Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 29
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Dusza w tym stanie jest rzeczywiście
stracona dla wszystkich rzeczy a pozyskana dla
miłości, i nie zajmuje już niczym innym ducha
swego. Słabnie więc już w swej działalności
zewnętrznej i w życiu czynnym, aby tym pełniej
posiąść to jedno, o którym mówi Oblubieniec, iż
jest potrzebne (Łk 10, 42), to jest ustawiczne
trwanie i ćwiczenie się w miłości Bożej. To
jedno bowiem jest w takiej cenie u Boskiego
Oblubieńca, iż zganił Martę za to, że chciała
oderwać Marię od Jego stóp i zatrudnić ją innymi
czynnościami ku posłudze Panu. Marta sądziła, że
ona czyni wszystko, a Maria, siedząca u stóp Pana,
nic. W rzeczywistości jest przeciwnie. Nie ma
bowiem działania pożyteczniejszego i
konieczniejszego nad miłowanie. Tak samo bronił
swoją oblubienicę w Pieśni nad pieśniami,
zaklinając wszystkie stworzenia, nazwane tam
"córkami jerozolimskimi", aby nie przeszkadzały
oblubienicy w jej duchowym śnie miłości, by jej
nie budziły i nie otwierały oczu na żadne sprawy,
dopóki ona sama tego nie zechce (3, 5).
2. Trzeba zatem zaznaczyć, że zanim dusza
dojdzie do tego stanu zjednoczenia miłości,
powinna się ćwiczyć w miłości tak w życiu czynnym,
jak i kontemplacyjnym.
Skoro jednak dojdzie do tego stanu, nie powinna
zajmować się czynami i sprawami zewnętrznymi,
chociażby one były bardzo pożyteczne w służbie
Bożej. Mogłyby one bowiem przeszkodzić jej w owym
ustawicznym trwaniu w miłości Bożej, ponieważ
odrobina tej czystej miłości jest bardziej
wartościowa przed Bogiem i wobec duszy i więcej
przynosi pożytku Kościołowi niż wszystkie inne
dzieła razem wzięte, chociażby się nawet zdawało,
że dusza nic nie czyni.
Dlatego też Maria Magdalena, chociaż wiele
pożytku sprawiała swym przepowiadaniem i mogła
jeszcze więcej uczynić, to jednak dla wielkiego
pragnienia przypodobania się swemu Oblubieńcowi i
przyniesienia pożytku Kościołowi świętemu ukryła
się w samotności i trzydzieści lat przeżyła tam
oddana jedynie miłości. Wydawało się jej bowiem,
że pod każdym względem więcej tak zyska, a to z
tego powodu, że wiele wnosi i pomaga Kościołowi
choćby odrobina tej miłości.
3. Wielką zatem szkodę wyrządziłoby się duszy,
mającej już nieco z tej jedynej w swym rodzaju
miłości, jak również Kościołowi, gdyby się ją
zajmowało choćby na krótki czas zewnętrznymi
sprawami i czynnościami, nawet gdyby one były
wielkiej wagi. Jeśli bowiem sam Bóg zaklina, by
jej nie budzono z tej miłości, któż się odważy to
uczynić, a zostanie bez nagany? Przecież dla
tej miłości zostaliśmy stworzeni.
Niech się zastanowią ci, których pożera
gorączka działalności i którzy myślą świat
wypełnić swym przepowiadaniem i dziełami
zewnętrznymi, że o wiele więcej pożytku
przynieśliby Kościołowi i o wiele milsi byliby
Bogu, nie mówiąc już o dobrym przykładzie, jaki by
dali, gdyby polowe tego czasu poświęcili na
modlitwę i przestawanie z Bogiem, chociażby nie
doszli do tak wysokiego stanu jak dusza, o której
mówimy. W takim przestawaniu z Bogiem o wiele
skuteczniej i z mniejszym trudem dokonaliby dobra
jednym czynem niż tysiącem, a to dla zasługi
modlitwy i energii duchowej w niej zdobytej.
Inaczej bowiem wszystko jest jak uderzanie młota
czasem z małym albo żadnym skutkiem, a czasem
nawet ze szkodą.
Niech nas Bóg strzeże przed zwietrzeniem soli
(Mt 5, 13). Bo choćby się wydawało zewnętrznie, że
człowiek coś czyni, w istocie będzie to niczym.
Jest bowiem prawdą, że dobre czyny dokonują się
jedynie mocą Bożą.
4. O, ileż by można o tym pisać! Ale nie tu
miejsce po temu. To powiedziałem, aby wyjaśnić
następną strofę. W niej bowiem dusza sama daje
odpowiedź tym, którzy zwalczają ten święty jej
spoczynek i chcą, by się cała oddała czynom, by
otworzyła oczy i patrzyła na zewnątrz. Ci wszyscy
nie znają źródła, skąd płynie woda i nie rozumieją
tajemniczego korzenia, z którego rodzą się
wszystkie owoce. I tak mówi ona w tej strofie:
Odtąd już nigdy błoń zielona Nie ujrzy
mnie, ni pójdę kiedyś w tamte
strony! Powiedzcie wszystkim, żem dla nich
zgubiona. Poszłam, gdzie mnie porwała
miłość, Zgubiłam wszystko, lecz mam skarb
niezgłębiony!
OBJAŚNIENIE
5. W tej strofie daje dusza odpowiedź na
milczącą naganę ludzi światowych. Oni bowiem mają
w zwyczaju ganić tych, którzy prawdziwie oddają
się Bogu, uważając ich za przesadnych w ich
odosobnieniu, powściągliwości i w ich postępowaniu
oraz za niepożytecznych w tym, co świat uznaje i
ceni. Na tę naganę daje dusza doskonałą odpowiedź,
przeciwstawiając się mężnie i odważnie temu i
wszystkiemu, co jej świat może zarzucić.
Doszedłszy bowiem do żywej miłości Boga, wszystko
to za nic uważa.
Ponadto jeszcze sama wyznaje w tej strofie, iż
szczyci się i chlubi, że wszystko ofiarowała i
zgubiła się dla świata i samej siebie - dla swego
Umiłowanego. Tak więc chce powiedzieć w tej
strofie, rozprawiając ze światowcami, że gdy już
jej nie będą widzieli wśród dawnych jej zajęć i
innych zabaw, jakie zwykła mieć na świecie, by
powiedzieli i wierzyli, że się zagubiła i oddaliła
od nich, i że za tak wielkie dobro to uważa, że
sama pragnęła się zagubić, szukając Umiłowanego,
rozmiłowana w Nim bardzo. By zaś mogli ujrzeć
korzyści, wypływające z tego jej zatracenia i by
jej nie uważali za nierozumną i oszukaną, mówi, że
to zatracenie jest dla niej zyskiem, że świadomie
się zagubiła.
Odtąd już nigdy błoń
zielona Nie ujrzy mnie, ni pójdę kiedyś w tamte
strony!
6. Błoniem zazwyczaj nazywa się wspólne
miejsce, gdzie się schodzą ludzie dla pokrzepienia
i wytchnienia, na którym również pasterze pasą swe
trzody. Przez błonie więc rozumie tu dusza
świat, gdzie ludzie światowi mają swe
zabawy i zajęcia, i pasą trzodę swych pożądań.
Odzywa się przeto dusza do ludzi światowych, że
jeśli nie będzie widziana ani znaleziona, jak
bywało dawniej, gdyż jest wszystka oddana Bogu,
powinni ją tym samym uważać za zagubioną i tak o
tym mówić. Ona bowiem raduje się z tego, i
pragnąc, by o tym mówiono, powiada:
Powiedzcie wszystkim, żem dla
nich zgubiona.
7. Kto kocha Boga, nie wstydzi się przed
światem dziel, jakie czyni dla Niego, ani ich nie
ukrywa ze wstydu, choćby cały świat miał je
potępić. I słusznie. Kto bowiem wstydziłby się
przed ludźmi wyznać Syna Bożego i wyparł się dzieł
dla Niego spełnionych, tego i On zaprze się przed
Ojcem swoim, jak to mówi w Ewangelii św. Łukasza
(9, 26). Dlatego też dusza odważna w miłości jest
raczej dumna, że dla chwały swego Umiłowanego
widzą inni dzieła, które spełnia dla Niego, że się
zagubiła dla wszystkich rzeczy tego świata i
dlatego mówi: powiedzcie, żem dla nich
zgubiona.
8. Tę doskonałą odwagę i zdecydowanie w
działaniu osiąga niewielu ludzi duchowych. Choć
bowiem niektórzy postępują w ten sposób i nawet
myślą niejedni, że daleko w tym zaszli, nigdy na
tyle doskonale się nie gubią w niektórych
punktach czy to świata, czy natury, aby spełniali
dla Chrystusa dzieła doskonałe, nie bacząc na to,
co kto o nich powie, lub jakie się to wyda. Takie
dusze nie mogą więc powiedzieć powiedzcie
wszystkim, żem dla nich zgubiona, bo nie
straciły się dla siebie w działaniu, w swych
czynach, wstydząc się jeszcze wyznać Chrystusa
przed światem. Podlegając względom ludzkim nie
żyją jeszcze prawdziwie w Chrystusie.
Poszłam, gdzie mnie porwała
miłość.
9. Czyli innymi słowy, spełniając cnoty,
rozmiłowana w Bogu,
Zgubiłam wszystko, lecz mam
skarb niezgłębiony!
10. Dusza pamięta tu o słowach swego Oblubieńca
wyrzeczonych w Ewangelii, że nikt nie może służyć
dwom panom, lecz z konieczności musi o jednym
zapomnieć (Mt 6, 24). Dlatego też, by nie
zapomnieć o Bogu, porzuciła wszystko, co nie jest
Bogiem, tzn. wszystkie rzeczy i siebie samą. I
zagubiła się wszystka z powodu miłości Bożej. Kto
bowiem jest naprawdę rozmiłowany, ten bez zwłoki
traci wszystko pozostałe, aby zyskać więcej w tym,
co kocha. I tutaj więc mówi dusza, że
zgubiła siebie samą, czyli że zgubiła
siebie rozmyślnie.
Dokonała tego podwójnym sposobem. Po pierwsze,
zagubiła siebie, nie zwracając w niczym na
siebie uwagi, lecz pamiętając jedynie o
Umiłowanym. Oddała Mu się dobrowolnie, bez żadnej
korzyści, zatraciła się w sobie samej, nie chcąc
już nic dla siebie. Po drugie, wyrzekła się
wszystkich rzeczy, nie zważając na nie,
lecz pamiętając jedynie o tych, które dotyczą
Umiłowanego. I to znaczy zagubić się, tj.
pragnąć zagubienia, by się odzyskać.
11. Ten jest rozmiłowany w Bogu, kto nie szuka
korzyści ani zapłaty, lecz pragnie raczej zgubić
wszystko, nawet siebie samego dla Boga. I to uważa
za swój zysk. Wyraża to św. Paweł w słowach:
Mori lucrum (Flp 1,21), tzn. umrzeć
dla Chrystusa wszystkim rzeczom światowym i sobie
samemu, jest dla mnie zyskiem duchowym. I
tutaj dusza mówi, że zyskała, gdyż kto nie
umie zgubić wszystkiego, nic nie zyska, raczej
jeszcze siebie zgubi, jak mówi Pan w Ewangelii:
"Kto by chciał życie swe zachować, straci je; a
kto by stracił życie swe dla mnie, znajdzie je"
(Mt 16,25).
Gdybyśmy chcieli zrozumieć ten wiersz bardziej
duchowo i w ściślejszej zależności od przedmiotu,
jaki omawiamy, musielibyśmy na jedno zwrócić
uwagę. Mianowicie, że kiedy dusza na drodze
duchowej doszła już do tego, że w dążeniu do Boga
zrezygnowała ze wszystkich dróg i sposobów
naturalnych, wtedy posiadła Go rzeczywiście. Nie
szuka Go bowiem przez rozważania, formy, uczucia
ani przez inne stworzenia, lub przez zmysły, lecz
wzniosła się już ponad to wszystko i obcuje, i
raduje się Bogiem w wierze i miłości. Wtedy się
mówi, że naprawdę została zyskana przez
Boga, bo rzeczywiście została stracona dla
wszystkiego, co nie jest Bogiem i dla tego, czym
jest w
sobie. |