Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 33
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Dla głębszego zrozumienia tego, cośmy mówili
i o czym mówić będziemy, należy wiedzieć, że
spojrzenie Boże sprawia w duszy cztery dobra:
oczyszcza ją, ozdabia, wzbogaca i
oświeca. Podobnie jak słońce, kiedy zsyła
swe promienie, osusza, rozgrzewa, ozdabia i
oświeca.
Odkąd Pan Bóg złożył w duszy te trzy ostatnie
dobra, jako że przez nie staje się dusza tak
przyjemna Bogu, już nie pamięta zupełnie jej
brzydoty i grzechów, które ją przedtem plamiły,
jak to mówi przez Ezechiela (18,22). Gdy dusza raz
opuściła grzech czy brud, Bóg nie wypomina go już
więcej ani nie umniejsza swej łaski. Nie sądzi
bowiem dwa razy za jedno (Nah 1,9).
Chociaż Jednak Bóg zapomina o złości i grzechu,
przebaczywszy je raz, nie powinna dusza dlatego
zapominać o swych dawnych grzechach. Mówi bowiem
Mędrzec: "Za odpuszczony grzech nie bądź bez
bojaźni (Syr 5,5). A to dla trzech powodów: po
pierwsze, aby mieć zawsze okazję do nieufności
względem siebie; po drugie, aby mieć zawsze
za co dziękować; po trzecie, aby to służyło
do większego zaufania, aby więcej otrzymać; jeśli
bowiem będąc w grzechu otrzymała od Boga tak
wielkie dobro, o ileż większych łask może się
spodziewać będąc w miłości i wolna od grzechu?
2. Mając w pamięci te wszystkie otrzymane łaski
miłosierdzia i widząc się umieszczoną z tak wielką
godnością blisko Oblubieńca, raduje się
niezmiernie z rozkoszą, wdzięcznością i miłością,
którą jeszcze powiększa wspomnienie na ów nędzny i
niski stan, w jakim przedtem przebywała. Wtedy
bowiem nie tylko nie zasługiwała, aby Bóg na
nią spojrzał, lecz nie była godna wezwać Jego
świętego Imienia, jak On sam mówi przez Dawida
(Ps 15, 4). Widzi więc jasno, że ze swej
strony niczym nie zasłużyła, by Bóg na nią
spojrzał i obdarowywał ją, lecz że wszystko
zawdzięcza Bogu, Jego wspaniałomyślności i
łaskawości. Przypisując więc sobie całą tę nędzę,
do Umiłowanego odnosi wszystkie dobra, jakie
posiada, wiedząc, że one wysługują jej to, na co
nie zasługiwała. Nabiera przeto odwagi i ufności,
by prosić Go o dalsze zjednoczenie duchowe, w
którym by się pomnożyły jej łaski. Wszystko to
tłumaczy w następnej strofie:
O nie chciej mną pogardzać, Choć twarz
moja od żaru śniada słonecznego, Już możesz
zwrócić wzrok Twój na mnie, Bo gdyś mnie
objął w blask spojrzenia Twego, Okryłeś mnie
wdziękami piękna czarownego.
OBJAŚNIENIE
3. Widząc łaski i dary, jakie otrzymała od
swego Umiłowanego, oblubienica nabiera odwagi i
poczucia swej wartości. Wie bowiem, że są to dary
Umiłowanego i one dodają jej wartości, chociaż
sama z siebie niczym jest, nic nie warta i na nic
nie zasługuje. W tej ufności zwraca się do
Umiłowanego i prosi Go, by już nie lekceważył jej
i nie gardził nią, bo jeśli przedtem na to nie
zasługiwała dla swej brzydoty, dla swych win i
nędzy naturalnej, to gdy On spojrzał na nią raz,
podniósł ją swą łaską i odział swą pięknością,
może już słusznie na nią spojrzeć po raz drugi i
więcej, powiększając jej łaski i piękność. Ma już
bowiem i powód, i wystarczającą przyczynę do tego,
skoro wejrzał na nią i wtedy, kiedy nie
zasługiwała na to i nie miała warunków po temu.
O, nie chciej mną
pogardzać.
4. Nie mówi tego taka dusza, iżby pragnęła, by
ją uważano za coś, ponieważ przeciwnie, u duszy,
która naprawdę kocha Boga, pogarda i nagany są w
wielkiej cenie i przyczyną radości. Wie również
dobrze, że sama ze siebie nie zasługuje na nic
innego, lecz tylko przez łaski i dary, jakie
otrzymuje od Boga. Wyraża to w następnym wierszu,
mówiąc:
Choć twarz moja od żaru śniada
słonecznego.
5. Znaczy to, że jeżeli przedtem, zanim
spojrzałeś na mnie, łaskawie znalazłeś we mnie
brzydotę i czarność win, i niedoskonałość, i
niskość naturalnego stanu,
Już możesz zwrócić Twój wzrok
na mnie, Bo gdyś mnie objął w blask spojrzenia
Twego.
6. Gdy na mnie spojrzałeś, obmyłeś mnie z
czarnej i wstrętnej barwy grzechu, w której
nieprzyjemnie było mnie oglądać. Teraz, gdyś mi
dal po raz pierwszy laskę, możesz już życzliwie
patrzeć na mnie, tzn. już teraz mogę i
zasługuję na to, by być oglądaną, otrzymując
więcej łaski z Twych oczu. Albowiem przez ich
spojrzenie, za pierwszym razem nie tylko obmyłeś
mnie z czerni grzechowej, lecz uczyniłeś mnie
nadto godną Twego widoku, ponieważ Twoim
spojrzeniem miłosnym
Okryłeś mię, wdziękami piękna
czarownego.
7. To wszystko, cośmy mówili w poprzednich
dwóch wierszach, tłumaczy nam lepiej słowa
Ewangelii św. Jana, że Bóg daje "łaskę za łaskę"
(J 1,16). Gdy bowiem Bóg widzi
duszę przyozdobioną łaską, czuje się przynaglony
udzielać jej jeszcze więcej swej łaski, gdyż
przebywa w tej duszy z wielkim swym zadowoleniem.
Wiedząc o tym, Mojżesz błagał Boga o więcej łaski.
A chcąc Go zniewolić przez tę, jaką już od Niego
otrzymał, modlił się do Boga, mówiąc: "Mówisz, że
mnie znasz po imieniu i że znalazłem łaskę przed
Tobą. Jeślim tedy znalazł łaskę przed obliczem
Twoim, pokaż mi twarz Twoją, ażebym Cię poznał i
znalazł łaskę przed oczyma Twymi" (Wj 33, 12-13).
Przez tę łaskę zostaje dusza wywyższona,
uczczona i ozdobiona przed Bogiem, tym samym więc
On ją miłuje niezrównanie. Bo jeśli przedtem,
zanim była w lasce, Bóg kochał ją jedynie dla
siebie, teraz, gdy już jest w Jego łasce,
kocha ją nie tylko dla siebie, lecz także i dla
niej. Rozmiłowany w jej piękności, czy to za
pośrednictwem jej skutków i czynów, czy też
bezpośrednio, zawsze udziela jej coraz więcej
miłości i łaski, jak bowiem coraz więcej ją
uwielbia i wywyższa, coraz bardziej zostaje przez
nią ujęty i w niej się rozmiłowuje.
Daje to poznać sam Bóg, gdy rozmawiając ze swym
przyjacielem Jakubem, mówi przez Izajasza: "Odkąd
się stałeś czcigodnym i chwalebnym w oczach moich,
jam cię umiłował" (43, 4). Czyli innymi słowy: od
chwili, kiedy moje oczy swym spojrzeniem obdarzyły
cię łaską, przez którą stałeś się godnym czci i
chwalebnym, zasłużyłeś na więcej łaski i
dobrodziejstw moich. Jeśli bowiem Bóg kogoś
więcej kocha, udziela mu więcej łask.
To samo wyraża oblubienica w Pieśni nad
pieśniami, gdy mówi do innych dusz: "Czarna
jestem, ale piękna, córki jerozolimskie. Przeto
mnie umiłował król i wprowadził do komnaty swojej"
(1,4). Znaczy to: o dusze, które nie macie i nie
znacie tych łask, nie dziwcie się, że Król
niebieski dał mi je w takiej obfitości, iż
wprowadził mnie w głębię swej miłości. Bo chociaż
sama ze siebie czarna jestem, tak we mnie utkwił
swoje oczy po pierwszym spojrzeniu, że nie
zadowolił się tym, dopóki mnie sobie nie poślubił
i wprowadził do wewnętrznego łoża swej miłości.
8. Któż może wypowiedzieć, jak uwielmożnia Bóg
duszę, którą miłuje? Trudno to wyrazić, nawet
wyobrazić sobie. Czyni to bowiem z hojnością iście
boską, aby pokazać, kim jest On sam. Wyjaśnia
nieco sposób Jego postępowania to, iż daje więcej
temu, kto więcej posiada. A Jego hojność wzrasta w
miarę łaski, jaką dusza miała. Daje to sam poznać
w Ewangelii, gdy mówi: "Kto ma, temu będzie więcej
dane, tak że obfitować będzie, a temu, kto nie ma,
i to co ma, będzie odjęte" (Mt 13,12).
Stąd można wnosić, że najlepsze i największe
dobra domu swojego, to jest Kościoła, czy to
walczącego czy triumfującego, gromadzi Bóg w tym,
kto jest Jego największym przyjacielem. I przez te
łaski wynosi go i zaszczyca, podobnie jak jedno
wielkie światło pochłania wszystkie inne mniejsze
światła. Daje to Bóg zrozumieć w wyżej
wspomnianych słowach Izajasza, w sensie duchowym,
gdy mówi do Jakuba: "Bo ja jestem Pan, Bóg twój,
Święty Izraelów, Zbawiciel twój; dałem Egipt za
okup twój, Etiopię i Sabę za ciebie... i dam ludzi
za ciebie i narody za duszę twoją" (43,3-4).
9. Możesz więc, Boże mój, patrzeć na moją duszę
i cenić ją, ponieważ Twoim spojrzeniem składasz w
niej skarby i dary, jakie sam cenisz i kochasz. I
przez to zasługuje na to, byś nie jeden raz, ale
często na nią spoglądał, odkąd na nią wejrzałeś.
Mówi bowiem Duch Święty w Księdze Estery: "Tej
czci godzien jest ten, którego król będzie chciał
uczcić" (6,
11). |