Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 25
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Dusza, która doszła do tego stopnia
doskonałości, nie zadowala się wysławianiem i
wychwalaniem wzniosłości swego Umiłowanego Syna
Bożego, ani opiewaniem i dziękowaniem za łaski,
jakie od Niego otrzymuje i za rozkosze, którymi z
Nim się raduje, lecz głosi także łaski, które daje
On innym duszom. Toteż jedno i drugie czyni dusza
w tym błogosławionym zjednoczeniu miłości. Z tego
względu, wychwalając i dzięki czyniąc za
wspomniane łaski, wyświadczone innym duszom, głosi
tę strofę:
Śladami Twoich kroków Pobiegną dziewice
w drogę Za błyskiem skrzącym iskrami, Za
smakiem wina wytrawnego, W zapachy balsamu
Bożego.
OBJAŚNIENIE
2. Oblubienica wychwala w tej strofie trzy
łaski Umiłowanego. Otrzymują te łaski dusze
pobożne, a przez nie umacniają się i udoskonalają
w miłości Bożej. Wspomina tu o nich, ponieważ sama
doświadcza ich w tym stanie.
Pierwszą z tych łask jest słodycz,
jakiej Oblubieniec z siebie udziela duszy, a która
jest tak skuteczna, że przynagla duszę do
szybkiego bieżenia drogą doskonałości.
Druga łaska - to pewne nawiedzenie
miłosne, przez które dusza zostaje nagle
rozpłomieniona miłością.
Trzecia z tych łask - to obfitość
miłości, którą w nie wlewa, i którą tak je upaja,
iż sprawia, że wzlatują one duchem przez to
upojenie i nawiedzenie miłości do uwielbiania Boga
i słodkich afektów miłości. Mówi więc:
Śladami Twoich kroków.
3. Ślad, to odcisk stóp tego, kto
przeszedł. Tym śladem idąc, można odnaleźć tego,
kto go zostawił. Słodycz i poznanie, jakiego Bóg
udziela duszy szukającej Go, jest odciskiem i
śladem, którym idąc odnajdzie Boga. Mówi zatem
dusza do Słowa Przedwiecznego, swego Oblubieńca:
Śladami Twoich kroków, to znaczy: tropem
Twej słodyczy, którą po sobie zostawiasz, oraz za
tym zapachem, jaki z siebie rozlewasz,
Pobiegną dziewice w drogę.
4. Dziewice, to znaczy dusze pobożne.
Pobiegły z młodzieńczą siłą, jakiej
udzieliła im słodycz Twojego śladu. Zbiegły się ze
wszystkich stron i na różny sposób, to bowiem
oznacza słowo: zbiegnąć się. Każda ze swej strony,
według swego stanu i wedle ducha, jakiego Bóg jej
udzielił. Zbiegły się wszystkie do drogi żywota
wiecznego, czyli drogi doskonałości
ewangelicznej, chociaż różnią się ćwiczeniami i
praktykami duchowymi. I na tej drodze, po
ogołoceniu swego ducha ze wszystkich
rzeczy, spotykają się z Umiłowanym w
zjednoczeniu miłości.
Słodycz i ślad Boga sprawiają, że dusza jest
rącza i szybko biegnie za Nim. Albowiem bardzo
mało albo w ogóle nie odczuwa trudu na tej drodze.
Owe ślady Boże tak ją podniecają i pociągają, że
nie tylko idzie, ale biegnie na różny sposób ku
drodze. Dlatego też oblubienica w Pieśni nad
pieśniami prosiła swego Oblubieńca o tę podnietę,
mówiąc: Trahe me; post te curremus in odorem
unguentorum tuorum;
"Pociągnij mnie, za Tobą pobiegniemy do
wonności olejków Twoich" (l, 3). A kiedy otrzymała
tę wonność boską, mówi dalej: In odorem
unuguentorum tuorum currimus; adolescentulae
dilexerunt te nimis: "Pobiegniemy do
wonności olejków Twoich; panienki umiłowały Cię
bardzo" (por. tamże, w. 3 i 2). Dawid mówi
podobnie:
"Biegłem drogą przykazań Twoich, gdyś
rozszerzył moje serce" (Ps 118, 32).
Za błyskiem skrzącym iskrami,
Za smakiem wina wytrawnego, W zapachy
balsamu Bożego.
5. W dwóch poprzednich wierszach objaśniliśmy,
jak dusze biegną śladami swego Oblubieńca przez
ćwiczenia i cnoty zewnętrzne. W tych zaś
trzech wierszach dusza daje poznać ćwiczenia,
jakie dusze spełniają wewnętrznie, czyli pobudzone
wolą, dwoma innymi łaskami i wewnętrznymi
nawiedzeniami Umiłowanego, którego dusza nazywa tu
błyskiem iskry i wytrawnym winem;
wewnętrznie zaś ćwiczenie woli, wypływające z tych
dwóch nawiedzeń, nazywa zapachami balsamu
Bożego.
Co do pierwszej łaski, nazwanej tu
dotknięciem iskry, jest to pewne subtelne
dotknięcie duszy przez Umiłowanego, niekiedy nawet
wtedy, kiedy ona jest mniej skupiona. Zapala ono
serce takim ogniem miłości, iż wydaje się całe
iskrą ogniska, które zstępuje i rozpala ją. I
wówczas z wielką gwałtownością, jakby się ktoś
nagle przebudził, rozpala się wola do miłowania,
pragnienia, wysławiania, dziękczynienia,
uwielbienia, poważania i błagania Boga ze słodką
miłością. Te rzeczy nazywa zapachami balsamu
Bożego, one bowiem odpowiadają dotknięciu
iskier Bożych, wystrzelających z miłości Bożej,
która iskrę wznieciła, a która jest tymże
balsamem boskim umacniającym i
uzdrawiającym duszę swą istotą i swym zapachem.
6. O tym boskim dotknięciu mówi dusza w Pieśni
nad pieśniami w ten sposób: Dilectus meus misit
manum suam per foramen, et venter meus intremuit
ad tactum ejus; "Miły mój wyciągnął rękę swą
przez otwór, a wnętrzności moje zadrżały za
dotknięciem Jego" (5, 4).
Owo dotknięcie Umiłowanego jest
dotknięciem miłości, jakie dusza otrzymuje. Ręka
zaś, to łaska, która ją wywołuje. Otwór, przez
który wsunęła się ta ręka, jest to stopień
doskonałości i stan duszy. Od niego bowiem zwykle
zależy, czy dotknięcie jest większe lub mniejsze,
czy dokonuje się w taki lub inny sposób, według
duchowej jakości duszy. Przez żywot, który
- jak mówi - zadrżał, jest oznaczona wola, w
której odbywa się to dotknięcie. Drżenie
zaś oznacza rozbudzenie się w niej pożądania i
afektów za Bogiem, by Go pragnąć kochać, wysławiać
i czynić wszystko to, o czym już mówiliśmy, a co
stanowi zapachy balsamów spływające z owego
dotknięcia.
Za smakiem wina wytrawnego.
7. Tym winem wytrawnym jest inna,
większa łaska, jakiej Bóg czasem udziela duszom,
będącym już w wyższej doskonałości. Upaja je
wówczas w Duchu Świętym słodkim, rozkosznym i
mocnym winem miłości, nazywanym tu winem
wytrawnym. Wino wytrawne przyrządza się z
licznymi i różnymi wonnymi i mocnymi korzeniami.
Również owa miłość Boża, udzielana duszom
doskonałym, jest sfermentowana i dostała w ich
duszach oraz przyprawiona przez te cnoty, jakich
nabyły. Wino to, przyprawione wybornymi ziołami z
taką siłą i obfitością słodyczy, tak upaja duszę w
owych boskich nawiedzeniach, że z wielką
skutecznością i siłą unoszą się w niej ku Bogu
zapachy albo wonie uwielbienia, miłości, czci itd.
Prócz tego budzą się w niej przedziwne pragnienia
działania i cierpień dla Boga.
8. Ta łaska słodkiego upojenia nie przechodzi
tak szybko jak iskra, lecz jest trwalsza.
Iskra bowiem dotyka i znika, lecz jej
skutek trwa jakiś czas, a niekiedy nawet dłużej.
Zaś wino wytrawne zarówno samo, jak i w
swych skutkach, trwa przez czas dłuższy. W tej
słodkiej miłości, jaką ono powoduje, dusza trwa
dzień, dwa, nawet kilka dni. Natężenie jednak nie
jest zawsze jednakowe, lecz zmniejsza się lub
zwiększa niezależnie od woli duszy. I
rzeczywiście. Niekiedy bez wysilania się dusza
odczuwa w swej najgłębszej istocie słodkie
upojenie ducha, jakby rozpalenie owym winem
miłości według tego, co mówi Dawid: "Rozgorzało
serce moje we mnie, a w rozmyślaniu moim rozpalił
się ogień" (Ps 38, 4).
Zapachy tego upojenia miłości trwają tak
długo, jak długo trwa samo upojenie. Bywa jednak i
tak, że to upojenie miłości przychodzi bez owych
zapachów lub są one mniejsze, albo większe w miarę
intensywności owego upojenia. Natomiast zapachy
lub skutki owej iskry, o której mówiliśmy, trwają
zwyczajnie dłużej niż ona sama, owszem, ona je w
duszy pozostawia i są bardziej rozpalone niż tamte
z upojenia, ponieważ ta boska iskra pozostawia
duszę zupełnie objętą i trawioną miłością.
9. Ponieważ mówiliśmy o winie wytrawnym,
dobrze będzie zaznaczyć choć pokrótce, jaka jest
różnica między winem wytrawnym, które nazywają
starym, a młodym i świeżym. A ponieważ podobna
różnica zachodzi między starymi weteranami a
początkującymi w miłości, więc posłuży to jako
pouczenie dla osób duchowych.
W młodym winie męty się jeszcze nie
oddzieliły i nie ustały się. Burzy się więc, tak
iż nie można jeszcze poznać jego dobroci i mocy;
dopóki się nie oddzielą męty i nie dokona się
fermentacja, narażone jest na zepsucie. Nadto ma
smak ostry i cierpki, a użyte w dużej ilości
szkodzi pijącemu. Siła jego pochodzi raczej z
fermentu.
Wino zaś stare już nie fermentuje, męty
w nim opadły i ustały się, a przeto nie ma
burzliwości nowego. Można już poznać jego dobroć i
jest zabezpieczone od zepsucia, bo skończyła się
fermentacja, która je mogła zepsuć. A przeto wino
dobrze sfermentowane bardzo trudno zmienia smak i
nie ulega zepsuciu. Zapach ma przyjemny, moc już w
sobie, a nie w smaku, dlatego pijącemu daje dobre
samopoczucie i umacnia jego siły.
10. Młodzi miłośnicy mogą być porównani
do młodego wina. Są to ci, którzy dopiero
rozpoczynają służyć Bogu. Burzliwość wina ich
miłości objawia się zbytnio na zewnątrz w
zmysłach, gdyż męty słabych i niedoskonałych
zmysłów nie opadły w nich jeszcze. Siła ich
miłości leży w jej smaku zmysłowym, a i podnietą
do wszelkich poczynań jest dla nich smak tej
miłości. Na taką miłość nie należy zbytnio liczyć,
dopóki nie opadną te fermenty i niedoskonałe smaki
zmysłowości. Ta burzliwość i gorącość zmysłów może
skłaniać dusze do dobrej i doskonałej miłości i
być odpowiednim do niej środkiem, byle się
oddzieliły męty jej niedoskonałości. Lecz bardzo
łatwo może również w tych początkach i w
odczuwalnej nowości braknąć wina miłości i zagubić
się gorliwość i smak nowego. Ci początkujący w
miłości doznają zawsze wielu udręczeń i
utrudzeń zmysłowych miłości. Powinni zatem
ograniczać picie tego młodego wina, gdyż jeśli
zbyt wiele zaczną działać jak wino burzliwe,
natura ich może się znużyć tą udręką i utrudzeniem
miłości, to jest smakiem młodego wina. Jest ono
bowiem, jak mówiliśmy, cierpkie i przykre, nie
złagodzone jeszcze dostałością, w której się
kończą te udręki miłości, jak to zaraz powiemy.
11. To samo porównanie daje Mędrzec w Księdze
Eklezjastyka, mówiąc: "Nowe wino, przyjaciel nowy;
podstarzeje się, a z rozkoszą pić je będziesz"
(Syr 9,15).
Weterani miłości, wyćwiczeni już i
wypróbowani w służbie Oblubieńca, są jak stare
wino. Męty w nich są już ustane, nie podlegają
więc ni burzliwości zmysłów, ni żadnym zewnętrznym
zapałom namiętnym i ognistym, lecz kosztują
słodyczy wina miłości już dojrzałego w samej jego
istocie. Miłość ich nie opiera się na smakach
zmysłowych, jak miłość młodych, lecz kosztują jej
w samej głębi duszy, w słodyczy duchowej i w
prawdzie czynów. Weterani miłości nie opierają się
na smakach i zapałach zmysłowych i nie pragną ich,
a tym samym nie odczuwają zniechęceń i utrudzeń.
Kto bowiem idzie za pożądaniem uczuć zmysłowych,
tym samym musi odczuwać w zmysłach i w duchu
udręki i niesmak.
Weterani miłości nie doświadczają już słodyczy
duchowej mającej swój korzeń w zmysłach, a przeto
nie odczuwają w tychże zmysłach ani w duchu udręki
ani udręk miłosnych. I tacy miłośnicy chyba cudem
tylko sprzeniewierzyliby się Bogu, wznieśli się
już bowiem ponad to, co jest źródłem błędów, tzn.
ponad zmysłowość. Wino ich miłości nie tylko jest
wolne od mętów i ustalę, lecz jest przyprawione
różnymi rodzajami cnót doskonałych. Cnoty te,
jak mówiliśmy, nie dopuszczają zepsucia, które
nastąpić może tylko w młodym winie.
Taki stary przyjaciel ma wielką wartość w
oczach Boga i o nim mówi Eklezjastyk: "Nie
opuszczaj starego przyjaciela, bo nowy nie będzie
doń podobny" (9, 14). Tym to winem miłości,
wypróbowanym i przyprawionym, upaja Boski
Umiłowany duszę w owym boskim upojeniu, o jakim
mówiliśmy. I pod jego to wpływem dusza rozlewa
przed Bogiem słodkie i miłe zapachy.
Treść zatem wspomnianych trzech wierszy jest
taka: Za błyskiem skrzącym iskrami, którym
budzisz duszę moją i na skutek wytrawnego
wina, którym ją miłośnie upajasz, wysyła ci ma
dusza zapachy poruszeń i aktów miłości, które w
niej
powodujesz. |