Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 26
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Zrozumiejmy więc szczęśliwość duszy w tym
kwitnącym łożu, gdzie wszystkie wspomniane
rzeczy i o wiele większe się dzieją, gdzie za
wezgłowie ma Oblubieńca, Syna Bożego, a za
nakrycie i kotarę miłość i umiłowanie samego
Oblubieńca! Może więc słusznie powtarzać słowo
oblubienicy: "Lewa ręka Jego pod głową moją" (Pnp
2,6). I słusznie można powiedzieć o tej duszy, że
jest tu spowita Bogiem i w bóstwie
zanurzona, i to nie powierzchownie, lecz w
najgłębszej istocie duszy. Jest pełna boskich
rozkoszy, opływa w duchowe wody żywota i
doświadcza tego, o czym mówi Dawid, mając na myśli
tych, którzy tak blisko doszli do Boga: "Będą
upojeni obfitością domu Twego i strumieniem
rozkoszy Twojej napoisz ich. Albowiem u Ciebie
jest zdrój żywota" (Ps 35,9-10). Jakież więc
będzie nasycenie duszy w jej istocie, gdy pokarmem
jej jest nie co innego, jak tylko strumień
rozkoszy? Strumieniem tym jest Duch Święty, gdyż
mówi św. Jan, że jest On "rzeką wody żywota
jaśniejącą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga
i Baranka" (Obj 22,7). Wody tego strumienia,
będące najgłębszą miłością Boga, równie głęboko
wlewają się w duszę i pozwalają jej pić z tego
strumienia miłości, którym, jak mówiliśmy jest
Duch jej Oblubieńca, przelewający się w nią w tym
zjednoczeniu. Dlatego też w nadmiarze miłości
śpiewa ona tę oto strofę:
W winnej piwnicy głębinie Rozkosze mego
Oblubieńca piłam, A kiedym wyszła, w
zewnętrznej krainie O niczym nie
wiedziałam, I co dawniej miałam, wszystko
utraciłam.
OBJAŚNIENIE
2. Wspomina dusza w tej strofie największą
łaskę, jakiej jej Bóg udzielił, wprowadzając ją do
najgłębszej swej miłości, czyli do zjednoczenia
albo przeobrażenia w Niego przez miłość.
Wysławia dwie korzyści, jakie tam odebrała,
a to: oddalenie się i zapomnienie o
wszystkich rzeczach oraz umorzenie
wszelkich pożądań i upodobań.
W winnej piwnicy głębinie.
3. Dla należytego objaśnienia, czym jest ta
piwnica, o której tu dusza wspomina, potrzeba,
by Duch Święty ujął rękę i kierował piórem. Przez
ową piwnicę wyraża dusza ostateczny i
najściślejszy stopień miłości, jaki można osiągnąć
w tym życiu. Dlatego nazywa ją wewnętrzną
piwnicą, tzn. najbardziej wewnętrzną. Mogą
bowiem być i inne piwnice, nie tak głębokie,
którym odpowiadają różne stopnie miłości, przez
jakie idzie się aż do tego najgłębszego.
Tych stopni miłości albo - jak tu mówi -
piwnic jest siedem. Dusza przechodzi
wszystkie te stopnie, kiedy doskonale posiędzie
siedem darów Ducha Świętego, czyli
przygotuje się na ich przyjęcie. Gdy więc dusza
posiędzie w całej doskonałości ducha bojaźni
Bożej, tym samym nabywa i ducha doskonałej
miłości. Bojaźń bowiem Boża, jako ostatni z
siedmiu darów Ducha Świętego, jest bojaźnią
synowską i rodzi się z doskonałej miłości ku Ojcu.
Toteż Pismo święte, gdy chce powiedzieć o kimś, że
ma doskonałą miłość, mówi, że ma doskonałą bojaźń.
I tak np. Izajasz, przepowiadając doskonałość
Chrystusa, mówił: Replebit eum spiritus timoris
Domini; "Napełni Go duch bojaźni Pańskiej"
(11,3). Podobnie również św. Łukasz nazywa Symeona
bogobojnym, mówiąc: Erat vir justus, et
timoratus; "Był to człowiek sprawiedliwy i
bojący się Boga" (2,25). I tak samo wielu innych.
4. Na pierwsze stopnie, czyli do pierwszych
piwnic, wchodzi wiele dusz, każda według
doskonałości swej miłości. Do tej ostatniej
jednak, czyli do jej głębi, niewiele dusz dochodzi
w tym życiu. Tu bowiem dokonuje się doskonałe
zjednoczenie z Bogiem, które nazywają zaślubinami
duchowymi. I o nich mówi tu dusza. Tego, co Bóg
udziela duszy w tym stanie, w tym ścisłym
zjednoczeniu, nie można wysłowić ani opisać,
podobnie jak nie można powiedzieć o Bogu czegoś,
co by Mu dorównywało. W tym zjednoczeniu Bóg sam
udziela się duszy i z przedziwną chwałą przeobraża
jaw Siebie, tak iż są oni oboje w jednym, nie
inaczej jak szyba i promienie w niej odbite, jak
węgiel i ogień go trawiący lub jak światło gwiazd
i słońce. Przeobrażenie to nie jest jednak tak
istotne i zupełne, jak będzie w życiu przyszłym.
By wyrazić to, co otrzymuje w tej piwnicy
zjednoczenia z Bogiem, nie mówi dusza innych słów,
bo istotnie nie umiałaby tego wysłowić, jeno te,
zawarte w wierszu następnym:
Rozkosze mego Oblubieńca
piłam.
5. Tak jak napój rozlewa się i przenika
wszystkie członki i żyły ciała, podobnie to
udzielanie się duszy Boga przenika istotnie całą
duszę, lub żeby lepiej to wyrazić, dusza
przeobraża się w Bogu. I na miarę tego
przeobrażenia dusza pije ze swego Boga wedle
swej istoty i wedle swych władz duchowych.
Rozumem pije mądrość i wiedzę, wolą
pije najsłodszą miłość, pamięcią pije
wytchnienie i rozkosz na wspomnienie i uczucie
chwały.
Co do pierwszej łaski, przez którą dusza
otrzymuje i pije istotną rozkosz, to wyraża ją
Pieśń nad pieśniami w tych słowach: Anima mea
lique facto, est, ut sponsus locutus est;
"Dusza moja rozpłynęła się, gdy Oblubieniec mówił"
(5, 6). Mowa Oblubieńca oznacza tu Jego udzielanie
się duszy.
6. O tym, że rozum pije mądrość, mówi również
oblubienica w tejże Pieśni nad pieśniami. Pragnąc
bowiem wznieść się do tego pocałunku zjednoczenia
i prosząc o niego Oblubieńca, mówiła: "Tam
będziesz mnie uczył - mądrości i umiejętności
miłości - i dam ci napój wina wytrawnego" (5,2),
tzn. miłości mojej, zaprawionej
Twoją miłością, czyli przemienionej w Twoją.
7. Odnośnie do trzeciej łaski, w której
wola napawa się miłością, mówi również oblubienica
we wspomnianej Pieśni nad pieśniami w ten sposób:
"Wprowadził mnie do piwnicy winnej, rozrządził we
mnie miłość" (2,4). Czyli innymi słowy, napoił
mnie miłością, wprowadzając w głębię swej miłości,
lub jeszcze jaśniej i właściwiej mówiąc:
rozrządził we mnie miłość, przystosowując się i
dostosowując do mnie ze swą miłością, co oznacza,
że dusza pije samą miłość swego Umiłowanego,
wlewaną w nią przez Niego.
8. Odnośnie do tego, co niektórzy mówią, że
wola może miłować tylko to, co najpierw przyjmie
rozum, należy to rozumieć o porządku
naturalnym. Tu bowiem rzeczywiście nie można
kochać tego, czego się przedtem nie poznało. Jeśli
jednak chodzi o porządek nadprzyrodzony.
Bóg może z łatwością wlewać miłość do duszy i
powiększać ją bez wlewania i powiększania jej
szczegółowego zrozumienia, jak to wynika ze słów
powyższych. Wiele osób duchowych tego doświadcza.
Czują bowiem niejednokrotnie, że płoną miłością
Bożą, a nie pojmują nic więcej niż przedtem.
Owszem, bardzo często te osoby zwykły przewyższać
inne pod względem woli. Takim bowiem wystarcza
wiara wlana, zastępująca wiedzę rozumową, za
której pośrednictwem wlewa Bóg w nie swą miłość i
powiększa ją i jej akty, a to znaczy kochać
bardziej, mimo że, jak powiedzieliśmy, nie
powiększa się poznanie. Może więc wola napawać
się miłością, choćby rozum nie pił
nowego poznania. Chociaż w tym wypadku, o
którym mówimy, że dusza napiła się ze swego
Umiłowanego, jako że chodzi tu o zjednoczenie w
głębinach piwnicy, tzn. wedle trzech władz
duszy, wszystkie one, jak powiedzieliśmy, napawają
się razem.
9. Co do czwartej łaski, a mianowicie,
że dusza według pamięci pije tam ze swego
Oblubieńca, jest jasne, że będąc oświecona
światłem poznania w przypomnieniu sobie dóbr,
jakie posiada, raduje się nimi w zjednoczeniu z
Umiłowanym.
10. To boskie upojenie tak ubóstwia, podnosi i
upaja dusze w Bogu, że mówi:
A kiedym wyszła.
11. Znaczy to, że wyszła, gdy ta łaska minęła.
Chociaż bowiem ta dusza trwa zawsze według swej
istoty w tym wzniosłym stanie zaślubin,
od kiedy została weń wprowadzona, nie
zawsze jednak trwa w zjednoczeniu aktualnym
według wspomnianych władz. W tym zjednoczeniu
substancjalnym bardzo często łączą się władze
duszy i napawają się w tej piwnicy: rozum
pojmowaniem, wola miłowaniem itd. Gdy więc dusza
mówi tutaj: a kiedym wyszła, nie znaczy to,
że wyszła z istotnego, substancjalnego
zjednoczenia, jakie jest w tym stanie, lecz że
wyszła ze zjednoczenia w swych władzach, gdyż ono
w tym życiu nie trwa i nie może trwać zawsze.
12. Kiedym więc zeń wyszła, w
zewnętrznej krainie, to znaczy przez całą
przestrzeń tego świata, o niczym nie
wiedziałam.
13. Przyczyną tego jest to, że na skutek owego
upojenia w najwyższej mądrości Boga, jakim się
nasyciła, zapomina ona o wszystkich rzeczach
świata. I zdaje się jej, że to, co przedtem
pojmowała i co cały świat pojmuje, w porównaniu z
tamtą mądrością jest zupełną niewiedzą. Dla
należytego zrozumienia owego zapomnienia przez
duszę o wszystkich rzeczach tego świata należy
wiedzieć, że przyczyna formalna tego
zapomnienia tkwi w nabyciu przez nią
nadprzyrodzonej mądrości. A wobec tej
mądrości wszelka wiedza naturalna i świecka
jest raczej niewiedzą niż wiedzą. Wszedłszy
w tę wzniosłą mądrość Bożą, dusza poznaje za jej
pomocą, że wszelka mądrość, nie znająca tej
wiedzy, nie jest mądrością, lecz głupotą, w której
się niczego nie poznaje. Potwierdza się w ten
sposób prawda słów Apostoła, iż "Mądrość świata
tego głupstwem jest u Boga" (2 Kor 3,19). Dlatego
też wyznaje dusza, że odkąd napiła się tej boskiej
mądrości, już nic nie wiedziała. Bo trudno
zrozumieć tę prawdę, że wszelka mądrość ludzi i
świata jest zupełną niewiedzą, niegodną
zdobywania. Poznaje się tę prawdę tylko przez
łaskę, przez którą Bóg będąc w duszy, udziela jej
swej mądrości i tak ją umacnia napojem miłości, iż
rozumie dobrze to, co mówi Salomon: "Widzenie,
które powiadał mąż, z którym Bóg jest i który,
przez Boga w nim mieszkającego umocniony, rzekł:
Jestem najgłupszy między mężami i mądrości
człowieczej nie ma we mnie" (Prz 30, 1-2).
Kto bowiem posiadł ową wzniosłą mądrość Boga,
dla tego mądrość ludzka nic nie jest warta. Wiedze
naturalne a nawet same dzieła Boże nie przymnażają
wiedzy temu, który Boga nie poznał, ponieważ
dopóki się nie zna Boga, nic się nie wie.
Stąd wielkości Boże głupstwem są dla ludzi, jak to
również mówi św. Paweł (2 Kor 2,14). Dlatego
mędrcy Boży i mędrcy światowi głupcami wydają się
sobie wzajem. Mędrcy światowi nie mogą pojąć
mądrości i wiedzy Bożej, mędrcy zaś Boży nie
rozumieją mądrości świata. Mądrość bowiem świata
jest głupstwem wobec mądrości Bożej, a mądrość
Boża jest głupstwem dla świata.
14. Prócz tej łaski, owo przebóstwienie i
podniesienie umysłu do Boga, w którym dusza jakby
uprowadzona, pozostaje cala porwana, upojona
miłością, przemieniona w Boga, nie pozwala jej
zwracać uwagi na jakąkolwiek sprawę świata.
Pochłonięta i rozpływająca się w miłości - na tym
bowiem polega przejście ze siebie do Umiłowanego -
odrywa się i ogołaca nie tylko z rzeczy
światowych, lecz i z siebie samej. Tak również
zdarzyło się oblubienicy z Pieśni nad pieśniami w
jej przeobrażeniu miłosnym w Umiłowanego. Tłumaczy
tę nieświadomość, w której trwała, używając słowa
nescivi - "nie wiedziałam" (6,11).
Dusza podniesiona do tego stanu jest do pewnego
stopnia taka, jakim był Adam w stanie niewinności,
w którym nie wiedział, co to jest zło, ponieważ
jest ona tak niewinna, że nie pojmuje zła i nie
sądzi źle o niczym. Mogłaby słyszeć albo widzieć
na własne oczy rzeczy złe, a nie rozumiałaby, że
są złe istotnie. Nie ma bowiem już w niej
skłonności do złego, na podstawie której mogłaby
je osądzić, gdyż Bóg wykorzenił w niej skłonności
niedoskonałe i ignorancję przez doskonały stan
prawdziwej wiedzy. Dlatego mówi: o niczym nie
wiedziałam.
15. Dusza owa mało zajmuje się sprawami innych,
gdyż nawet o swoich własnych nie pamięta.
Właściwością bowiem Ducha Bożego, przebywającego w
duszy, jest to, że nakłania ją, by nie zajmowała
się sprawami obcymi, zwłaszcza takimi, które nie
pomagają jej do doskonałości. Duch ten skupia
duszę, wprowadza ją do jej głębi, a tym samym
raczej ją odrywa, niż zajmuje obcymi sprawami. I
dusza tak pozostaje w niewiedzy rzeczy
przedtem znanych.
16. Nie należy jednak sądzić, że w tym stanie
niewiedzy traci dusza wiedzę nabytą,
przeciwnie, raczej ją doskonali ową wzniosłą
umiejętnością wlanej wiedzy nadprzyrodzonej.
Chociaż już te wiedze nie królują w duszy do tego
stopnia, aby musiała do nich się zwracać, gdy chce
coś wiedzieć, to jednak czasem może się nimi
posługiwać. W tym zjednoczeniu duszy z mądrością
Bożą łączą się jej władze z mądrością, wyższą od
wszelkiej wiedzy. I jest tu podobnie jak wówczas,
gdy maleńki płomyk łączy się z ogromnym światłem
rozlewającym wokół blaski. Przy tym wielkim
płonącym świetle nie gubi się maleńki płomyk, lecz
nabiera siły, choć nie jest głównym światłem.
Sądzę, że podobnie będzie w niebie. Nie będą
tam wyniszczone umiejętności nabyte, lecz święci
nie będą też na nie zwracali uwagi, poznając o
wiele więcej przez mądrość Bożą.
17. W tym pochłonięciu miłości zapomina dusza o
poznaniach, formach początkowych, aktach
wyobrażeniowych i o wszelkich innych doznaniach
podpadających pod kształt i formę. Dzieje się to
dla dwóch przyczyn.
Po pierwsze, dusza będąc aktualnie
pochłonięta i upojona miłością nie może aktualnie
i równocześnie zwracać się do czego innego.
Druga i główna przyczyna leży w tym, że to
przeobrażenie w Boga tak duszę łączy z czystością
i prostotą bytu Bożego, nie podpadającego pod
żaden kształt ani figurę wyobrażalną, że oczyszcza
ją, wyzuwa i opróżnia z wszelkich form i figur,
jakie przedtem posiadała. Jest ona teraz czysta,
prześwietlona prostą kontemplacją. Dzieje się z
nią podobnie jak ze szkłem prześwietlonym przez
światło. Światło czyni je jasnym, znikają
wszystkie plamy i skazy.
Skutki działania miłości trwają jednak w duszy
długo, tym samym więc i to jej zapomnienie trwa
również. Nie może więc zwracać uwagi na nic
cząstkowego, dopóki nie ustanie skutek owego aktu
miłości, przez który została rozpromieniona,
przemieniona w miłość, wyniszczona i wyzuta ze
wszystkiego, co nie było miłością. To bowiem jest
zawarte w słowach Dawida, o których już
wspominaliśmy: "Zapaliło się serce moje i
odmieniły się nerki moje, a ja wniwecz obrócony
byłem i nie wiedziałem" (Ps 72, 21-22).
Odmienienie nerek, za przyczyną owego
rozpłomienienia serca, oznacza odmienienie się
duszy z wszystkich pożądań i działań własnych na
nowy rodzaj życia w Bogu. Dusza pozostaje
wyniszczona i ogołocona ze wszystkiego, co stare,
czego przedtem używała. Słowa proroka, że jest
wniwecz obrócony i nie wiedział,
wyrażają ten podwójny skutek, jaki sprawia
upojenie owej Bożej piwnicy. Nie tylko bowiem
zanika w duszy poprzednia mądrość wydająca się jej
teraz niczym, lecz wyniszcza się również jej stare
życie i niedoskonałości. Przeobraża się w nowego
człowieka, a to właśnie jest ów drugi skutek,
wyrażony w następnym wierszu:
I co dawniej miałam, wszystko
utraciłam.
18. Zanim dusza dojdzie do tego stanu
doskonałości, o którym tu mówimy, chociażby już
była bardzo uduchowiona, pozostaje w niej jednak
jeszcze pewna własność, jakaś mała trzódka
pożądań, zachcianek i innych niedoskonałości,
czy to naturalnych, czy duchowych i dusza idzie
za nimi, starając się nakarmić je w tym czasie
i zadowolić.
Albowiem odnośnie do rozumu, zwykły
pozostawać w niej niektóre niedoskonałości pożądań
wiedzy. Odnośnie do woli pozwala się unosić
niektórym zachciankom i pożądaniom osobistym oraz
doczesnym, jak posiadanie jakichś
drobnostek, przywiązanie większe do jednych niż do
drugich, pewna zarozumiałość, poważanie i
przesadne oznaki czci, na jakie zwraca oczy oraz
inne głupstwa, które tchną i trącą światem; to
znowu naturalnym, jak przebieranie w
jedzeniu i piciu, wybieranie i szukanie tego, co
lepsze; wreszcie duchowym, jak szukanie
upodobań w Bogu i inne niewłaściwości, których
nigdy nie skończylibyśmy wymieniać, a które zwykły
popełniać osoby duchowe, jeszcze niedoskonałe.
Odnośnie do pamięci przejmują duszę
liczne nowości, troski i niewłaściwe
zainteresowania, które ją pociągają ku sobie.
19. W zakresie czterech namiętności
duszy bywają przeróżne nadzieje, radości, bóle i
obawy niepotrzebne, za którymi dusza idzie.
Z tej wspomnianej trzody jedni mają więcej,
drudzy mniej, i idą jeszcze w jej ślady, dopóki
wchodząc do tej wewnętrznej piwnicy aby pić, nie
utracą całej trzody zostając całkowicie
przemienieni w miłość, jak to już powiedzieliśmy.
W tej piwnicy łatwiej się wyniszczają owe
wszystkie trzody i niedoskonałości duszy, niż w
ogniu wyniszcza się rdza i śniedź kruszców.
Uwalnia się więc dusza od tych dziecięcych
zachcianek i niewłaściwości, za którymi szła.
Słusznie więc może mówić: I co dawniej miałam,
wszystko
utraciłam. |