Droga doskonałości Św.
Teresa od Jezusa (Teresa de Cepeda y Ahumada)
Rozdział 38
Objaśnia, jak usilnie powinniśmy
prosić Ojca Przedwiecznego, by nam udzielił tego,
o co prosimy w tych słowach: "I nie wódź nas na
pokuszenie, ale nas zbaw ode złego", i mówi o
niektórych pokusach. - Rzeczy to bardzo ważne.
1. Wielkie i głębokie rzeczy
zawierają się, siostry, w tych słowach i jako jest
wolą Bożą, byście je za Panem mówiły, tak też
powinnyście przykładać starania, abyście zdołały
wniknąć w ich znaczenie. Rozumie się, że dusze,
które doszły do tego stopnia modlitwy, już nie
będą prosiły Pana o wyzwolenie ich od cierpień, o
odwrócenie od nich pokus, prześladowań i walk,
gdyż właśnie w tych przeciwnościach i próbach
widzą drugi skutek działania w nich Ducha Świętego
i niezawodny znak, że łaski i dary, którymi się
cieszą, szły za Jego sprawą; zatem nie tylko nie
wzdrygają się przed cierpieniem, ale przeciwnie
pragną go, w nim się kochają i o nie proszą.
Podobne są w tym do żołnierzy, którzy cieszą się
gdy nastanie wojna, bo mają nadzieję odznaczyć się
w bitwie i łupami się wzbogacić, gdy przeciwnie
czasu pokoju mają tylko żołd swój, bez widoku
większych korzyści.
2. Z większą jeszcze
niecierpliwością niż ci ziemscy bojownicy,
upewniam was, siostry, żołnierze Chrystusowi, to
jest ci, którzy złączeni są z Panem w modlitwie i
kontemplacji, wyglądają chwili, kiedy dano im
będzie walczyć i potykać się w sprawie Boskiego
Wodza swego. Nie ulękną się nieprzyjaciela
jawnego, wstępnym bojem na nich nastającego; znają
słabość jego, wiedzą, że tej siły, jaką Pan ich
uzbraja, żadna siła ziemska nie pokona, że z
każdej walki wyjdą zwycięsko i z większą korzyścią
i hojnie wzbogaceni; więc nigdy się przed żadną
napaścią nie cofną. Ale za to boją się, i to
słusznie, innego nieprzyjaciela i ustawicznie Pana
proszą, aby ich od niego wybawił; boją się czarta,
zdrajcy piekielnego, przemieniającego się w anioła
światłości, który cichaczem, w przebraniu
podchodzi duszę i nie da się jej poznać, aż gdy
jej zada rany śmiertelne i wszystką krew z niej
wysączy, i życie jej odbierze, a dusza tymczasem,
zewsząd już osaczona pokusą, jeszcze jej nie
widzi. I o to właśnie proście, córki, w Modlitwie
Pańskiej, i o to prosić powinnyście, by was Pan
wybawił od tego nieprzyjaciela i nie dopuścił,
byście weszły w pokuszenie, byście się dały
oszukać czartowskim szalbierstwom, byście miały
nie poznać się na podsuwanej wam truciźnie, by
diabeł zdołał zakryć przed oczyma waszymi
światłość i prawdę. O, jakże słusznie dobry Mistrz
nasz uczy nas prosić o to, i sam o to za nami
prosi!
3. Zważcie, że w różny sposób
może nas nieprzyjaciel ten przyprawić o szkodę;
nie jedyna to bowiem zdrada jego, że nieraz
wywołuje w nas pociechy duchowe i wmawia w nas, że
są to łaski od Boga.
Taka szkoda jednak jest jeszcze
najmniejsza, bo czasem nawet może się obrócić
przeciw samemu czartu; zdarza się bowiem, że
mamidła jego nie tylko nie zdołają wstrzymać duszy
na drodze Bożej, ale ją przeciwnie pobudzą do tym
raźniejszego postępu, do dłuższej i gorętszej
modlitwy. Nie domyślając się ani przypuszczając,
by pociechy, których doznaje, były sprawą złego
ducha, przypisuje je ta dusza niezasłużonemu nad
nią zmiłowaniu Pańskiemu i uznając siebie takich
łask niegodną, tym żarliwsze za nie czyni dzięki
Bogu, tym mocniej czuje się obowiązana do służenia
Mu wiernie i tym usilniej stara się uczynić siebie
godną dalszych łask i darów Jego.
4. I wy także siostry,
starajcie się trwać niezachwianie w pokorze,
uznajcie siebie niegodnymi podobnych łask i o nie
się nie ubiegajcie. Tą drogą wymyka się diabłu z
rąk niejedna dusza, na której zgubę on sidła swoje
zastawiał, a Pan przeciwnie, dla pokory jej i to
zło, którym kusiciel zgubić ją zamierzał, obraca
na jej dobro. On w boskiej wszechwiedzy swojej zna
serca nasze i patrzy na intencję naszą; jeśli po
to idziemy na modlitwę i na niej trwamy, aby
uczynić siebie przyjemnymi w oczach Jego, i służyć
Jemu, i z Nim i przy Nim zostawać, On wierny jest
i nie dopuści tego, by nas miał nieprzyjaciel
oszukać. Potrzeba, co prawda, czuwać i pilnować
się, aby pokora nie doznała najmniejszego
uszczerbku, aby nie wcisnęła się jaką szczeliną do
duszy próżna chwała i upodobanie w sobie; potrzeba
błagać Pana, aby nas od tego złego obronił. Ale
też i wiernie przestrzegając tych warunków, i tak
czyniąc co jest w naszej możności, nie bójcie się,
córki, by opuściła nas pomoc Jego, by długo na to
pozwolił, aby nas nieprzyjaciel zwodził
pociechami, które nie od niego pochodzą.
5. Nierównie więcej może szatan
zaszkodzić, gdy uda mu się wmówić w nas, że
posiadamy cnoty, których w istocie nie posiadamy.
To już prawdziwa klęska dla duszy. W pociechach
bowiem i słodkościach bierzemy tylko dary nam
użyczane, za czym i poczuwamy się do obowiązku
wierności - tu przeciwnie, zdaje nam się, że to my
coś dajemy, za co nam należy się nagroda od Pana;
a z tego powoli i nieznacznie ciężka rodzi się
szkoda. Z jednej strony cierpi na tym pokora, z
drugiej strony dusza się opuszcza, nie starając
się już o nabycie tej cnoty, skoro wyobraża sobie,
że ją już posiada.
Jakiż będzie, siostry, na to
niebezpieczeństwo ratunek? Nie znam pewniejszego
nad ten, który nam tu podaje Boski Mistrz nasz, to
jest modlitwę i błaganie do Ojca Przedwiecznego,
aby nie dopuścił nam wpadać w pokuszenie.
6. Inny jeszcze sposób wam
wskażę. Jeśli nam się zdaje, że Pan użyczył nam
jakiej cnoty, uważajmy ją za dobro nam darowane,
które Boski Dawca może nam znowu odebrać, jak to
rzeczywiście często się zdarza, nie bez głębokich
w tym zamiarów Jego Opatrzności. Czy nigdy jeszcze
nie doznałyście tego, siostry, na samych sobie? Co
do mnie, po wiele razy tego doświadczam. Czasem
zdaje mi się, że zupełnie nie jestem przywiązana
od żadnej rzeczy stworzonej i rzeczywiście w
chwili próby okazuję się taką. A znowu przychodzą
chwile, kiedy taki widzę w sobie brak wyrzeczenia
się wszystkiego, że lada rzecz, z której wczoraj
jeszcze bym się śmiała, zajmuje mię całą, tak iż
sama siebie nie poznaję. Raz zdaje mi się, że mam
odwagę nieustraszoną, że nie cofnęłabym się przed
żadną trudnością gdy chodzi o chwałę Bożą, i w
niektórych zdarzeniach istotnie dałam dowody
takiej odwagi; a innym razem tak się czuję słabą i
lękliwą, iż nie zdobyłabym się na męstwo zabicia
choćby jednej mrówki w obronie sprawy Bożej,
gdybym miała przez to wystawić się na jakie bądź
przeciwieństwo. To zdaje mi się, że żadne
oszczerstwa ani sądy ludzkie nie zdołałyby mię
zachwiać i zakłócić mi spokoju wewnętrznego i w
rzeczy samej nieraz zniosłam podobne napaści, nie
tylko spokojnie, ale i z radością; a znów bywają
dni, że lada marnym słowem na mnie rzuconym tak
się trapię i martwię, iż cały świat mi się
przykrzy i brzydnie i chciałabym uciec od niego. I
nie ze mną jedną tak się dzieje; widziałam podobne
zmiany usposobienia u wielu innych, lepszych niż
ja i wiem, że tak bywa.
7. Któż więc, mając przed
oczyma tę prawdę, codziennym doświadczeniem
stwierdzoną, śmiałby jeszcze przypisywać samemu
sobie jaką bądź cnotę i mieć siebie za
wzbogaconego, kiedy tyle razy, właśnie w chwili
potrzeby, gdy powinien by daną cnotę okazać,
ujawnia się właśnie zupełne jego ubóstwo? - Miejmy
więc zawsze na pamięci, siostry, tę całkowitą
niedostateczność naszą, nie zaciągajmy długów,
których nie ma czym spłacić. Skarb ten, drogi
skądinąd, nie od nas pochodzi i nie wiemy, kiedy
zechcą nam go odebrać i pozostawią nas z niczym w
ciemnicy nędzy naszej. Wtedy bowiem; za odjęciem
od nas tej części pożyczanej, którą nas łaska Jego
otaczała, i ci, którzy nas szanowali, i my,
którzyśmy się tą czcią nie naszą chełpili,
będziemy godni pożałowania. Więc póki służymy Panu
w pokorze, rzecz pewna, że On w końcu przyjdzie
nam w pomoc w potrzebach naszych; ale jeśli nie
mamy głęboko zakorzenionej w sercu naszym tej
cnoty, na każdym kroku, rzec można, Pan nas opuści
i pozostawi samym sobie; i będzie to największy,
jaki nam dać może dowód miłosierdzia Jego, abyśmy
tym sposobem naocznie przekonali się o własnej
słabości naszej, nauczyli się pokory i zrozumieli
naprawdę, że nic nie mamy, czego byśmy nie
otrzymali.
8. Zważcie teraz tę drugą
przestrogę: przyjdzie diabeł i wmówi w nas, że
posiadamy jaką cnotę, np. cierpliwość, dlatego że
wzbudzamy w sobie często akty tej cnoty i
postanawiamy sobie wszelkie cierpienia znosić dla
miłości Boga. Zdaje nam się, że gotowiśmy w danym
razie wycierpieć wszystko, cokolwiek na nas
przyjdzie, za czym jesteśmy zadowoleni z siebie,
że jesteśmy tak cnotliwi, a diabeł z swojej strony
utwierdza nas na wszelki sposób w tym dobrym o
sobie mniemaniu. Otóż ostrzegam was, córki, nie
polegajcie na takiej cnocie, ani nie wyobrażajcie
sobie, że już istotnie znacie tę cnotę inaczej niż
z imienia i że już posiadłyście ją z łaski Pana,
dopóki prawdziwości jej pokusa i próba nie
doświadczy. Bo może się zdarzyć, że za lada
przykrym słowem, które wam ktoś powie, cierpliwość
wasza opadnie na ziemię. Gdy więc częściej coś dla
miłości Boga ucierpicie, wówczas dopiero
dziękujcie Bogu, że zaczyna was uczyć tej cnoty i
zdobywajcie się na odwagę cierpienia więcej
jeszcze, bo przez udzielanie wam tej cnoty Bóg
oznajmia wam wolę swoją, byście Mu się za nią
wywdzięczały i zawsze, jak mówiłam, uważały ją
jako rzecz w depozyt tylko wam powierzoną.
9. Inna pokusa wmawia w nas, że
jesteśmy bardzo ubogie duchem i zwykłyśmy nawet
mówić, że niczego nie pragniemy i o nic nam nie
chodzi. Nie trafiło nam się bowiem, by nam czego
brakło z rzeczy koniecznych, ale gdy przyjdzie
doświadczenie, rozwiewa się wszystka cnota ubóstwa
duchowego. Przez ciągłe wmawianie w siebie jakiejś
cnoty nabiera się przekonania, jakoby się ją
rzeczywiście posiadało. Potrzeba więc pilnego
czuwania nad sobą, abyśmy poznały te pokusy tak w
tych rzeczach, o których mówiłam, jak i w wielu
innych. Jest bowiem rzeczą pewną i znaną, że jeśli
Pan da nam rzeczywiście jedną z tych podstawowych
cnót, pociągnie ona za sobą i inne cnoty. Ale
przestrzegam was, że choćby się wam zdawało, że
posiadacie tę cnotę, lękajcie się, byście się nie
oszukały. Człowiek bowiem prawdziwie pokorny nigdy
nie dowierza zupełnie swym cnotom, ale za
pewniejsze i doskonalsze uważa te, które
spostrzega u swych
bliźnich. |