Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 36
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Szczególną właściwością kochających
się jest to, że wolą raczej radować się sobą w
oddaleniu od wszelkich stworzeń niż w jakimś
towarzystwie. Ponieważ jeśliby nawet byli razem,
obecność jakiegoś obcego towarzystwa, choćby nie
mówili nic więcej poza towarzystwem niż przy nim i
choćby także owo towarzystwo nic nie mówiło,
wystarczy, że tam jest, by nie radowali się według
swego upodobania. Przyczyną tego jest to,
że miłość jest zjednoczeniem dwóch osób samotnych,
które wobec tego chcą się udzielać sobie w
samotności.
Również i dusza będąca już na szczycie
doskonałości i wolności ducha w Bogu - wszelkie
bowiem sprzeciwy i wstręty zmysłowości zostały
poskromione - już o niczym nie pamięta i niczym
się nie zajmuje, tylko rozkoszą i radością
wewnętrznej miłości z Oblubieńcem. Podobnie było z
Tobiaszem, o którym w jego księdze napisano, że
Bóg wrócił mu wzrok po przejściu udręczeń, nędzy i
pokus i "reszta żywota jego była w weselu" (14,
4). To samo przechodzi również dusza, o której tu
mówimy, skutkiem dóbr, jakie w sobie widzi z taką
radością i rozkoszą, na jaką wskazuje Izajasz
mówiąc o duszy, która ćwicząc się w doskonałości
doszła w niej do tego stopnia, o jakim mówimy.
2. Rozmawiając bowiem z duszą o tej
doskonałości, mówi:
"Wzejdzie w ciemności światłość twoja, a
ciemności twoje będą jak południe. I da ci Pan
odpocznienie zawsze, i napełni jasnością duszę
twoją, a kości twoje wyzwoli; i będziesz jak ogród
zroszony i jak zdrój wodny, którego wody nie
ustaną. - I będą zbudowane przez ciebie pustki
wieków, fundamenty pokolenia i pokolenia
wywiedziesz i będziesz nazwany budownikiem płotów,
odwracającym ścieżki na odpocznienie. Jeśli
odwrócisz od sabatu nogę twoją, od czynienia woli
twej w dzień mój święty i nazwiesz sabat
rozkosznym, a święto Pańskie chwalebnym, i uczcisz
go nie czyniąc dróg twoich ani nie idąc za wolą
twoją, wtedy się będziesz rozkoszował w Panu i
wyniosę cię na wysokości ziemi, i nakarmię cię
dziedzictwem Jakuba" (55, 10-14). Tak mówi
Izajasz, a przez dziedzictwo Jakuba jest tu
oznaczony sam Bóg. W tym stanie, jak już
mówiliśmy, dusza już nic nie pojmuje, jedynie
cieszy się coraz więcej rozkoszą tego pokarmu.
Zostaje jej tylko jedna rzecz do pragnienia, a
mianowicie, by mogła radować się Nim doskonale w
życiu wiecznym.
W następnej więc strofie i w dalszych zajęta
jest proszeniem Umiłowanego o ów błogosławiony
pokarm w jasnym oglądaniu Boga. Mówi zatem:
Radujmy się sobą, mój Miły, Chodźmy
przejrzeć się w Twojej piękności Na górę i na
pagórek, Gdzie rozlewają się wody
przejrzyste I wejdźmy w puszcz ostępy
cieniste.
OBJAŚNIENIE
3. Kiedy odbyło się już to doskonałe
zjednoczenie miłości między duszą i Bogiem,
pragnie się dusza zająć praktykowaniem przymiotów
miłości i rozmawia w tej strofie z Oblubieńcem
prosząc Go o trzy przymioty miłości.
Po pierwsze, pragnie otrzymać radość i
smak miłości, więc prosi:
Radujmy się sobą, mój Miły.
Po drugie, pragnie się upodobnić do
Umiłowanego i dlatego mówi:
Chodźmy się przejrzeć w Twojej
piękności.
Po trzecie, pragnie zgłębić i poznać
sekrety Umiłowanego. I o to właśnie prosi Go,
mówiąc:
I wejdźmy w puszcz ostępy
cieniste.
Następuje wiersz:
Radujmy się sobą, mój Miły,
4. to znaczy, cieszmy się w udzielaniu słodyczy
miłości. I to nie tylko tej, jaka wynika ze
zwykłego złączenia i zjednoczenia obojga, lecz
tej, która wypływa z pełnienia miłości aktualnej i
czynnej, czy to w woli przez [wewnętrzne] akty
uczucia miłości, czy przez zewnętrzne akty
spełniania dzieł odnoszących się do służby
Umiłowanego. Miłość bowiem, gdzie swoją siedzibę
założy, takiej nabywa właściwości, że, jak już
mówiliśmy, pragnie ciągle smakować w swych
radościach i słodyczach, którymi są wewnętrzne czy
zewnętrzne praktyki miłości. Wszystko to zaś
czyni, by tym więcej upodobnić się do Umiłowanego.
Mówi więc dalej:
Chodźmy się przejrzeć w Twojej
piękności,
5. to znaczy postępujmy tak, aby przez
wspomniane praktykowanie miłości dojść do
przeglądania się w Twojej piękności w życiu
wiecznym. Abym do tego stopnia została
przemieniona w Twą piękność, byśmy będąc
upodobnieni w piękności, mogli sami się
przeglądać w Twojej piękności, posiadając
już tę samą Twoją piękność. Do tego
stopnia, że gdy spoglądać będziemy na siebie,
ujrzymy w sobie piękność każdego z nas, bo
obie piękności są tylko Twoją pięknością,
gdyż ja pochłonięta zostałam w Twojej
piękności. I tak będę oglądać Ciebie w
Twojej własnej piękności, a Ty mnie również
w Twojej piękności. I będę widziała siebie
w Tobie przez Twą piękność i Ty się ujrzysz
we mnie również przez Twą piękność. I będę
się zdawała być Tobą w Twej piękności, a Ty
będziesz się zdawał być mną w tejże Twojej
piękności. Piękność moja niech będzie Twoją
pięknością, a Twoja piękność niech
będzie moją pięknością, i tak więc będę
Tobą w Twej piękności, a Ty będziesz mną
również w Twej piękności, ponieważ ta sama
Twoja piękność będzie moją
pięknością, i tak przeglądać się będziemy
wzajemnie w Twojej piękności.
Na tym polega przybranie za Synów Bożych,
którzy prawdziwie mogą mówić do Boga te słowa,
jakie sam Syn Boży wyrzekł do swego Ojca
Przedwiecznego w Ewangelii św. Jana: "Wszystko
moje Twoim jest, a Twoje moim" (17,10). W
Chrystusie było to istotnie, gdyż był
naturalnym Synem Bożym, a w nas jest przez
uczestnictwo, gdyż jesteśmy przybranymi
dziećmi Boga. I mówił te słowa będąc Głową, nie
tylko o sobie, lecz o całym Ciele Mistycznym, tj.
o Kościele. Kościół bowiem będzie uczestniczył w
tej samej piękności Oblubieńca w dzień Jego
triumfu, gdy ujrzy Boga twarzą w twarz. Stąd więc
prosi tu dusza, aby zarówno ona, jak i Oblubieniec
poszli przejrzeć się w Jego piękności
Na górę i na pagórek,
6. to znaczy do porannego i istotnego
poznania Boga, będącego poznaniem w Słowie
Bożym, które tu dla swej wzniosłości oznaczone
jest przez górę; mówi bowiem Izajasz,
zapraszając do poznawania Syna Bożego; "Chodźcie,
a wstąpmy na górę Pańską" (2,3), oraz: "I będzie
przygotowana góra domu Pańskiego" (tamże, 2, 2).
[I na pagórek], tzn. do wieczornego
poznania Boga, którym jest mądrość Jego w
stworzeniach, dziełach i przedziwnych
zrządzeniach. Wspomniana mądrość oznaczona tu jest
przez pagórek, gdyż jest to mądrość niższa niż
tamta poranna. O jedno i o drugie poznanie prosi
tutaj dusza, gdy mówi: na górę i na
pagórek.
7. W słowach duszy do Oblubieńca: chodźmy
się przejrzeć w Twojej piękności na górę,
zamyka ona swą prośbę: przeobraź mię i upodobnij
mnie do piękności Bożej Mądrości. Mądrością tą,
jak mówiliśmy, jest Syn Boży. W słowach zaś: na
pagórek zamyka prośbę, by ją przekształcił w
piękność owej drugiej, mniejszej mądrości,
jaka'się ujawnia w stworzeniach i w tajemniczych
Jego dziełach. Jest to również piękność
Syna Bożego i nią pragnie być dusza oświecona.
8. Dusza nie może przejrzeć się w piękności
Boga, jeżeli nie przeobrazi się w Jego Mądrość, w
której dopiero może posiadać to, co jest w niebie
i na ziemi. Na tę górę i na pagórek pragnęła
również wejść oblubienica z Pieśni nad pieśniami,
gdy mówiła: "Pójdę do góry mirry i do pagórka
kadzidła" (4, 6). Przez górę mirry wyraża
tu jasne widzenie Boga, a przez pagórek
kadzidła poznanie Go w stworzeniach. Mirra
bowiem jest szlachetniejsza od kadzidła.
Gdzie rozlewają się wody
przejrzyste.
9. Czyli mówi tu: gdzie udziela się poznanie i
mądrość Boga rozumowi ludzkiemu. Nazywa tu tę
mądrość wodą przejrzystą dla rozumu, wolną
i pozbawioną wszelkich przypadłości i fantazji, i
jasną bez mgieł niewiedzy. W duszy zawsze tkwi to
pragnienie jasnego i czystego poznania rzeczy
Bożych. Im zaś więcej miłuje, tym więcej chce
poznać. Dlatego w dalszych słowach prosi właśnie o
to:
I wejdźmy w puszcz ostępy
cieniste.
10. Te ostępy, czyli gęstwiny
puszcz, są to przedziwne dzieła i głębokie
sądy Boże, a jest ich takie mnóstwo i tak są
przeróżne, że słusznie można je określić jako
gęstwinę. W tych dziełach bowiem jest taka obfita
mądrość i tak pełna tajemnic, że nie tylko możemy
nazwać ją gęstwiną, lecz także tłustością.
Tak bowiem mówi Dawid:
Mons Dei, mons pinguis; mons coagulatus
(Ps 67, 16), chcąc powiedzieć, że góra Boża jest
górą tłustą, górą okrzepłą.
Ta gęstwina mądrości i wiedzy Boga jest
tak głęboka i niezmierzona, że choćby dusza wiele
z niej poznawała, może wchodzić zawsze jeszcze
głębiej. Jest to bowiem niezmierzoność i bogactwo
Jego niepojętych skarbów, jak to określa św.
Paweł: "O głębokości bogactw, mądrości i
umiejętności Bożej! Jakże niepojęte są sądy Jego i
niedościgłe drogi Jego" (Rz 11, 33).
11. W te ostępy niepojętych sądów i dróg
Bożych pragnie wejść dusza, umiera bowiem z
pragnienia, aby głęboko wniknąć w ich poznanie.
Poznanie to bowiem jest nieocenioną rozkoszą,
przechodzącą wszelki zmysł. I słusznie mówił Dawid
o nim: "Sądy [Pańskie] prawdziwe, wszystkie razem
sprawiedliwe. Bardziej pożądane niż złoto i mnogie
kamienie drogie, a słodsze nad miód i plastr
miodowy. Albowiem sługa Twój strzeże ich" (Ps
18,10-12). Dlatego też dusza pragnie niezmiernie
wniknięcia w te sądy i poznania ich głębi. I
byłaby to dla niej pociecha i wesele
niewypowiedziane, choćby jej przyszło przejść
przez wszystkie, jakie są na świecie przykrości i
trudy, i przez wszystko, cokolwiek by mogło
posłużyć jako środek ku temu, przez trudności i
zmartwienia, przez uciski i niebezpieczeństwa
śmierci, byle tylko mogła wniknąć głębiej w swego
Boga.
12. Przez te gęstwiny, w które chce
dusza wejść, można tu również zupełnie dobrze
rozumieć gęstwinę trudów i udręczeń, w jakie chce
wejść dusza, gdyż cierpienie jest dla niej
rzeczą najmilszą i najbardziej pożyteczną.
Cierpienie jest środkiem do głębszego
wniknięcia w gęstwinę rozkosznej mądrości
Bożej. Im bowiem czystsze cierpienie, tym głębsze
i czystsze zrozumienie, a tym samym większa i
czystsza radość, ponieważ wynika ona z głębszego
poznania. Dusza więc, nie zadowalając się tutaj
małymi cierpieniami, mówi: wejdźmy głębiej w
gęstwinę, czyli aż do ucisków samej śmierci, by
oglądać Boga. Stąd prorok Job, pragnąc tego
cierpienia, by ujrzeć Boga, mówił: "Kto by dał, by
się spełniła prośba moja, i żeby mi Bóg dał, czego
oczekuję? A ten, który począł, niech mię zetrze,
niech rozpuści rękę swoją i wytnie mię! I niech mi
to będzie pociechą, iż trapiąc mię boleścią nie
folgował" (Job 6, 8-10).
13. Ach, gdyby raz zrozumiano, że nie można
dojść do gęstwiny różnorodnych mądrości i
bogactw Bożych inną drogą, jak tylko przez
gęstwinę wszelkiego rodzaju cierpień^ W tym
więc powinno być pragnienie i pociecha duszy. Im
bowiem większej pragnie mądrości od Boga, tym
bardziej powinna wpierw pragnąć cierpienia, by
przez nie wejść w gęstwinę Krzyża. Dlatego
św. Paweł napomina Efezjan, aby "nie upadali na
duchu z powodu prześladowań... ale aby umocnieni i
ugruntowani w miłości, wraz z wszystkimi świętymi
pojąć mogli, jak ona jest rozległa i daleka,
wzniosła i głęboka, i aby też mogli poznać, jak
miłość Chrystusowa przewyższa wszelką wiedzę i
byli napełnieni całą pełnością Bożą" (3, 13.
17-19). By wejść do tych bogactw mądrości, trzeba
iść przez ciasną bramę, tj. przez krzyż.
Zaś niewielu pragnie przez nią wchodzić, natomiast
wielu pragnie rozkoszy, do których się przez nią
wchodzi. |