Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 10
WPROWADZENIE DO NASTĘPNEJ STROFY
1. Dusza będąca na tym stopniu miłości jest jak
chory i bardzo osłabiony człowiek, który stracił
smak i apetyt i każdy pokarm wstręt mu sprawia.
Wszystko nudzi Go i drażni. We wszystkim, co widzi
i o czym myśli, ma jedno tylko pożądanie i
pragnienie: odzyskać zdrowie. Wszystko zaś, co się
do tego nie odnosi, jest mu przykre i nieznośne.
Te trzy cechy są znamienne dla duszy odczuwającej
to cierpienie miłości Boga. Wszystkie rzeczy,
które widzi i rozważa, wywołują w niej ten okrzyk
tęsknoty za zdrowiem, którym jest jej Umiłowany. I
chociaż żyje wśród świata, nie mogąc się od niego
uwolnić, to jednak serce i myśli ma zawsze tylko
przy Umiłowanym. Z tego stanu wynika druga cecha:
zatrata wszelkiego smaku i upodobania w
czymkolwiek, dzięki czemu wszystkie rzeczy są jej
nieznośne, a obcowanie z nimi przykre i męczące.
2. Przyczyna leży w tym, o czym już mówiliśmy.
Podniebienie woli duszy, dotknąwszy i
zasmakowawszy raz pokarmu Bożej miłości, w każdej
rzeczy i w każdym obcowaniu, jakie się nadarzają,
niezwłocznie i bezpośrednio, nie zważając na inne
upodobania czy względy, skłania się do szukania i
radowania się w tym Umiłowanym swoim. Tak uczyniła
Maria Magdalena, gdy wiedziona gorącą miłością
szukała po ogrodzie Umiłowanego. Mniemając zaś, że
napotkała ogrodnika, bezpodstawnie i bez żadnego
zastanowienia rzekła doń:
"Jeśliś ty Go zabrał, powiedz mi, gdzieś Go
złożył, a ja Go wezmę" (J 20, 15). I dusza, czując
tutaj podobną udrękę szukania Oblubieńca wśród
wszystkich rzeczy, a nie znajdując czego
pragnie, jak się to często zdarza, cierpi również
wiele z powodu obcowania z ludźmi, załatwiania
różnych spraw, ponieważ to wszystko raczej jej
przeszkadza, niż pomaga w osiągnięciu celu.
3. Oblubienica z Pieśni nad pieśniami daje
również do zrozumienia, że te trzy objawy miłości
i ona odczuwała, gdy szukała swego Oblubieńca.
Mówi bowiem: "Szukałam, a nie znalazłam Go...
Znaleźli mię stróże, którzy chodzą po mieście...,
zranili mię, wzięli płaszcz mój ze mnie stróże
murów" (5, 6-7). Stróżami chodzącymi po mieście są
sprawy tego świata. I gdy dusza szukająca Boga
zetknie się z nimi, zadają jej rany, bóle,
sprawiają zmartwienia i niesmaki. Nie tylko bowiem
nie znajduje w nich Tego, do którego tęskni, lecz
przeciwnie, widzi, że jej tylko przeszkadzają.
Szatani zaś, którzy strzegą przed nią murów
kontemplacji, by nie weszła w ich wnętrze, oraz
sprawy tego świata zrywają z niej płaszcz pokoju i
ukojenia owej miłosnej kontemplacji. Wszystko to
razem zadaje duszy rozmiłowanej w Bogu niezliczone
udręki i cierpienia. Widząc zaś, że w tym życiu,
pozbawiona widoku Boga, nie może się od spraw
ziemskich uwolnić całkowicie i w wystarczającym
stopniu, zwraca się do Umiłowanego i woła w
następnej strofie:
Ugaś te ognie rozpalone, Bo nikt tego
prócz Ciebie uczynić nie może, I niech Cię
ujrzą me oczy, Boś Ty jest dla nich jak
zorze I tylko w Ciebie patrzeć chcą, o
Boże!
OBJAŚNIENIE
4. W tych słowach dusza prosi swego Oblubieńca,
by położył już kres jej udrękom i zmartwieniom, bo
nikt tego uczynić nie zdoła, tylko On jeden. I
prosi, aby to uczynił tak, by mogła Go ujrzeć
oczyma swej duszy, ponieważ On tylko jest
światłem, w które one patrzą, a dusza nie chce się
zająć czym innym, prócz Niego. Więc prosi:
Ugaś te ognie rozpalone.
5. Cechą miłości pożądania, jak to już
zaznaczyliśmy, jest to, że wszystko, czego nie
czyni, nie mówi i nie odnosi do tego, co jej wola
kocha, trudzi ją, męczy, drażni i pozostawia ją
mdłą, widzi bowiem, że nie może dopiąć tego, czego
pragnie. I to wszystko, jak również tęsknotę za
widokiem Boga, nazywa tu ogniami
rozpalonymi, których nic nie może
złagodzić, tylko posiadanie Umiłowanego.
Prosi Go więc, by je ugasił, ochładzając je swoją
obecnością tak, jak zimna woda ochładza człowieka
zmęczonego upałem. Celowo więc używa tu słowa:
ugaś, by dać zrozumieć, że jest trawiona
ogniem miłości.
Bo nikt tego prócz Ciebie
uczynić nie może.
6. By tym skuteczniej wzruszyć i skłonić
Oblubieńca do spełnienia swej prośby, mówi mu
dusza, że nikt inny, tylko On może zaspokoić jej
naglącą żądzę, i że On tylko potrafi ugasić jej
udręczenia. Bóg również ze swej strony tylko wtedy
jest skory dać duszy pociechę, zaspokojenie jej
potrzeb i ulgę w cierpieniach, gdy dusza nie ma i
nie szuka poza Nim innej pociechy i zadowolenia.
Toteż gdy duszy żadna rzecz nie więzi poza Bogiem,
niedługo pozostanie bez nawiedzenia Umiłowanego.
I niech Cię ujrzą me oczy.
7. To znaczy: daj mi się ujrzeć twarzą w twarz
(1 Kor 13,12) oczyma mej duszy,
Boś Ty jest dla nich jak
zorze.
8. Oprócz tego, że Bóg jest nadprzyrodzonym
światłem dla oczu duszy, bez którego pozostawałaby
w ciemnościach, nazywa Go tu z uczuciem miłości
zorzą swych oczu. Tak bowiem czyni
kochający, by wyrazić uczucia miłości, jakie żywi
dla osoby ukochanej. Wyraża więc dusza w
powyższych wierszach tę myśl: Ponieważ oczy mej
duszy ani przez swą naturę, ani przez swą miłość
nie mają innego światła, prócz Ciebie, niech
Cię ujrzą me oczy, bo pod każdym względem
jesteś ich zorzą. Na brak tego światła
skarżył się Dawid, gdy z bólem wołał: "I nawet
jasności oczu moich nie masz przy mnie" (Ps 37,
11). Również Tobiasz skarżył się na to w tych
słowach: "Co za wesele mi będzie, który w
ciemności siedzę, a światłości niebieskiej nie
widzę?" (5, 12). Pragnął ten patriarcha jasnego
widzenia Boga, gdyż światłem niebios jest Syn
Boży, jak mówi święty Jan: "l miasto nie
potrzebuje słońca ani księżyca, aby w nim
świeciły. Albowiem jasność Boża oświeciła je, a
Baranek jest pochodnią Jego" (Obj 21, 23).
I tylko w Ciebie patrzeć chcą,
o Boże!
9. Dusza nakłania tu Umiłowanego, by jej już
dał ujrzeć światłość swoich oczu, nie tylko
dlatego, że nie widząc Go, zostają w ciemnościach,
ale raczej dlatego, że ona nie chce posługiwać się
nimi do oglądania czego innego, prócz Niego
samego. Jak bowiem dusza, zwracająca oczy swej
woli do światła innych rzeczy poza Bogiem,
słusznie jest pozbawiona tej boskiej jasności,
gdyż wzrok jej zajęty czym innym nie może odbierać
światła Bożego, tak z drugiej strony dusza, która
na wszystko zamyka swe oczy, by je otwierać tylko
dla samego Boga, całkiem słusznie zasługuje na to,
by ujrzeć Jego
światło. |