażając gwałtownie gorące pragnienie, które wypełniało jej małe serce, powiedziała jemu: "Chcę abyś nauczył mnie kochać Jezusa". Przekonana, że wszyscy kontaktują się ze swym Aniołem, nie nadała temu wydarzeniu większego znaczenia.


5. Maria, mama Bazylii wspomina wielkie, niemiłe zaskoczenie, gdy któregoś roku nie znalazła ziemniaków zachowywanych zazwyczaj do wysadzenia. Bazylia powiedziała później, że dała je potrzebującym. Euzebiusz, mąż Marii rozgniewał się wtedy bardzo, a do Bazylii powiedział poważnie: "Zawsze coś wydajesz, wytłumacz to teraz matce".


6. Przed pierwszą Komunią świętą jedna z jej koleżanek ciężko zachorowała. Był to czas bardzo trudny dla Bazylii. W ciągu dnia składała wizyty chorej, a gdy stan chorej dziewczynki wskazywał na zbliżającą się śmierć, zaofiarowała się, że zaopiekuje się nią w nocy. Matka chorej, bardzo już wyczerpana sytuacją, z wdzięcznością zgodziła się, wiedząc, że jej córka czuła się szczęśliwa z Bazylią.


7. Bóg ma przyjemność komunikowania się z dziećmi, a Bazylia już w dzieciństwie ofiarowywała Jemu otwarte i kochające serce. Budząca się świadomość pozwalała jej stopniowo zrozumieć, że wszelkie dobro przychodzi od Jezusa. Rozkoszą było wiedzieć, że pochodzi ono od Jezusa, który w Eucharystii przyciągał ją bardzo. Wspominała: "Mogę zapewnić, że od kiedy pojmowałam, w moim sercu był tylko Jezus".


8. Matka i córka wstawały bardzo wcześnie, aby codziennie uczestniczyć we Mszy św. sprawowanej w kościele Ojców Augustianów Rekoletów w sanktuarium Matki Bożej Dobrej Drogi, patronki Monteagudo, które wznosi się majestatycznie przy wyjeździe z miasta. Bywały dnie, kiedy Maria nie mogła uczestniczyć we Mszy św., wtedy Bazylia od dziecięcych lat chodziła sama. Ponieważ nie miała zegarka, zdarzało jej się czasem, przy pełni księżyca, że przychodziła do kościoła wiele godzin za wcześnie. Skulona przy drzwiach kościoła myślała wówczas o Jezusie. Później powie: "Jezus był tym jedynym, który mnie absorbował w dzieciństwie, pragnęłam poznać Go i nie wiedziałam jak to zrobić. Dlatego zadowalałam się myśląc o Nim, ukrytym w Najświętszym Sakramencie".


9. Nigdy nie przestawała uczestniczyć we Mszy św. Postrzegała namacalnie i czuła, że był to akt bardzo wzniosły i bardzo święty, który dokonuje się na ziemi. Duch Święty pouczał ją wewnętrznie: "Tam jest Jezus. We Mszy św. zamyka się całe duchowe dobro Kościoła i oddaje się chwałę i uwielbienie należne Bogu. Msza św. jest upamiętnieniem na ołtarzu ofiary Krzyża, którą Chrystus złożył Ojcu, jako ofiarę pojednania, a Kościołowi ofiaruje swe Ciało, jako pokarm żywy, który daje życie wieczne". Napisze później "Ofiara Mszy świętej należy do największych tajemnic, rozważając ją możemy otrzymać więcej łask".


10. Bazylia przyjęła Komunię świętą 16 maja 1901 roku. W tym czasie przeżywała dni szalona ze szczęścia. Nie spała, nie jadła, nie myślała o sukienkach, nic innego ją nie zajmowało. W końcu Jezus przyszedł do jej serca! Już nigdy nie pozwoli Jemu wyjść z niego! Był to niezapomniany dzień. Siedemnaście lat później napisze "Ile wspomnień mam z tamtego dnia! Odnowiłam przyrzeczenie, że nie obrażę nigdy Jezusa, choć wtedy nie bardzo zdawałam sobie sprawę z trudności".


11. Którejś nocy Bazylia poszła do babci Simeona, ze strony ojca, aby pomóc jej i dotrzymać towarzystwa. W wolnych chwilach pozostawała skupiona, myśląc o wielkości i dobroci Boga. Przeczytamy później: "Modlitwę myślną rozpoczęłam skrupulatnie w 13 roku życia, kiedy moja ciotka Urszula podarowała mi książkę Odwiedziny Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej św. Alfonsa Marii Liguori. Ta książeczka pobudzała mnie do modlitwy wewnętrznej i pozostawałam pod jej wpływem cały czas rozmyślając o tym, co przeczytałam".


12. Gorące nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu stało się ziarnem, z którego rozwinęło się silne powołanie kontemplacyjne. Bazylia starała się zachowywać przez dłuższy czas w pamięci to, czego doświadczała na modlitwie adoracyjnej. Tłumaczyła: "Jezus jest bardzo głęboko wewnątrz mego serca, zatem jeśli muszę zająć się innymi sprawami, mogę zwrócić Jego uwagę na siebie, czuję Go w sercu i tak udaje mi się pozostawać z Nim zawsze. Wszystko mówi mi "Jezus, Jezus, Jezus. Niech żyje Jezus!"


13. Gdy Bazylia miała 18 lat, jej najmłodsza siostra, Wiktoria, mówiła, że usłyszała od Matki, że Bazylia była najładniejszą dziewczynką i najbardziej dowcipną ze wszystkich. Była prosta, przyjacielska, pobożna, pracowita. Będąc taką nie dziwi, że młodzi z miasteczka zwracali na nią uwagę. Jeden starał się o jej serce, lecz oznajmiła mu swój zamiar poświęcenia się Bogu.


14. Pewien ojciec augustianin, rekoleta podarował jej obrazek siostry Marii od Krzyża, młodej zakonnicy zmarłej w opinii świętości w klasztorze św. Marii Magdaleny w Baezie (Jaen). Bazylia czuła, że Bóg chce i ją mieć w klasztorze, nie wątpiła, że to jej miejsce. Rodzice przyjęli jej decyzję. Poprosiła o przyjęcie jako siostra konwerska. Została przyjęta, a 12 sierpnia 1908 roku wstąpiła do klasztoru.


15. Życie konsekrowane charakteryzuje się stanowczym podążaniem za Chrystusem według Ewangelii. Pod jej wpływem rodzi się wyraźne, szczególne powołanie, w którym Bóg jest wszystkim. Osobami powołanymi do takiego życia są dusze, którym Bóg ukazuje, w jakiś tajemniczy sposób "drogocenną perłę" - Jezusa (Mt, 13 45-46). Dla Niego zostawiają wszystko, co posiadają. Klasztory zostały wzniesione przez nie i dla nich, by mogły w nich żyć.


16. Bazylia czuła się pociągnięta do życia konsekrowanego w klasztorze augustianek w Baezie. Tam składała miłosną i ciągłą ofiarę Bogu przez oczyszczenie serca, chwałę, dziękczynienie, prośbę, wstawiennictwo i łzy. Dążyła do osiągnięcia jedności duszy z najgłębszą istnością Boga. Nie miała własności, bowiem w klasztorze wszystko jest wspólne. Tak przeżywane braterstwo otwierało ją na potrzeby duchowe i materialne wszystkich ludzi.


17. Według zwyczaju klasztornego, zmieniła imię chrzcielne . Odtąd wszyscy nazywali Bazylię siostrą Moniką. Jej główny cel natomiast pozostawał niezmieniony - być świętą i nie odmawiać niczego Jezusowi.


18. Pracowała głównie w kuchni. Wykonywała także prace hafciarskie, które jej powierzano, a w ostatnich latach zajmowała się nawet pracami szewskimi. Starała się być zawsze skupiona. Wiedziała, że Bóg jest wszędzie, a nie tylko w chórze. Uważała, że trzeba pracować i nie pomijać najmniejszej okazji do złożenia Panu ofiary.


19. Niedługo po tym, jak podjęła swoje zobowiązanie, Matka Dolores, jej przełożona, weszła do kaplicy i zastała ją w chórze na kolanach, z rozkrzyżowanymi ramionami, zalaną łzami. Co cię dręczy, siostro Moniko? Czy chcesz wrócić do domu? - zapytała. Siostra Monika odpowiedziała: "Matko! Nie chcę wracać do domu. Płaczę, ponieważ jest wielu grzeszników ... i ich dusze są potępione ". Arcybiskup Walencji, św. Tomasz z Villanuevy, augustianin wyjaśniał w swoich kazaniach absolutną niezdolność ludzi na tej ziemi do całkowitego usunięcia grzechu. Mówił: "Człowiek pragnie przywrócenia do stanu bez grzechu, ale sam nie może tego dokonać, tylko Bóg może ten stan przywrócić, ale nie jest to Jego obowiązkiem. Dzięki Wcieleniu Syna Bożego stało się możliwe spłacenie długu za grzechy człowieka, bo tylko Bóg-Syn jako Bóg może tego dokonać, a jednocześnie jako Człowiek, jest w stanie spłacić dług człowieka, który pragnie przywrócenia stanu bez grzechu, ale sam nie może tego dokonać". Szczęśliwa wina, która sprowadziła nam takiego Zbawiciela - Jezusa Chrystusa! - tak śpiewa Kościół podczas czuwania na Wielkanoc.


20. Siostra Monika tak mówiła o swojej miłości do Jezusa: "Nie pragnę niczego innego jak tylko kochać Go bardzo miłością prawdziwą aż do śmierci i nie obrażać Go". Prosiła Jezusa, by uczynił ją zdolną do takiej miłości: "Niech się poprawię i niech będę pokorna, bo dotychczas ani nie byłam ani nie jestem niczym więcej aniżeli masą czystej pychy".


21. Anioł Stróż towarzyszył jej przez całe życie bardzo konkretnie. Zwracała się do niego "Starszy bracie" i miała do niego wielkie zaufanie. Ze stałą gorliwością przyjmowała jego pouczenia, gdy przy najmniejszej niedoskonałości mówił do niej z miłością: "Nie rób tego tak". Anioł Stróż pouczał ją także w poznawaniu prawd naszej wiary, poprawiał, pocieszał i pomagał w pracach. A gdy była chora, przyniósł jej Komunię św. do celi.


22. Współsiostry zapamiętały ją jako zakonnicę z pogodnym wyrazem twarzy, zawsze skupioną. Kiedyś do jednej z sióstr, pobudzając ją do pracy dla Królestwa, powiedziała: "Wszystko o czym myślimy, co robimy i co kochamy jest dla zbawienia dusz". A kiedy widziała jakąś siostrę smutną i opieszałą w swych czynnościach, mówiła jej cicho: "Naszym zadaniem siostro jest zbawiać dusze, dla tego powodu jesteśmy w klasztorze. Żyjmy zawsze pogodne, bo jesteśmy oblubienicami Jezusa, i musimy pozyskać dla Niego wiele dusz".


23. Bóg czasem dopuszcza, że można zobaczyć demona. Demon stara się odciągnąć duszę od Jezusa i niepokoi ją na tysiąc sposobów. Ale wróg nic nie może, jeśli my nie chcemy mu ulec, bo mamy łaskę Bożą, a z nią możemy dużo więcej niż nasz wróg. Sami z siebie nic nie możemy ale wsparci zasługami Jezusa Chrystusa, to co innego.


24. Społeczeństwo w jakim żyła, oczekiwało od zakonnicy, by była ustawiczną ofiarą. Czytamy: "Cierpię wiele z powodu zniewag skierowanych do Jezusa. Wiele razy ofiarowuję się, i proszę, aby skierował wszystko na mnie, biedaczkę i zrobił ze mną to, co jest zgodne z Jego wolą". Możemy cierpieć, obarczyć się całym piekłem, gdy jesteśmy z Jezusem, a powinnyśmy być takimi zawsze i całkowicie".


25. 17 lipca 1936 roku wybucha wojna domowa w Hiszpanii. 22 lipca tego samego roku Klasztor zostaje zajęty przez policjantów. Dziewięć zakonnic zostaje zmuszonych do opuszczenia klasztoru. Na ulicy czekają na nie rodziny, bliscy krewni i przyjaciele, którzy zabierają je do swych domów, narażając się na represje.


26. W ciągu kolejnych trzech lat siostra Monika czyni dobro jak może: pomaga biednym, zachęca swoje siostry i modli się za dusze tych, którzy są skazani na śmierć. Rozgłos o jej świętości rozchodzi się poza prowincję.


27. Po zakończeniu bratobójczej wojny wszystkie siostry powracają do klasztoru. Są to lata ogromnego niedostatku znoszone z wielką radością.


28. Dla służebnicy Bożej miłość do Jezusa i do grzeszników oddalonych od Niego stanowi żywotną rzeczywistość. Wstawiennictwo siostry Moniki za grzeszników trwa przez całe jej życie: "Ofiarowuję się stale Bogu. Chciałabym aby Jezus pozwolił mi cierpieć, bym mogła wynagrodzić za grzechy, jakie są popełniane, cierpieć po to, by dusze były zbawione". Siostra Monika jest zawsze z Jezusem, kocha Go bezgranicznie, bez miary, za tych którzy Go nie kochają, pomimo, że są u bram piekielnych. W ten sposób uniemożliwia, by te dusze znalazły się na zawsze w piekle.


29. W piątek, poświęcony Męce Pańskiej, w 1917 roku, Jezus ukazał siostrze Monice całej od Jezusa, siedem serc bijących z miłości w środku swego Serca, symbolizowały one siedem "ofiar" miłości. Pod wpływem tego obrazu utworzyła grupę siedmiu osób, które miały pocieszać Jezusa, bo "Jezus jest bardzo obrażany: otwórzcie oczy!" A Jezus przepowiada jej, że będzie królował w Hiszpanii. Wstawiając się za jedną z wielu dusz, której nawrócenie powierzył jej Jezus, podejmuje się tego z wielką ufnością: "Ukarz mnie zanim ta dusza pójdzie na zatracenie, bowiem odkupiłeś ją swoją drogocenną krwią, której jedna kropla wystarczy na przebaczenie wszystkich grzechów, jakiekolwiek wielkie by były". Ofiarowywała Kościołowi ciągłe modlitwy i umartwienia, prosząc swego Anioła Stróża, by uzyskał od Jezusa szybkie wybawienie i gorące pragnienie wejścia do Raju dla dusz.


30. Wielu ludzi przychodziło do klasztoru szukając siostry Moniki, z powodu przygniatających ich problemów materialnych i duchowych. Wszyscy znajdowali pocieszenie. Umiała także wskazać im ich błędy i wady aby mogli się nawrócić i rzucić z ufnością w nieskończone miłosierdzie Jezusa. Obdarowywała różańcami zrobionymi przez siebie i zachęcała do odmawiania Różańca Świętego, polecając się Najświętszej Maryi Pannie, Matce Jezusa z synowską ufnością.


31. Zmarła w opinii świętości w klasztorze św. Marii Magdaleny w Baezie, 14 czerwca 1964 roku.


32. 8 grudnia 1979 otwarto proces beatyfikacyjny.


33. 13 czerwca 1992 roku została ogłoszona Czcigodną, przez zatwierdzenie jej cnót heroicznych.

tłumaczył Zbigniew Kazimierz Skrzypczak