Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 13
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Przyczyną tego wielkiego cierpienia duszy za
Bogiem jest w tym czasie to, że im bardziej zbliża
się do Boga, tym większy czuje w sobie brak Boga,
tym gęstsze mroki i tym większy ogień duchowy,
który ją osusza i oczyszcza, aby tak oczyszczona
mogła się złączyć całkowicie z Bogiem. Gdy bowiem
Bóg nie wlewa w nią z siebie żadnego promienia
nadprzyrodzonego światła, staje się On dla niej
nieprzebytymi ciemnościami, mimo że według ducha
do niej się przybliża. Światło bowiem
nadprzyrodzone swym nadmiarem zaciemnia światło
przyrodzone. Tłumaczy to wszystko Dawid w słowach:
"Obłok i mgła wokoło Niego... Ogień pójdzie przed
Nim" (Ps 96, 2). I w innym psalmie: "Uczynił
ciemność kryjówką swoją, wokoło Niego namiot Jego;
ciemna woda w obłokach powietrznych. Przed
blaskiem w oczach Jego rozeszły się obłoki, grad i
węgle ogniste" (Ps 17, 12-13). Znaczy to, że gdy
dusza dążąca do Boga bardziej się zbliża do Niego,
odczuwa w sobie to wszystko, co wyżej powiedziano,
dopóki Bóg nie wprowadzi jej w boską światłość
swoją przez przeobrażenie w miłości. Zanim to
nastąpi dusza pozostaje zawsze w tym stanie,
wołając jak Job: "Kto by mi dał, abym poznał i
znalazł Go i doszedł aż do stolicy Jego!" (23, 3).
Pan Bóg dla swej nieskończonej łaskawości udziela
pociech i darów według stopnia ciemności i
ogołocenia duszy, ponieważ: Sicut tenebrae
ejus, ita et lumen ejus; "Jako ciemność jej,
tak i światłość Jego" (Ps 138, 12). Podnosząc
jednak duszę i obdarzając ją chwałą równocześnie
upokarza ją i dręczy. W ten sposób zsyła wśród jej
udręczeń pewne promienie swej boskości z taką
chwałą i potęgą miłości, że ją wszystką porusza i
całą jej naturą wstrząsa. Dzieje się to w takim
stopniu, że z lękiem i strachem swej natury mówi
do Umiłowanego początek następnej strofy, którą
kończy sam Umiłowany.
Odwróć się, Miły, Wychodzę z mego
istnienia!
OBLUBIENIEC
Zawróć, gołąbko, Bo jeleń
zraniony Na wzgórzu wyłania się z
cienia Na powiew twego lotu, szuka
orzeźwienia.
OBJAŚNIENIE
2. W odpowiedzi na te wielkie pragnienia i
żarliwość miłości, jakie dusza okazała w
poprzednich strofach, zwykł nawiedzać Umiłowany
swą oblubienicę czystą i delikatną, czule i z
wielką siłą miłości. Zwykle bowiem wielkiej
żarliwości i udrękom miłości, jakie przeżyła
dusza, odpowiadają wielkie łaski i nawiedzenia
Boże. Gdy teraz dusza z takimi udrękami pragnęła
ujrzeć boskie oczy, jak to wyraziła w poprzedniej
strofie, odsłania jej Umiłowany, jak tego
pragnęła, kilka promieni swej wielkości i bóstwa.
Są one tak niezmiernie wzniosłe i z tak niezmierną
udzielane mocą, że sprawiają wejście duszy w
zachwyt i ekstazę, co początkowo powoduje wielki
wstrząs i lęk przyrodzony. A nie mogąc znieść
nadmiaru w podmiocie tak słabym, błaga dusza w tej
strofie:
Odwróć się, Miły,
to znaczy: Twe oczy boskie, gdyż one
sprawiają, że wychodząc z siebie ulatuję w wysoką
kontemplację, ponad to, co może znieść natura. A
mówi to dlatego, iż zdaje się jej, że uleciała już
z ciata, czego tak gorąco pragnęła. I prosi Go, by
odwrócił swe oczy, tj. by zaprzestał udzielać jej
tych wzniosłych darów w ciele, w którym nie może
ich znieść i radować się nimi, jak by chciała.
Prosi, by jej udzielał ich w locie, który zacznie
poza ciałem. Lecz Umiłowany zatrzymał ją w tym
locie i pragnieniu mówiąc: Zawróć, gołąbko,
gdyż udzielanie, które teraz ode mnie otrzymujesz,
nie jest jeszcze z tego stanu chwały, którego ty
obecnie pragniesz. Lecz zwróć się do mnie,
gdyż jestem tym, którego szukasz zraniona
miłością, ukażę ci się w wysokiej kontemplacji i w
twej miłości znajdę wytchnienie i odświeżenie.
Mówi zatem dusza do Oblubieńca: Odwróć się.
Miły!
3. Jak już powiedzieliśmy, dusza w odpowiedzi
na swe gorące pragnienia tych oczu boskich,
czyli boskości, otrzymała w swej głębi tak wielkie
udzielanie się i poznanie Boga, że musi wołać:
Odwróć się, Miły!
Taka bowiem jest nędza przyrodzona tego życia,
że gdy się duszy udziela to, co jest dla niej
właściwym życiem i czego tak gorąco pragnie, to
jest jasne poznanie i oddanie się jej Umiłowanego,
nie może tego znieść bez utraty życia. I gdy się
jej ukazują te oczy, których z taką usilnością i
udrękami po wielu drogach szukała, nie mogąc tego
znieść, mówi: Odwróć się, Miły!
4. Niekiedy odczuwa dusza taką męczarnię wśród
podobnych nawiedzających ją zachwyceń, że nie ma
większej męczarni, która by tak wyłamywała kości i
uciskała naturę. I gdyby jej Bóg nie podtrzymywał,
nie mogłaby dłużej zostać przy życiu. Duszy
bowiem, która to przeżywa, wydaje się
rzeczywiście, że już opuszcza ciało i z nim się
rozłącza. A jest tak dlatego, że podobnych darów
nie można otrzymywać będąc w ciele, gdyż dusza
porwana do obcowania z przychodzącym do niej
Duchem Bożym, z konieczności musi w pewnej mierze
opuścić ciało. Stąd cierpi ciało, a następnie i
dusza z powodu jedności podmiotu. Z powodu
wielkiej męczarni w tych nawiedzeniach i strachu,
jaki odczuwa, widząc się prowadzoną drogą
nadprzyrodzoną, dusza prosi: Odwróć się,
Miły!
5. Nie należy jednak rozumieć, że dusza mówiąc:
Odwróć się, chce rzeczywiście, by się
odwrócił, ponieważ jest to okrzyk podyktowany
obawą naturalną. W rzeczywistości bowiem,
chociażby dusza jeszcze więcej miała cierpieć, nie
chciałaby być pozbawiona tych nawiedzeń i łask
Umiłowanego. Natura jej cierpi, ale duch wzlata do
nadprzyrodzonego skupienia, aby się radować duchem
Umiłowanego, o co przedtem prosiła z takim
upragnieniem. Chciałaby tylko odczuwać te rzeczy
nie w ciele, w którym tylko odrobinę może ich
zakosztować, i to z udręką, lecz we wzlocie ducha
poza ciało, gdzie do woli się raduje. I dlatego
prosi Umiłowanego: Odwróć się, Miły! tj.
nie chciej ukazywać mi ich w ciele.
Wychodzę z mego istnienia.
6. Innymi słowy, bo ulatuję z mojego
ciała, abyś mi ich udzielał poza nim i one są
przyczyną, dla której zeń ulatuję.
Dla lepszego zrozumienia, na czym polega ten
lot, należy zaznaczyć, że - jak to powiedzieliśmy
- w tym nawiedzeniu Ducha Bożego dusza zostaje
gwałtownie porwana do obcowania z Duchem,
niszczeje ciało, przestaje czuć w nim i spełniać
przez nie swoje czynności, ponieważ pełni je w
Bogu. Dlatego też św. Paweł mówił, iż nie
wiedział, czy był w ciele czy poza ciałem w
podobnym porwaniu (2 Kor 12, 2).
Nie należy jednak sądzić, że dusza opuszcza
ciało i pozbawia je życia naturalnego, lecz tylko
że nie ma w nim swego działania. Toteż w czasie
tych zachwyceń i wzlotów ciało jest bez czucia i
nie czuje, choćby się mu zadawało największe
tortury. Nie jest to bowiem stan podobny do
znieczuleń i odrętwień naturalnych, w których pod
wpływem bólu wraca się do czucia.
Te uczucia owych nawiedzeń zdarzają się u tych,
którzy jeszcze nie doszli do stanu
doskonałości, lecz są na drodze
postępujących. Doskonali bowiem przeżywają te
nawiedzenia i udzielanie się im Boga w głębokim
spokoju i słodyczy miłości. Są oni wolni od tych
zachwytów, które są drogą i przygotowaniem do
przyjęcia pełności darów Bożych.
7. Na tym miejscu należałoby omówić różnice
zachwyceń, ekstaz oraz innych porywów i subtelnych
wzlotów ducha, jakie zdarzają się u dusz oddanych
życiu wewnętrznemu. Ponieważ jednak moim celem
jest tylko krótkie objaśnienie strof, jak to
zaznaczyłem na wstępie, pozostawiam je więc komu
innemu, który może lepiej będzie mógł to uczynić
ode mnie. Czynię to również dlatego, że
błogosławiona nasza Matka Teresa od Jezusa,
zostawiła o tych sprawach ducha znakomite pisma, a
które, jak ufam w Bogu, wkrótce ukażą się w druku.
Nawiązując do przedmiotu, dusza - mówiąc tutaj o
locie - wyraża porwanie i zachwycenie ducha w
Bogu. Zwraca się zaraz do niej Umiłowany:
Zawróć, gołąbko.
8. Szczęśliwa dusza ulatywała z ciała w tym
locie duchowym, myśląc, że się skończyło jej życie
ziemskie i że będzie już mogła radować się
Oblubieńcom na wieki i pozostawać z Nim bez
zasłony. Oblubieniec jednak zatrzymuje ją w
drodze, mówiąc: Zawróć, gołąbko w
podniebnym i lekkim locie, do którego się wznosisz
przez kontemplację, przez miłość, jaką płoniesz i
przez swą prostotę, z jaką postępujesz (te trzy
cechy bowiem ma gołąbka); zawróć ten lot
wysoki, którym pragniesz się wznieść do posiadania
mnie całkowicie, gdyż nie czas jeszcze na tak
wysokie poznanie. Zawróć więc i dostosuj się do
niższego, jakiego ci obecnie w uniesieniu twoim
udzielam,
Bo jeleń zraniony.
9. Przyrównuje się Oblubieniec do jelenia,
ponieważ przez jelenia rozumie tu siebie samego.
Jeleń chroni się chętnie na samotne wyżyny, a gdy
jest zraniony, biegnie szybko szukać orzeźwienia w
zimnych wodach. Również gdy słyszy swą towarzyszkę
wydającą jęki bólu i widzi, że jest zraniona,
biegnie do niej, by ją pocieszyć i wyrazić oznaki
przywiązania. Tak również czyni to Oblubieniec.
Widok oblubienicy zranionej miłością, jej jęki
ranią miłością także i Jego, gdyż dla miłujących
się rana jednego jest raną drugiego i obydwoje
odczuwają to samo. Mówi więc do niej: Wróć
się oblubienico moja do mnie, bo jeśli ty
jesteś zraniona moją miłością, ja również
zraniony twa raną jak jeleń przychodzę do
ciebie, bo jestem podobny do jelenia. I także na
wzgórzu się pojawiając, mówi:
Na wzgórzu wyłania się z
cienia
10. czyli na wyżynach kontemplacji, na które
się wzbiłaś w tym locie. Kontemplacja bowiem jest
jak wzgórze wyniosłe, gdzie Bóg zaczyna się
ukazywać i udzielać duszy już w tym życiu, lecz
jeszcze nie całkowicie. Dlatego nie mówi tu, że
się ukazał, lecz że się wyłania z cienia,
nawet najwyższe bowiem poznania Boga, jakie dusza
może otrzymać w tym życiu, są to jakby bardzo
dalekie zjawy. Trzecią właściwość jelenia, o
której mówiliśmy, wyraża wiersz następny:
Na powiew twego lotu, szuka
orzeźwienia.
11. Przez lot była wyrażona kontemplacja
duszy w tym zachwyceniu, przez powiew zaś
wyraża ducha miłości, którego ten lot kontemplacji
sprawia w duszy. I bardzo trafnie określona jest
tu miłość słowem powiew. Sam bowiem Duch
Święty, który jest miłością, przyrównany jest w
Piśmie świętym do powiewu, jest bowiem
tchnieniem i mądrością Ojca i Syna. I jak tam jest
powiewem lotu, tzn. pochodzi i jest tchniony z
kontemplacji Ojca i Syna, tak i tu nazywa
Oblubieniec miłość duszy powiewem, ponieważ
rodzi się z kontemplacji i poznania Boga, jakie
dusza otrzymuje.
I należy zwrócić uwagę, że Oblubieniec nie
mówi, iż przychodzi zwabiony lotem, lecz
powiewem lotu. Właściwie bowiem Bóg nie
udziela się duszy przez jej lot, tj. przez
poznawanie Go, lecz przez miłość rodzącą się z
tego poznania. Bo jak miłość łączy Ojca z
Synem, tak również łączy dusze z Bogiem. I
choćby dusza wzniosła się do najwyższego poznania
Boga, do kontemplacji i odkrycia wszystkich
tajemnic, jeśli "nie ma miłości, nic jej to nie
pomoże" do zjednoczenia z Bogiem, jak mówi św.
Paweł (1 Kor 13, 3). Mówi bowiem tenże Apostoł:
Charitatem habete, quod est vinculum
perfectionis; "A ponad to wszystko miejcie
miłość, która jest węzłem doskonałości" (Kol
3,14). Tak gorąca miłość duszy sprawia, że
Oblubieniec biegnie pić z tego źródła miłości swej
oblubienicy, podobnie jak jeleń spragniony i
zraniony biegnie do zimnych wód dla ochłody. I
dlatego mówi dalej: szuka orzeźwienia.
12. Jak bowiem chłodny powiew orzeźwia
zmęczonego upałem, tak powiew miłości przynosi
ulgę i orzeźwienie trawionemu ogniem miłości.
Ogień miłości ma tę właściwość, że powiew, z
którego czerpie ochłodę i odświeżenie, jest
jeszcze większym ogniem miłości.
U kochającego miłość jest jak płomień ognia,
który płonie pragnąc płonąć jeszcze więcej.
Dlatego Oblubieniec, spełniając swe pragnienie, by
płonąć coraz bardziej w ogniu miłości swej
oblubienicy, które jest powiewem jej lotu,
nazywa to szukaniem orzeźwienia. I mówi
niejako: W ogniu twego powiewu płonę coraz
bardziej, gdyż jedna miłość rozpala druga.
Należy zaznaczyć, że Bóg wlewa do duszy swe
łaski i miłość według usposobienia jej woli i
stopnia miłości. Dlatego prawdziwie
kochający powinien się starać, by mu tego nie
zabrakło, gdyż tymi środkami może ująć Boga, jeśli
się tak można wyrazić, by więcej miłował i większe
znajdował wytchnienie w jego duszy.
Aby potęgować wciąż tę miłość, należy spełniać
wskazania Apostoła, jakie on daje dla tej cnoty:
"Miłość nie łaknie czci, nie szuka swego, nie
wpada w gniew, nie pamięta urazy, nie cieszy się z
niesprawiedliwości, ale współweseli się z prawdy.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy (w co powinno
się wierzyć), we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko wytrzymuje" (co trzeba znieść dla
miłości) (1 Kor 13,
4-7). |