Droga doskonałości Św.
Teresa od Jezusa (Teresa de Cepeda y Ahumada)
Rozdział 33
Wskazuje, jak bardzo nam potrzeba,
by Pan spełnił to, o co Go prosimy w tych słowach
Modlitwy Pańskiej: "chleba naszego powszedniego
daj nam dzisiaj".
1. Wiedział dobry nasz Pan
Jezus, jak trudno nam będzie wypełnić tę ofiarę
woli naszej, którą w imieniu naszym obiecał - jak
to wspomniałam uprzednio. - Znał naszą słabość,
skutkiem której, nieraz, dla uchylenia się od
spełnienia woli Bożej, udajemy albo wmawiamy w
siebie, że jej nie widzimy; więc litując się nad
tą nędzą naszą, obmyślił sposób zaradzenia jej.
Widział, że nie możemy cofać ofiary woli naszej,
raz Bogu oddanej, bo na niej polega wszystko
szczęście nasze; ale widział także, jak nam trudno
dotrzymać tego, do czego nas obietnicą swoją
zobowiązał. Powiedz na przykład bogaczowi,
przywiązanemu do wczasów i zbytków swoich, iż wolą
Bożą jest, by ograniczył wystawność uczt swoich,
aby innych, umierających z głodu, nakarmił choć
chlebem, a pewno znajdzie ci tysiące powodów na
wymówienie się od tego obowiązku i wytłumaczy wolę
Bożą po swojemu. Powiedz obmówcy, iż wolą Bożą
jest, aby miłował bliźniego jak siebie samego, i
nie czynił tego drugiemu, czego by sobie nie
życzył, a zobaczysz, jak się będzie oburzał i
sprzeczał, i żadną miarą go nie przekonasz.
Powiedz zakonnikowi lubiącemu swobodę, wygody i
dogadzanie sobie, że powinien starać się
przyświecać drugim dobrym przykładem, że nie usty
tylko ma mówić Panu: bądź wola Twoja, ale
uczynkiem spełniać to, co przyrzekł i ślubował, bo
taka jest wola Boga, który przyjął śluby jego i
żąda ich dotrzymania; mów mu, że dając zły
przykład i zgorszenie, tym samym już ślubom swoim,
choćby nie doszedł do złamania ich, ciężko się
sprzeniewierza, że ślubem zobowiązawszy się do
ubóstwa, winien je szczerze zachowywać, bo czyniąc
inaczej, sprzeciwia się woli Bożej - czy sądzisz,
że go przekonasz, że zdołasz w nim wzbudzić choćby
chęć naprawienia błędu swego i uzgodnienia z wolą
Bożą postępowania swego? Jeśli więc i teraz
jeszcze są ludzie, są nawet zakonnicy, tak
przywiązani do własnej woli i tak niepochopni do
oddania jej Bogu, cóż by dopiero było, gdyby Pan
nie ustanowił cudownego środka, którym nam
spełnienie tego obowiązku ułatwił i główną jego
dla nas trudność usunął? Snadź bardzo rzadko
znalazłby się taki, który by spełnił to słowo
Jego, którym nas Ojcu swemu ofiarował: bądź
wola Twoja.
Widząc tedy tę potrzebę i nędzę
naszą, obmyślił Pan sposób przedziwny na
objawienie nam niewypowiedzianego nadmiaru
miłości, jaką nas umiłował i w imieniu swoim, i
przybranych braci swoich zaniósł do Ojca tę
prośbę: Chleba naszego powszedniego daj nam
dzisiaj.
Zrozumiejcie, siostry, na miłość
Boga was proszę, o co tu prosi najsłodszy Pan
Jezus! Nie pomijajmy jakby mimochodem tych boskich
słów Jego! Chodzi tu o życie nasze; za nic tedy
miejmy to, co Panu dałyśmy, wobec tych wielkich
rzeczy, które mamy otrzymać.
2. Nie przesądzając, że kto
inny może tłumaczyć lepiej te słowa, ja tak je
rozumiem: Mając na względzie z jednej strony
ofiarę woli naszej, którą za nas uczynił i
niezmierną dla nas tej ofiary potrzebę, z drugiej
zaś wielką trudność jej dla nas, tak słabych i tak
pochopnych do rzeczy znikomych, widząc przy tym,
jak mało w nas jest miłości i odwagi do rzeczy
Bożych, i jak bardzo, dla pobudzenia nas i dodania
nam serca, potrzeba, byśmy mieli przed oczyma
wielki przykład nieskończonej Jego miłości, i to
nie raz jeden, ale na każdy dzień - Pan Jezus
postanowił pozostać na tej ziemi i mieszkać między
nami. Lecz rzeczy tak wielkiej i tak nieskończenie
ważnej nie chciał nam dać wprost od siebie;
chciał, by nam przyszła z rąk Ojca Jego
Przedwiecznego. Bo choć On i Ojciec jedno są, choć
wiedział, że cokolwiek On uczyni na ziemi, to
spełni się tym samym i w niebie, i że wola Jego
jest również i wolą Ojca - taka jednak była pokora
najsłodszego Jezusa, iż chciał na to postanowienie
swoje prosić jakoby o pozwolenie, jako Syn miły,
którego Ojciec upodobał sobie. Rozumiał dobrze, że
w tej prośbie prosi o rzecz większą niż we
wszystkich prośbach swoich; kiedy ją zanosił,
wiedział już, że ludzie gotują Mu śmierć i jakie
od nich wycierpi poniewierania i zelżywości.
3. O, Panie, któryż ojciec,
dawszy nam syna swego i takiego syna, a widząc go
tak przez nas sponiewieranego, zechciałby pozwolić
na dłuższe jeszcze z nami pozostawanie jego, na
to, aby co dzień nowe od nas cierpiał zelżywości?
Pewno żaden inny, Panie, jeno Ojciec Twój!
Wiedziałeś dobrze, kogo prosisz.
O, Boże, jakaż to nieskończona
miłość Syna, jaka niepojęta miłość Ojca! Nie tyle
jeszcze, choć są to rzeczy niewypowiedziane,
zdumiewam się nad tym, co uczynił Pan Jezus, raz
powiedziawszy to słowo: bądź wola Twoja, a
nie będąc zmiennym, jak my, choć był prawdziwym
człowiekiem, chciał je spełnić tak, jak na Niego
przystało; wiedząc więc, że miłując nas, jak
samego siebie, spełnia wolę Ojca, obrał
najdoskonalszy, choć z wielką ofiarą swoją, sposób
wypełnienia tego przykazania Jego. Ale Ty, Ojcze
Przedwieczny, jak na to pozwalasz? Jak możesz na
to patrzeć, by Syn Twój na każdy dzień oddawał
siebie w takie niegodne ręce? Raz uczyniłeś tę
próbę i zgodziłeś się na to, aby On wydał siebie w
moc ludzi i wiesz, jak się z Nim obeszli. Jakże
więc ojcowskie serce Twoje może to przenieść na
sobie, by co dzień jeszcze nowe cierpiał zniewagi?
Bo ileż to ich dzisiaj znosi w Najświętszym
Sakramencie! Ileż to razy, na każdy dzień i w
każdym miejscu, widzisz Go, Ojcze, w ręku
nieprzyjaciół nad Nim się pastwiących! Ile
bluźnierczych profanacji i świętokradztw
dopuszczają się na Nim ci nieszczęśni
heretycy!
4. O, Panie Wiekuisty! Jak
mogłeś przyjąć taką prośbę, jak możesz na nią się
zgodzić? Nie zważaj na tę zbytnią miłość Jego, z
jaką dla spełnienia woli Twojej i dla zapewnienia
nam tak wielkiego dobra gotów byłby na każdy dzień
wydać się na męki! Twoja rzecz, Panie, wejrzeć w
to, bo Syn Twój, gdy chodzi o nas, na siebie wcale
nie zważa. Czemuż On ciągle ma płacić za nas i
wszystko co nam jest ku pożytkowi, swoim kosztem
opłacać? Czemuż On milczy na wszystko, czemu ani
słowa nie powie na obronę swoją, a tylko wówczas
usta otwiera i mówi, gdy chodzi o obronę naszą?
Czyż nikt się nie znajdzie, kto by przemówił za
tym cichym, najsłodszym Barankiem?
Rzecz godna uwagi, że w tej jednej
tylko prośbie dwakroć toż samo powtarza: naprzód
mówi i prosi Ciebie, byś Mu dał chleba
powszedniego, a potem dodaje i prosi: Chleba
tego daj nam dzisiaj. Czyli innymi słowy,
prosi niejako Ciebie, Ojcze, byś nas nigdy tej
łaski nie pozbawiał, bo On już nasz; i jako raz
nam Go dałeś, wydając Go na śmierć dla naszego
Odkupienia, tak byś Go nigdy już nam nie odbierał,
ale nam Go zostawił, aby nam służył aż do końca
świata. Niech na to wspomnienie, siostry, serce
wam się rozpływa i coraz nową goreje ku Boskiemu
Oblubieńcowi waszemu miłością. Bo któryż niewolnik
rad się do tego przyznał, iż jest niewolnikiem? A
Jezus najsłodszy chlubi się jeszcze tą niewolą
swoją.
5. O, Ojcze Przedwieczny! Jakże
nieskończona jest cena takiej pokory. Za jakież
skarby nabywamy, Twego Syna! Sprzedać Go mogliśmy
za trzydzieści srebrników; ale na kupienie jego
jaka cena może być dostateczna? Tak to Boski Pan
nasz, stawszy się już uczestnikiem natury naszej,
stał się przez to jedno z nami i, jako pan woli
swojej, przedstawia Ojcu, iż mogąc uczynić co
zechce, może nam ją także oddać i dlatego mówi:
chleba naszego. Nie czyni więc między nami
a sobą żadnej różnicy; my tylko, niestety, czynimy
ją, gdy wzbraniamy się złożyć jego boskiemu
majestatowi każdego dnia naszą
wolę. |