Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 3
Szukając mojej miłości, Pójdę przez
góry i rozłogi. Nie zerwę kwiatów, Przed
dzikim zwierzem nie uczuję trwogi, Przejdę
przez szyk obronny i graniczne
progi!
OBJAŚNIENIE
1. Widząc, że aby znaleźć Umiłowanego, nie
wystarczą jęki i modlitwy ani pomoc dobrych
pośredników, których to środków dusza używała w
pierwszej i drugiej strofie, a czując coraz
głębsze pragnienia, by znaleźć przedmiot swej
wielkiej miłości, nie pomija niczego, co tylko ze
swej strony może uczynić. Dusza bowiem, która
prawdziwie kocha Boga, nie zaniedbuje uczynić
wszystkiego, co może zrobić, by znaleźć swego
Umiłowanego - Syna Bożego. A chociaż już wszystko,
co mogła, uczyniła, nie zadowala się tym ani nie
myśli, że uczyniła cokolwiek.
Tak więc, w tej trzeciej strofie pragnie dusza
szukać Umiłowanego wszystkimi siłami i określa
drogę, którą ma iść, by Go znaleźć. Pójdzie więc,
zdobywając cnotę jedną po drugiej, ćwicząc się w
życiu duchowym kontemplacyjnym i czynnym z taką
wiernością, że nie wstrzymają jej ani zawrócą z
tej drogi żadne wysiłki i zasadzki potrójnego jej
nieprzyjaciela: świata, czarta i ciała.
Dlatego nie będzie dopuszczała żadnej przyjemności
ani rozkoszy wewnętrznych. Mówi więc:
Szukając mojej miłości,
2. czyli mojego Umiłowanego. Daje tu jasno
zrozumieć, że aby naprawdę znaleźć Boga, nie
wystarczy tylko modlić się sercem i usty lub
opierać się na pomocy innych, ale równocześnie
trzeba zdobywać się na wszelkie możliwe wysiłki
osobiste i pracę. Albowiem jeden czyn spełniony
osobiście ma większe znaczenie przed Bogiem, niż
wielka liczba czynów dokonanych przez innych dla
danej osoby. Więc i tutaj, przypomniawszy sobie
słowa Boskiego Oblubieńca: "Szukajcie, a
znajdziecie" (Łk 11, 9), dusza spieszy sama, jak
to już zaznaczyliśmy, by własnym staraniem
odnaleźć Oblubieńca, aby nie zostać bez Niego, jak
wielu tych, którzy chcieliby posiąść Boga bez
żadnego wysiłku kosztem kilku modlitw i to jeszcze
źle odmówionych, nie chcąc uczynić dla Niego nic,
co by ich trochę kosztowało. Niektórzy nie raczą
nawet podnieść się z miejsca swego upodobania i
zadowolenia, lecz niejako oczekują, aby smak Boży
spływał im do ust bez najmniejszego z ich strony
wysiłku i umartwienia przez odrzucenie pociech,
upodobań i bezużytecznych zachcianek.
Ci wszyscy, jak długo nie wyzują się z nich, by
szukać Boga, choćby jeszcze dłużej wołali do
Niego, nie znajdą Go. Bo tak szukała Go
oblubienica z Pieśni nad pieśniami i nie znalazła
Go aż dopiero wtedy, gdy wybiegła, by Go szukać.
Wyraża to w tych słowach: "Na łóżku moim w nocy
szukałam Tego, którego miłuje dusza moja; szukałam
Go, lecz nie znalazłam. Wstanę, a obiegnę miasto,
po ulicach i po rynkach szukać będę Tego, którego
miłuje dusza moja" (3, 1-2). A zatem, dopiero
później, gdy poniosła pewne trudy, mówi, że Go
znalazła (3, 4).
3. Kto szuka Boga, pozostając jednocześnie przy
swoich upodobaniach, w bezczynności, szuka Go po
nocy i nie znajdzie. Lecz ten, kto porzucił łoże
swych upodobań i rozkoszy, i szuka Go przez
ćwiczenie się w cnotach, szuka Go w dzień i
znajdzie Go wnet. Albowiem to, co w nocy jest
ukryte, wśród dnia się ukazuje. Sam Oblubieniec
daje to jasno zrozumieć w Księdze Mądrości,
mówiąc: "Jaśniejąca jest i nigdy nie więdnąca
Mądrość, i łatwo spostrzegają ją ci, którzy ją
miłują i znajdują ci, którzy jej szukają; uprzedza
tych, którzy jej pożądają, aby im się pierwsza
ukazała. Kto do niej rano wstanie, nie będzie się
trudził, bo ją znajdzie siedzącą u drzwi swoich"
(6, 13-15). Wskazują te słowa, że gdy tylko dusza
wyjdzie z mieszkania własnej woli i podniesie się
z łoża swych upodobań, wnet napotka tę Mądrość
Bożą, tj. Syna Bożego, jej Oblubieńca. I dlatego
mówi tu dusza:
Szukając mojej miłości,
Pójdę przez góry i rozłogi.
4. Przez wysoko piętrzące się góry
rozumie tu cnoty, a to najpierw z powodu ich
wzniosłości, a następnie z powodu trudności i
znojów, których się doświadcza przy ich
zdobywaniu. Mówiąc o tych górach, dusza oznajmia,
że pójdzie ku ich szczytom przez życie
kontemplacyjne. Przez rozłogi, które się
nisko rozpościerają, rozumie tu umartwienia,
pokutę, ćwiczenia duchowe i zaznacza, że pójdzie
również przez nie, łącząc z życiem kontemplacyjnym
życie czynne. Jedno i drugie jest potrzebne, by
znaleźć Boga i posiąść pełnię cnót. Wyraża zatem
tę myśl: Szukając mego Oblubieńca, pójdę,
spełniając akty wzniosłych cnót, wyniszczając się
w niżach umartwienia i w pokornych ćwiczeniach.
Droga bowiem do pełnego znalezienia Boga, to
czerpanie z Niego dobra, a wyniszczanie w sobie
zła w sposób, na jaki wskazuje dusza, mówiąc w
następujących wierszach:
Nie zerwę kwiatów.
5. By szukać Boga, trzeba mieć serce ogołocone,
mężne i wolne od wszelkiego zła i od wszelkiego
dobra, które nie jest samym Bogiem. Mówi więc
dusza w tym i w następnych wierszach o wolności i
odwadze, jaką musi mieć, szukając Boga. Postanawia
nie zbierać kwiatów na swej drodze. Przez
kwiaty rozumie tu wszystkie upodobania,
zadowolenia i rozkosze, jakie nadarzyć się mogą w
tym życiu. Gdyby je chciała zbierać lub
zatrzymywać dla siebie, wstrzymałyby ją na drodze.
Trzy są ich rodzaje: doczesne, zmysłowe i
duchowe.
A ponieważ jedne i drugie pociągają za sobą
serce, i dla tych, którzy się przy nich zatrzymują
lub mają do nich upodobanie są przeszkodą dla
ogołocenia się duchowego, które jest konieczne, by
iść prostą drogą Chrystusową, przyrzeka dusza, że
nie będzie brała dla siebie wspomnianych
rzeczy, szukając jedynie swego Oblubieńca.
Mówi więc niejako w tym wierszu: Nie zatopię swego
serca w bogactwach i dobrach, które mi świat daje,
nie zakosztuję rozkoszy i zadowolenia zmysłów, nie
zatrzymam się na upodobaniach i pociechach
duchowych, aby mnie nie wstrzymały w poszukiwaniu
moich miłości na wzgórzach cnót i trudów.
Wyraża te myśli, idąc za wskazaniem, jakie daje
król Dawid tym, którzy dążą tą drogą. Divitiae
si affluant nolite cór apponere; "Jeśli wam
przybędzie majętności, nie przykładajcież serca"
(Ps 61, 11). Ma tu na myśli zarówno upodobania
zmysłowe, dobra doczesne jak i pociechy duchowe.
Albowiem nie tylko dobra doczesne i rozkosze
cielesne utrudniają i przeciwstawiają się dążeniu
do Boga, lecz również pociechy i rozkosze duchowe,
jeśli się je posiada jako własność albo ich szuka,
przeszkadzają na drodze krzyża Oblubieńca
Chrystusa. Kto zatem chce wciąż postępować
naprzód, nie może zbaczać tu i tam, by zbierać te
kwiaty. A nadto musi być odważny i mężny,
by mógł powiedzieć:
Przed dzikim zwierzem nie
uczuję trwogi, Przejdę przez szyk obronny i
graniczne progi!
6. Wskazują te wiersze na trzech wrogów duszy:
świat, szatana i ciało, którzy wypowiadają jej
wojnę i utrudniają drogę. Przez dzikie
zwierzęta rozumie się tu świat, przez
szyk obronny - szatana, a przez granice
- ciało.
7. Dzikim zwierzem nazywa dusza świat,
gdy bowiem zaczyna dążyć do Boga, świat
przedstawia się jej w wyobraźni jakby drapieżne
zwierzęta, które jej grożą i straszą ją. Po
pierwsze, wmawiając w nią, że straci uznanie w
świecie, pozbawi się przyjaciół, straci zaufanie,
znaczenie, poniesie nawet szkody materialne. Po
drugie, a nie jest to mniej groźne, napełnia
ją obawą, że nie będzie mogła wytrzymać, nie mając
już nigdy zadowolenia i rozkoszy świata i będąc
pozbawiona wszelkich jego wygód. Po
trzecie, najgroźniejsze, to powstające przeciw
niej języki, szyderstwa, sądy i kpiny oraz
wzgarda. To wszystko w taki sposób przedstawia się
duszom, że trudno im jest nie tylko stawić czoła
tym zwierzętom, ale nawet rozpocząć drogę.
8. Duszom bardziej szlachetnym zwykły zagradzać
drogę inne jeszcze zwierzęta. Są to trudności
wewnętrzne i duchowe, jakie muszą przechodzić.
Zsyła je Bóg tym, których chce podnieść do
wysokiej doskonałości. Chce ich bowiem doświadczyć
i wypróbować jak złoto w ogniu. Mówi o tym król
Dawid: Multae tribulationes justorum...
"Mnogie są uciski sprawiedliwych, ale z nich
wszystkich Pan ich wybawi" (Ps 33, 20). Dusza
prawdziwie rozmiłowana, która ponad wszystko ceni
swego Umiłowanego, patrzy tylko na Jego miłość i
Jego względy i powtarza śmiało: Przed dzikim
zwierzem nie uczuje trwogi, Przejdę przez szyk
obronny i graniczne progi.
9. Duchy ciemności, które są drugim wrogiem
duszy, określa jako szyki obronne, ponieważ
z wielką siłą zagradzają jej drogę. Ich pokusy i
zasadzki są bardziej niebezpieczne, trudniejsze do
poznania i przezwyciężenia niż te, które zastawia
świat i ciało. Używają one również do pomocy tych
dwóch wrogów, którymi są świat i ciało, aby z tym
większą siłą walczyć przeciw duszy. Dlatego Dawid,
mówiąc o nich, nazywa ich potęgą i
nieprzyjaciółmi: Fortes quaesierunt animam
meam; "Potężni szukali duszy mojej"(Ps 53, 5).
O tej ciemnej potędze mówi również prorok Job:
"Nie masz na ziemi mocy, którą by z nim porównać
można, on jest uczyniony, aby się nikogo nie bał"
(41, 24). Czyli innymi słowy, żadna siła ludzka
nie może go poskromić i tylko w promieniach
światła Bożego można odkryć jego podstępy. Dlatego
też dusza nie zwycięży jego potęgi bez modlitwy
ani nie odkryje jego zasadzek bez umartwienia i
pokory. Toteż św. Paweł mówi do wiernych te słowa:
Induite vos armaturom Dei ut possitis stare
adversus insidias diaboli, quoniam non est nobis
colluctano adversus camem et sanguinem;
"Przyobleczcie się w zbroję Bożą, abyście mogli
się ostać przeciw zasadzkom diabelskim. Albowiem
prowadzimy walkę nie z ciałem i krwią" (Ef 6,
11-12). Przez krew rozumie tu Apostoł świat, a
przez zbroję Bożą modlitwę i Krzyż Chrystusowy,
będący symbolem tej pokory i umartwienia, o jakich
mówiliśmy.
10. Mówi również dusza, że przejdzie
granice, którym to słowem, jak już
zaznaczyliśmy, nazywa opory i bunty, jakie podnosi
ciało przeciw duchowi. Mówi św. Paweł: Caro
autem concupiscit adversus spiritum; "Ciało
bowiem pożąda przeciw duchowi (Ga 5,17), i kładąc
się jakby na granicy, przeciwstawia się drodze
duchowej. I te granice musi przejść dusza,
zwyciężając wszystkie trudności oraz powalając na
ziemię z energią i nieugiętą stanowczością ducha
wszystkie zmysłowe pożądania i naturalne odczucia.
One bowiem im więcej się panoszą w duszy, tym
mocniej skrępują ducha, tak że nie będzie mógł
zakosztować prawdziwego życia i duchowych
rozkoszy. Wskazuje na to św. Paweł, mówiąc: Si
spiritu facta carnis mortificaveritis,
vivetis; Jeśli duchem sprawy ciała - tzn.
skłonności ciała i pożądania ducha - umartwicie,
żyć będziecie" (Rz 8, 13). Tego właśnie sposobu
postępowania trzyma się dusza w tej strofie, by
szukać swego Umiłowanego. Bo rzeczywiście,
potrzeba jej stałości i odwagi, by nie schylać się
i nie zbierać kwiatów. Potrzeba jej odwagi,
by nie ulęknąć się dzikich zwierząt, a
męstwa, by przejść przez twierdze i
granice, starając się tylko iść przez góry
i rozłogi cnót, tak jak to już zostało
wyjaśnione. |