Droga doskonałości Św.
Teresa od Jezusa (Teresa de Cepeda y Ahumada)
Rozdział 41
Mówi o bojaźni Bożej i jak
powinniśmy się wystrzegać grzechu
powszedniego.
1. Jakże szeroko się
rozpisałam! Nie tak szeroko jednak, jak bym
chciała, bo jeśli tak słodko jest mówić o miłości
Bożej, cóż dopiero będzie ją posiadać. O Panie
mój, daj mi tę miłość Twoją!
Mówmy teraz o bojaźni Bożej. Bojaźń
Boża, tak samo jak miłość Boża, daje się jasno
poznać i temu, kto ją posiada i tym, którzy z nim
przestają. Z tym jednak zastrzeżeniem, że w
pierwszych początkach nie u wszystkich od razu
dorasta do tej miary, by tak wyraźnie się
objawiała. Zwykle wzmaga się stopniowo i powoli
coraz większej siły nabiera, choć - jak mówiłam -
są dusze, które Pan w krótkim czasie podnosi do
wysokiego stanu modlitwy, zatem i bojaźń Boża u
nich od razu w pełni się okazuje. Lecz kto nie
otrzymuje takich łask, u tego postęp bywa
stopniowy; wszakże i tu bojaźń i miłość Boża
ciągle się wzmagają i coraz wyraźniej się
objawiają, co prócz, innych widocznych znaków po
tym szczególnie się okazuje, że dusza taka już od
początku unika grzechów, okazji do grzechu i złych
towarzystw. Ale w duszach, które doszły do stanu
kontemplacji - a o takich tu głównie mówię -
bojaźń Boża już nie może zostawać w ukryciu, ale
się objawia widocznie, tak samo jak i miłość. I
choćby się pilnie śledziło takie dusze, nigdy w
zewnętrznym ich zachowaniu nie można dostrzec
najmniejszego opuszczenia się w czuwaniu nad sobą.
Bóg je tak mocno trzyma przy sobie, iż w całym ich
postępowaniu widać usilną troskę i obawę, aby Go w
czymkolwiek nie obraziły. I nie ma takiej ponęty
na świecie, która by zdołała je skłonić do
popełnienia świadomie grzechu powszedniego; bo co
do śmiertelnego, boją się go jak ognia.
W tym punkcie właśnie, córki moje,
gorąco pragnę, byście się bardzo lękały wszelkiego
łudzenia siebie; te są główne pokusy, od których
macie błagać Pana, aby was uchronił i nie
dopuszczał tego, by natarczywością swoją tak
przewyższały siły wasze, iżbyście Go obrażały, ale
byście je zwyciężały wsparte Jego mocą. Patrzcie,
abyście zawsze miały czyste i jasne sumienie,
wtedy żadna pokusa nic wam nie zaszkodzi, każda,
owszem, obróci się na większe zawstydzenie
kusicielowi, a wam na większy pożytek. Na tym
wszystko zależy i to jest bojaźń, która pragnę,
aby nigdy nie opuszczała dusz waszych, bo na niej
polega wszystka siła wasza.
2. O jak wielka to rzecz,
zachować duszę wolną od obrazy Bożej! Przez to
trzymamy na uwięzi sługi i niewolników
piekielnych. Ostatecznie bowiem i oni muszą służyć
Jemu, jak wszystko inne stworzenie, tylko że oni
służą z musu, a my z własnej i ochotnej woli. Póki
więc staramy się o to, abyśmy byli przyjemni Bogu,
duchy te przeklęte muszą stać z daleka i cokolwiek
by przedsięwzięły, wszystko to, jak mówiłam,
większy nam jeszcze przynosi pożytek.
3. Starajcie się, córki,
pamiętać na tę przestrogę, starajcie się wyrobić w
sobie tak mocne i niezachwiane postanowienie, by
nigdy nie obrazić Pana, iżbyście wolały raczej
tysiąc razy życie utracić i dopuścić na siebie
wszystkie prześladowania całego świata, niż
popełnić jeden grzech śmiertelny! Co do grzechów
powszednich, unikajcie ich jak najpilniej,
oczywiście, mówię o grzechach świadomych, bo
nierozmyślnych, któż potrafi uniknąć? Co innego
jest grzeszyć z zupełnym rozmysłem i świadomością,
a co innego upaść tak nagle i znienacka, że
pierwej popełniamy winę, nim się spostrzeżemy; nie
wiemy wówczas, rzec można, co czynimy, choć jednak
do pewnego stopnia zawsze wiemy. Ale byśmy miały
świadomie i rozmyślnie popełnić grzech, chociażby
najmniejszy, od tego niechaj Bóg nas uchowa! W
rzeczy samej bowiem nigdy nie może być rzeczą
małą, cokolwiek się sprzeciwia temu ogromnemu
Majestatowi, zwłaszcza iż wiemy, że On zawsze na
nas patrzy. To już, zdaniem moim, nie przewinienie
nieświadome, ale grzech rozmyślny. Jest tu tak,
jak gdybyśmy mówili Panu: "Panie, choć Tobie się
to nie podoba, ja przecie to uczynię; wiem, że
patrzysz na mnie, wiem i rozumiem, że tego nie
chcesz, ale wolę pójść za zachceniem moim, niż
usłuchać woli Twojej". Czy takie zachowanie się z
Bogiem może być rzeczą małą? Mnie się zdaje, że
jest to rzecz wielka i bardzo wielka.
4. Na miłość Boga proszę was,
córki, pamiętajcie często, jak ciężką rzeczą jest
obraza Boża. Starajcie się jak najgłębiej
przeniknąć się tą prawdą; i ustawicznie mieć ją w
myślach waszych, aby się w sercach waszych
zakorzeniła prawdziwa, święta bojaźń Boża. Dopóki
dusza nie czuje w sobie tej bojaźni mocno
ugruntowanej, potrzeba jej chodzić z wielką
bacznością i unikać wszelkich okazji i towarzystw,
które by jej nie dopomagały do złączenia się z
Bogiem. Musi się starać usilnie we wszystkim co
czyni o pokonywanie własnej woli, nie mówić nic,
co by nie było ze zbudowaniem dla drugich i
uchylać się od rozmów, w których by nie było mowy
o Bogu. Niemało więc dusza musi dołożyć pracy, nim
zdoła się utwierdzić w tej świętej bojaźni Bożej;
wszakże, jeśli jest w niej prawdziwa miłość Boża,
Bóg sam rychło jej tego daru użyczy. Gdy zaś dusza
dojdzie do tego, że już czuje i widzi w sobie to
niezachwiane - o którym mówiłam - postanowienie,
by nie popełnić nigdy, za żadną rzecz na świecie i
choćby jej tysiące razy śmierć groziła, świadomego
grzechu powszedniego, wówczas już może postępować
z świętą otuchą i swobodą. Zdarzy jej się zapewne
i potem jeszcze upaść niekiedy, bośmy ułomni i
słabi i samym sobie, jakkolwiek by mocne były
nasze postanowienia, nigdy ufać nie możemy, za
czym ufność i otucha, o której mówię, nie ma
polegać na własnej sile naszej, jeno na
niezachwianej nadziei w pomoc Bożą.
Ale tak opierając ufność waszą na
prawdziwej podstawie, nie możecie już krępować się
jeszcze taką jak przedtem obawą i ostrożnością;
Pan będzie pomocnikiem waszym i samo nawyknięcie
unikania grzechu ułatwi wam uchronienie się od
tego. Więc z świętą swobodą mówcie, postępujcie i
przestawajcie, z kim wam przestawać wypadnie,
choćby z ludźmi najbardziej światowymi. Zły
przykład ich już wam nie zaszkodzi ani nie
pociągnie was do grzechu, którym się brzydzicie,
owszem, raczej utwierdzi was mocniej jeszcze w
dobrym postanowieniu, ukazując wam naocznie, jaka
jest wielka między wami różnica. I jeśli przedtem
mogłyście się przyczynić do utwierdzenia ich w
zdrożnościach swoich, dziś będziecie im pobudką do
powściągnięcia ich, przynajmniej w obecności
waszej, przez co mimo woli oddadzą hołd i cześć
cnotom waszym.
5. Nieraz z uwielbieniem Pana
nad tam się zastanawiam, jak to się dzieje, że
często prawdziwy sługa Boży, nie mówiąc nawet ani
słowa, samą obecnością swoją powstrzyma na ustach
ludzi światowych grzeszne ich przeciw Bogu
rozmowy? Pochodzi to stąd, jak sądzę, że podobnie
jak o przyjacielu twoim ludzie w obecności twojej
nie będą mówić źle, ale go choć nieobecnego
uszanują, nie chcąc robić przykrości, bo wiedzą,
że jesteś jego przyjacielem, tak samo, gdy kto
jest w łasce u Boga, sama łaska to sprawia, że
choćby nawet niskiego był stanu i pochodzenia,
ludzie mają dla niego poszanowanie jako dla
przyjaciela Bożego i boją się wyrządzić mu tę
największą przykrość, by Bóg w jego obecności był
obrażany. Ostatecznie, czy ta jest przyczyna, czy
inna, tego nie wiem; to tylko wiem, że to
hamowanie się ludzi świeckich w mowie w obecności
człowieka prawdziwie świątobliwego, jest rzeczą
bardzo zwyczajną. Przeciwnie, dusza, której zbywa
na tej swobodzie wewnętrznej, która w postępowaniu
swoim i w mowie okazuje niewczesną nieśmiałość i
skrępowanie, wiele sobie przeszkadza do wszelkiego
dobra. Dusza taka łatwo poddaje się skrupułom i
wtedy staje się niepożyteczna dla siebie i dla
drugich. Ale choćby się ustrzegła skrupułów,
zawsze jednak z tym swoim skrępowaniem i
zamykaniem się w sobie, choć sama w sobie jest
dobra, drugich jednak tą ponurą powierzchownością
swoją nie pociągnie do Boga. Taka jest natura
nasza, że możemy szanować taką duszę posępną i
skrępowaną, ale sam widok jej odbiera nam ochotę
do wstąpienia za nią na tę drogę cnoty, która nam
w jej osobie tak nieponętnie się przedstawia.
6. I druga jeszcze stąd wynika
szkoda, to jest skłonność do nieprzychylnego
sądzenia o drugich, którzy inaczej postępują (choć
w rzeczy samej postępują lepiej, gdy dla
pozyskania Bogu bliźniego przestają z nim po
prostu i szczerze, bez tych poważnych min i
pozorów) i niewinną tę swobodę poczytują mu za
znak niedoskonałości, a pogodną świętą wesołość za
nieopanowanie siebie. Takie mylne pojęcia zdarzają
się często, zwłaszcza u tych, co nie mając nauki,
nie umieją rozróżnić, co jest grzechem, a co
cnotą. Jest to rzecz bardzo zgubna i jakby
nieustające narażanie się na pokusy, tym
niebezpieczniejsze i niezdrowe dla duszy, że sądy
takie krzywdzą miłość bliźniego; a jeśli jeszcze
potępiałybyście w sercu i za gorszych od siebie
poczytywały drugich za to, że inną idą drogą
aniżeli wy - to już byłoby złem największym.
I to jeszcze grozi wam tu
niebezpieczeństwo, że w danym razie, gdzie z
obowiązku należałoby wam mówić, przesadna ta obawa
obrażenia Boga jakim słowem może wam zamknąć usta,
skutkiem czego może się zdarzyć, że milczeniem
pochwalicie rzeczy, które głośno i stanowczo
powinnyście zganić.
7. Staracie się więc, córki
moje, dla wszystkich, o ile to być może bez obrazy
Bożej, być uprzejme i tak z nimi postępować, by im
przyjemną była rozmowa z wami, pociągała ich do
naśladowania waszego sposobu życia, by wynosili z
niej nie odrazę i zniechęcenie, ale raczej zachętę
i zamiłowanie do życia cnotliwego._ Przestroga to
bardzo ważna, zwłaszcza dla zakonnic. Im która
jest doskonalsza, tym większą w całym swoim
zachowaniu się powinna okazywać uprzejmość i
dobroć, aby siostrom miło było z nią przestawać.
Chociażby więc kiedy rozmowy ich nie takie były,
jak je lubicie, choćby branie w nich udziału wiele
was kosztowało - nie okazujcie im tego
najmniejszym znakiem, jeśli chcecie przynieść im
pożytek i pozyskać sobie ich serca. Uprzejmość,
dobroć, pobłażanie względem każdego, z kim mamy do
czynienia, a szczególnie względem sióstr naszych,
jest jedną z najważniejszych powinności
naszych.
8. Starajcie się, siostry,
pojmować Boga w prawdzie, bo On nie zważa na te
niezliczone drobnostki, którymi tak bardzo się
przejmujemy. Nie dajmy sobie odbierać męstwa i
odwagi, które nas tylko pozbawiają prawdziwych
korzyści duchowych. Miejmy czystą intencję i
stanowczą wolę, by nie obrazić Boga w rzeczy
najmniejszej; mając to dwoje, możemy być spokojne.
Strachy zaś i skrupuły, powtarzam, nie tylko wam
nie pomogą do uświęcenia siebie, ale pociągną za
sobą wiele niedoskonałości, które wam diabeł z
różnych stron podsunie i, jak mówiłam, będziecie
niepożyteczne i sobie i drugim.
9. Widzicie tedy, córki, jak
pod obroną tego dwojga - miłości Bożej i bojaźni
Bożej - spokojnie i bezpiecznie możecie postępować
tą drogą doskonałości. Bojaźń jednak Boża powinna
nam zawsze towarzyszyć, byśmy się nie
zaopuszczali, bo jak długo żyjemy tu na ziemi, nie
możemy mieć zupełnej pewności. Tak też rozumiał tę
prawdę Boski nasz Nauczyciel, gdy przy końcu tej
modlitwy Ojcze nasz zanosi do swego Ojca tę
prośbę, dając nam przez to poznać, jak bardzo jest
nam potrzebne to, co się w niej
zawiera. |