Droga doskonałości Św.
Teresa od Jezusa (Teresa de Cepeda y Ahumada)
Rozdział 8
Jak wielkim dobrem jest zupełne,
wewnętrzne i zewnętrzne wyrzeczenie się
wszystkiego.
1. Mówmy teraz o wyrzeczeniu
się, które w nas być powinno, bo na nim, jeśli
jest doskonałe, polega i w nim zawiera się
wszystko. Wszystko, mówię, na tym polega, bo kto
złączy się całą duszą z samym tylko Stworzycielem,
za nic sobie mając wszystkie rzeczy stworzone,
temu Pan takie cnoty wlewa do duszy, że prócz
zwykłej pracy nad sobą i nad stopniowym postępem w
dobrym, żadnych już nie będzie miał do znoszenia
walk i trudności, bo Pan sam rozciągnie nad nim
rękę swoją i będzie go bronił od wszelkich napaści
czarta i od całego świata.
Czy sądzicie, siostry, że mała to
korzyść starać się o to dobro oddania siebie bez
podziału Temu, który jest wszystkim? Ponieważ w
Nim, jak mówiłam, jest źródło wszystkiego dobra,
więc czyńmy Panu nieskończone dzięki, że nas
zgromadził w tym domu, którego jedynym zadaniem
jest doprowadzenie nas do tego celu. Chociaż nie
wiem, po co wam to mówię, bo nie ma między wami tu
zebranymi ani jednej, która by nie mogła raczej
mnie uczyć, gdyż w tym punkcie tak ważnym,
wyznaję, najbardziej z was wszystkich jestem
niedoskonała i nie taka, jaka bym być pragnęła. W
ogóle o tym przedmiocie, jak i o każdej innej
cnocie, łatwiej jest pisać, niż uczynkiem ją
spełnić; chociaż i pisanie o nich nie będzie mi
łatwe, bo aby umieć takie rzeczy jasno i dokładnie
określić, potrzeba znać je z doświadczenia. Jeśli
więc zdołam o tych cnotach trafnie coś powiedzieć,
będzie to chyba skutkiem doświadczenia mego w
zdrożnościach tymże cnotom przeciwnych.
2. Co do wyrzeczenia się
zewnętrznego, jasno widzimy, jak tutaj oddalone
jesteśmy od wszystkiego. O, siostry moje! Na
miłość Boga proszę was, zrozumiejcie dobrze to
wielkie nad wami zmiłowanie Pańskie i każda z was
niech dobrze zważy tę łaskę, że Pan raczył to
sprawić, by do tych dwunastu do tego domu
powołanych każda z was należała! Ale co mówię o
dwunastu? Ileż jest lepszych niż my, które z
radością, pewna tego jestem, zajęłyby to miejsce,
a Pan nie dał im go, ale mnie, któram go wcale
niewarta! Bądź błogosławiony za to, Panie, niech
Cię chwali wszystko stworzenie, bo za tę łaskę ja
się Tobie ani w najmniejszej cząstce odwdzięczyć
nie zdołam; jak i za tyle innych łask, z których
największa ta, żeś mi pozwolił służyć Ci w
zakonie! Ale i w zakonie byłam tak nędzna, że nie
mogłeś polegać na mnie. Wstąpiłam do klasztoru, w
którym było wiele pobożnych zakonnic; wśród tego
mnóstwa dobrych, moje zdrożności byłyby pozostały
ukryte, może aż do końca życia mego. Przyniosłeś
mnie więc, Panie, do tego domu, gdzie sióstr jest
tak niewiele, iż snadź niepodobna, by przywary
moje uszły ich uwagi, gdzie zatem potrzeba mi
pilniej mieć się na baczności. Wszystkie też
okazje do złego odjąłeś tu ode mnie, dlatego też
tym więcej potrzeba mi Twego miłosierdzia, jeśli w
czym zawinię.
3. O jedno proszę usilnie,
jeśliby która po uprzednim wypróbowaniu siebie nie
czuła w sobie dostatecznej mocy ducha do
zniesienia tego, co Reguła tego domu na nią
wkłada, niech to otwarcie wyzna. Są bowiem inne
klasztory, w których również gorliwie można służyć
Bogu. Niechże tam się uda, a niech nie mąci pokoju
tej malutkiej trzódce, którą Pan tu sobie na
służbę zgromadził. W innych klasztorach wolno
każdej dla pociechy swojej widywać się z krewnymi,
tutaj nie wolno, chyba tylko dla pociechy samychże
krewnych. Siostra więc, która by dla siebie samej
pragnęła tej pociechy od krewnych, wyjąwszy jeśli
to są osoby duchowne, niechaj ma siebie za
niedoskonałą. Niech będzie pewna tego, że nie masz
w niej wyrzeczenia się wszystkiego, że nie jest
zdrowa, nie nabędzie swobody ducha i nie będzie
miała doskonałego pokoju wewnętrznego. Potrzeba
jej lekarza, bo jeśli tego nie usunie, nie nadaje
się do tego klasztoru.
4. Lepszego zaś dla niej
lekarstwa nie znam nad to, by całkiem wyrzekła się
widywania ze swoimi, póki się zupełnie nie
oswobodzi z tych więzów, i niech o tę łaskę prosi
Pana. Gdy dojdzie do tego, że odwiedziny krewnych
będą dla niej krzyżem, wtedy już i owszem, niech
się widuje z nimi niekiedy; dla nich będzie z tego
pożytek, a jej już to nie
zaszkodzi. |