Pieśń duchowa Św. Jan
od Krzyża (Jan de Yepes)
Strofa 1
Gdzie się ukryłeś, Umiłowany, i mnieś
wśród jęków zostawił? Uciekłeś jak
jeleń, Gdyś mnie wpierw zranił, Biegłam za
Tobą z płaczem, a Tyś się oddalił.
OBJAŚNIENIE
2. W tej pierwszej strofie dusza rozmiłowana w
Słowie, Synu Bożym, swym Oblubieńcu, pragnąc
złączyć się z Nim przez jasne i istotne widzenie,
daje wyraz swym udrękom miłosnym. Skarży się na
Jego nieobecność. Zraniona bowiem głęboko przez
Umiłowanego, dla którego opuściła wszystko i
wyzuła się z siebie samej, musi jeszcze żyć z dala
od Niego, gdyż On nie uwalnia jej z więzów
śmiertelnego ciała, aby się mogła radować Nim w
wiekuistej chwale. Pyta więc:
Gdzie się ukryłeś?
3. Czyli innymi słowy: O Słowo, mój
Oblubieńcze, ukaż mi miejsce, gdzie jesteś ukryty.
Prosi więc dusza, by jej ukazał swą boską istotę,
gdyż miejscem, gdzie jest ukryty Syn Boży, jak
mówi św. Jan, jest "Tono Ojca" (J 1, 18), czyli
sama istota Boga, niedostępna dla żadnego
śmiertelnego oka i ukryta przed wszelkim poznaniem
człowieczym. Dlatego też Izajasz, rozmawiając z
Bogiem, mówi: "Zaprawdę, Ty jesteś Bóg ukryty"
(45, 15).
Należy tu zaznaczyć, że nawet najściślejsza
łączność z Bogiem, najżywsze odczucie Jego
obecności, wysokie i wzniosłe Jego poznanie,
jakiego może dostąpić dusza w tym życiu, nie jest
jeszcze samą istotą Boga i nie może się z nią
równać. W tym życiu bowiem Bóg jest rzeczywiście
ukryty przed duszą i mimo te wszystkie nieocenione
dary winna Go dusza uważać za ukrytego i jako
ukrytego szukać, wołając: Gdzie się
ukryłeś?
Bo, jak z jednej strony, ani ciągle obcowanie z
Bogiem, ani odczuwalna Jego obecność nie może
upewnić o tej Jego łaskawej obecności, tak z
drugiej strony ani oschłość, ani brak tych
wszystkich łask nie świadczy o Jego nieobecności w
duszy. Stąd prorok Job mówi: "Jeśli przyjdzie do
mnie, nie ujrzę Go; jeśli odejdzie, nie zrozumiem"
(9,11).
4. Wynika więc z tego, że choćby dusza
przeżywała nadzwyczajną łączność z Bogiem,
poznanie duchowe albo jakieś uczucie, nie powinna
sądzić, że przez to bardziej posiada Pana Boga
albo jest bardziej z Nim, ani też, że coś z tego,
co odczuwa czy też rozumie jest istotnie Bogiem,
chociażby to było coś wielkiego. I chociażby nie
posiadała tych wszystkich darów zmysłowych i
duchowych i pozostawała w oschłości, ciemnościach
i osamotnieniu, nie powinna sądzić, że Bóg się od
niej oddalił. W rzeczywistości bowiem ani przez
jedno, ani przez drugie nie może z pewnością
poznać, czy jest w Jego łasce czy nie. Mówi bowiem
Mędrzec: "Nie wie człowiek, czy jest miłości czy
nienawiści godzien przed Bogiem" (Koh 9, 1).
Dusza zatem nie prosi w tym wierszu o uczuciową
i odczuwalną pobożność, w której w tym życiu nie
ma pewności posiadania Oblubieńca, lecz błaga
głównie o Jego jasną obecność i takie widzenie
Jego istoty, jakim pragnie być upewniona i
zaspokojona w życiu przyszłym.
5. To samo chciała wyrazić oblubienica z Pieśni
nad pieśniami, gdy pragnąc połączenia się z
Bóstwem Słowa, swego Oblubieńca, prosiła Ojca,
mówiąc: "Oznajmijże mi, gdzie pasiesz, gdzie
odpoczywasz w południe" (1, 6). W prośbie, by jej
pokazał, gdzie się karmi, błaga, by jej pokazał
istotę Słowa Bożego, swego Syna, gdyż Ojciec
nigdzie się nie karmi, tylko w swym Synu, który
jest chwałą Ojca. W prośbie zaś, by jej pokazał
"gdzie spoczywa", błaga o to samo, gdyż Syn jest
rozkoszą Ojca, który nie odpoczywa gdzie indziej,
w żadnej rzeczy, tylko w swym umiłowanym Synu i
udziela Mu swego bytu "w południe", tj. w
wieczności, w której zawsze Go rodzi i ma
zrodzonego.
O ten więc pokarm, którym jest Słowo,
Oblubieniec, którym się w chwale nieskończonej
syci Ojciec, i o łoże kwieciste, na którym w
nieskończonej rozkoszy miłości spoczywa, ukryty
głęboko przed wszelkim wzrokiem śmiertelnym i
przed stworzeniem, błaga tu dusza-oblubienica, gdy
mówi: Gdzie się ukryłeś?
6. Iżby zaś owa spragniona dusza znalazła swego
Oblubieńca i zjednoczyła się z Nim zjednoczeniem
miłości w tym życiu, według możności swojej, i
złagodziła swoje pragnienie tą kroplą, której z
Niego tu na ziemi może kosztować, dobrze będzie
(ponieważ o to prosi oblubienica), gdy w Jego
imieniu odpowiadając, wskażemy jej najpewniejsze
miejsce Jego ukrycia, aby Go tam znalazła na pewno
z taką doskonałością i z takim smakiem, jak to
tylko możliwe w tym życiu, i by dzięki temu nie
błąkała się na próżno po śladach swych towarzyszek
(Pnp 1, 6).
Najpierw trzeba zaznaczyć, że Słowo, Syn Boży,
wraz z Ojcem i Duchem Świętym jest przez swą
obecność istotnie ukryty w najgłębszej istocie
duszy. Dusza zatem, która pragnie Go znaleźć, musi
wyjść ze wszystkich rzeczy odnośnie do przywiązań
i woli. Musi wejść w siebie przez głębokie
skupienie tak, aby wszystkie rzeczy uważała za
nieistniejące. To właśnie wyraża św. Augustyn, gdy
rozmawiając w Solilokwiach z Bogiem, mówił:
Nie znalazłem Cię, Panie, na zewnątrz, gdyż
szukałem Cię błędnie na zewnątrz, a Tyś był
wewnątrz mnie. Przebywa zatem Bóg ukryty w duszy i
tam Go powinien szukać z miłością człowiek
kontemplatywny, pytając: Gdzie się ukryłeś?
7. O duszo, najpiękniejsza pomiędzy wszystkimi
stworzeniami, która tak pragniesz poznać miejsce,
gdzie przebywa twój Umiłowany, abyś Go mogła
znaleźć i złączyć się z Nim, wiedz o tym, że ty
sama jesteś schronieniem, gdzie On przebywa, ty
sama jesteś Jego ustroniem i miejscem tajemnym,
gdzie On się ukrywa! Jakież to zadowolenie i
wesele dla ciebie wiedzieć, że wszystko twe dobro
i cała twa nadzieja jest tak blisko ciebie, że
jest w tobie, a raczej, by się lepiej wyrazić, ty
nie możesz istnieć bez Niego. Wiedzcie, mówi
Oblubieniec, że "królestwo Boże w was jest" (Łk
17, 21), a Jego sługa św. Paweł apostoł mówi: "Wy
jesteście świątynią Boga" (2 Kor 6, 16).
8. Jest to wielka pociecha duszy wiedzieć, że
ona nigdy nie Jest bez Boga, choćby była w grzechu
śmiertelnym, a tym bardziej, kiedy jest w łasce. I
czegóż więcej chcesz jeszcze, o duszo? i czemu
szukasz Go poza sobą, gdy w samej sobie masz
wszystkie swe skarby, swe rozkosze, swoje
zadowolenie, swoje nasycenie i swe królestwo,
czyli twego Umiłowanego, którego pragniesz i
szukasz? Wesel się i raduj w wewnętrznym skupieniu
z Nim razem, gdy posiadasz Go tak blisko. Tu Go
więc pożądaj, tu Go uwielbiaj, a nie wychodź Go
szukać poza sobą, gdyż wówczas rozproszysz się i
zmęczysz, i nie znajdziesz Go ani nie będziesz się
Nim radować pewniej i szybciej, niż w samej sobie.
Wiedz jednak, że chociaż jest w tobie, to jednak
pozostaje tam ukryty . Jest to bardzo pożyteczne
wiedzieć, gdzie się ukrywa Oblubieniec, by Go móc
znaleźć z pewnością. To właśnie wyrażasz, duszo, i
o to prosisz, gdy pytasz z miłością: Gdzie się
ukryłeś?
9. Lecz może zapytasz: Skoro przebywa we mnie
Ten, którego miłuje dusza moja, czemu Go nie
znajduję i nie odczuwam? Dlatego, że jest ukryty,
a ty nie wchodzisz również w ukrycie, by Go
znaleźć i odczuć. Jeśli bowiem ktoś chce znaleźć
jaką rzecz ukrytą, musi wejść w takie ukrycie,
gdzie ta rzecz się znajduje. A wówczas, gdy ją
znalazł, pozostaje razem z nią ukryty. Ponieważ
zatem twój Umiłowany Oblubieniec jest skarbem na
roli twej duszy, za który mądry kupiec "sprzedał
wszystko, co miał" (Mt 13, 44), potrzeba, abyś
zapomniała o wszystkim i oddaliła się od
wszystkich stworzeń; wtedy, ukryta w kryjówce
twego ducha, znajdziesz Oblubieńca. Gdy "zamkniesz
drzwi za sobą (czyli swą wolę odnośnie do
wszystkich rzeczy) i w skrytości modlić się
będziesz do twego Ojca" (Mt 6, 6) i tam z Nim
będziesz przebywać, wówczas, w tym ukryciu
odczujesz Go, będziesz Go miłować, radować się Nim
i rozkoszować się Nim będziesz więcej, niż to
język może wyrazić, a zmysły odczuć.
10. Skoro więc, o piękna duszo, już wiesz, że w
twym łonie ukrywa się twój upragniony Umiłowany,
staraj się przebywać z Nim dobrze ukryta, a
obejmiesz Go w twym łonie i poczujesz Go odczuciem
miłości. Pomyśl, że do tego ukrycia On cię wzywa
przez Izajasza, mówiąc: "Idź, wejdź do komór
twoich, zamknij drzwi twoje za sobą (tj. wszystkie
twe władze dla wszystkich stworzeń): skryj się na
mały czas" (26, 20), tj. na czas życia doczesnego.
Duszo, jeśli przez krótki czas tego życia będziesz
strzegła pilnie twego serca, do czego zachęca
Mędrzec (Prz 4, 23), to z całą pewnością udzieli
Ci Bóg tego, co obiecał przez Izajasza, mówiąc:
"Dam ci skarby ukryte i tajemnice kryjówek" (45,
3). Istotą tych skrytych rzeczy jest sam Bóg, gdyż
Bóg jest treścią wiary i jej przedmiotem, wiara
zaś jest sekretem i tajemnicą. Skoro zaś objawi
się i ukaże to, co jest tajemne i ukryte w wierze,
tj. doskonałość Boga, wedle określenia św. Pawła
(1 Kor 13, 10), odsłoni się wówczas przed duszą
sama istota ukrytych tajemnic.
W życiu ziemskim, chociażby dusza weszła w
najgłębsze ukrycie, nie ujrzy tego tak doskonale,
jak w przyszłym. Jeśli jednak ukryje się tak, jak
Mojżesz w jaskini kamiennej (Wj 33, 22), czyli
będzie naśladowała doskonale życie Syna Bożego,
swego Oblubieńca, Bóg zakryje ją prawicą swoją, a
wtedy ona zasłuży na to, by ujrzeć plecy Boże (Wj
33, 22-23), czyli dojdzie już w tym życiu do
takiej doskonałości, że się zjednoczy i przemieni
przez miłość w swego Oblubieńca, Syna Bożego.
Zjednoczy się z Nim tak ściśle i tak jasno pozna
Jego tajemnice, że co dotyczy poznania Go w tym
życiu, nie będzie już musiała pytać: Gdzie się
ukryłeś?
11. Wiesz zatem, o duszo, jak masz postępować,
by znaleźć swego Oblubieńca w twojej kryjówce.
Jeśli jednak pragniesz dowiedzieć się czegoś
więcej, posłuchaj słowa pełnego znaczenia i prawdy
najgłębszej: Szukaj Go przez wiarę i miłość, nie
zadowalając się żadną inną rzeczą i nie pragnąc
niczego posiadać czy poznać poza tym, co musisz z
konieczności. Te dwie cnoty są przewodnikami
ślepego i zaprowadzą cię tam, gdzie sama nigdy byś
dojść nie mogła, czyli do tego ukrycia, gdzie Bóg
przebywa. Wiara bowiem to głębia tajemnic, jak to
już powiedzieliśmy, i jest ona jak nogi prowadzące
duszę do Boga. Miłość zaś jest przewodniczką, co
ją prowadzi. Gdy dusza na tej drodze rozważa i
zgłębia tajemnice wiary, zasłuży sobie na to, że
miłość odsłoni jej to, co kryje wiara, czyli jej
Boskiego Oblubieńca. Posiądzie Go wtedy w tym
życiu przez najściślejsze zjednoczenie się z Nim,
jak to już powiedzieliśmy, a w przyszłym przez
istotną chwałę, radując się z Nim już bez żadnych
zasłon, twarzą w twarz (l Kor 13, 12). W tym
wszystkim jednak, choć dusza dojdzie do tego
błogosławionego zjednoczenia, które jest
najwyższym stopniem doskonałości, jaki można
osiągnąć w tym życiu, Oblubieniec jej wciąż jest
przed nią ukryty w łonie Ojca, jak było
wspomniane, a ona pragnie radować się Nim tak
całkowicie, jak w przyszłym życiu, dlatego wciąż
pyta: Gdzie się ukryłeś?
12. Dobrze jednak, że szukasz Go, duszo,
ukrytego, bo pewniej Go posiędziesz i szybciej
przyjdziesz do Niego, jeśli Go będziesz uważała za
o wiele wyższego i głębszego niż wszystko, co
możesz osiągnąć. Dlatego nie zatrzymuj się nigdy,
nawet przelotnie, nad tym, co twe władze mogą
pojąć. Chcę powiedzieć, abyś się nigdy nie
zadowalała tym, co pojmujesz o Bogu, lecz tylko
tym, czego nie pojmujesz. I nigdy nie zatrzymuj
swojej miłości i rozkoszy na tym, co rozumiesz lub
zmysłami poznajesz o Bogu, lecz kochaj i rozkoszuj
się tym, czego z Boga nie możesz zrozumieć i
odczuć. To bowiem, jak mówiliśmy, jest szukaniem
Boga przez wiarę. Wobec tego więc, że Bóg jest
niepojęty i ukryty (Iz 45, 15), powinnaś Go zawsze
za takiego uważać i ukryta służyć Mu w ukryciu,
choćby ci się zdało, że Go znajdujesz, odczuwasz i
pojmujesz. I nie bądź w liczbie tych niemądrych,
którzy po ziemsku myśląc o Bogu, sądzą, że jeśli
Go nie pojmują, nie odczuwają i nie smakują w Nim,
to On jest od nich więcej oddalony czy bardziej
przed nimi ukryty. Owszem, rzecz ma się zupełnie
przeciwnie; im mniej kto pojmuje Boga, tym więcej
zbliża się do Niego, gdyż, jak mówi prorok Dawid:
"Uczynił ciemność kryjówką swoją" (Ps 17, 12).
Jeśli więc zbliżysz się do Niego, z konieczności
musisz odczuwać ciemność, gdyż oczy twe są zbyt
słabe. Dobrze zatem czynisz, gdy zawsze - tak w
chwilach cierpienia jak i w chwilach pomyślności
duchowej czy doczesnej - uważasz Boga za ukrytego
i wołasz do Niego, mówiąc: Gdzie się ukryłeś,
Umiłowany i mnieś wśród jęków zostawił?
13. Nazywa Go Umiłowanym, by tym
skuteczniej Go wzruszyć i nakłonić do wysłuchania
swej prośby. Bóg bowiem, gdy jest kochany, zawsze
chętnie skłania się ku prośbom tych, którzy Go
kochają. Wyraża to przez św. Jana: "Jeśli trwać
będziecie we Mnie, o cokolwiek zechcecie, prosić
będziecie, a stanie się wam" (J 15, 7). A wtedy
tylko może dusza prawdziwie zwać Go Umiłowanym,
gdy Mu jest cała oddana, gdy nie ma serca
przywiązanego do żadnej rzeczy poza Nim i myśli
swe zwraca zawsze do Niego. Czując brak tego,
skarżyła się Dalila na Samsona: "Jakoż możesz
mówić, że mnie miłujesz, gdy serce twoje nie jest
ze mną?" (Sdz 16, 15), albowiem w sercu zamyka się
myśl i odczucie. Wiele dusz, choć nazywa swego
Oblubieńca Umiłowanym, nie miłuje Go jednak
prawdziwie, bo serca ich nie są z Nim całkowicie
złączone, i dlatego też prośby ich nie mają
wielkiej wagi przed Bogiem. Nie uzyskają przeto
tego, o co proszą, dopóki przez ciągłe ćwiczenie
się w modlitwie nie dojdą do ścisłego zjednoczenia
się z Bogiem i dopóki nie oddadzą Mu całkowicie
serca i uczucia miłości. To bowiem, co się od Boga
uzyskuje, uzyskuje się drogą miłości.
14. W tym zaś, co dusza dalej mówi:i mnieś
wśród jęków zostawił, należy rozumieć, że
nieobecność Umiłowanego wywołuje w duszy ciągłe za
Nim wzdychanie. Dusza bowiem, nie kochając poza
Nim żadnej rzeczy, nie może w niczym znaleźć
odpocznienia i ulgi. I tu poznaje się prawdziwą
miłość ku Bogu. Kto Go kocha prawdziwie, w żadnej
rzeczy nie znajduje zadowolenia, tylko w Nim
samym. Ale co mówię: Nie znajduje zadowolenia?
Owszem, choćby wszystko posiadał, nie będzie z
tego zadowolony, a im więcej będzie miał, tym
mniej będzie zaspokojony. Zaspokojenie bowiem
serca człowieczego nie polega na posiadaniu tych
rzeczy, lecz na wyzuciu się z nich, na ubóstwie
ducha. Na nim opiera się miłość doskonała, w
której posiada się Boga w wielkim do Niego
zbliżeniu, dzięki szczególnej łasce. Gdy dusza
dojdzie do tego ubóstwa, będzie żyła tu na ziemi w
pewnym zadowoleniu, choć jeszcze nie całkowitym,
bo i Dawid, jak sam mówi, doskonałego zaspokojenia
spodziewał się w niebie: "Nasycon będę, gdy się
ukaże chwała Twoja" (Ps 16, 15).
A więc pokój, uciszenie i zaspokojenie serca,
jakie może osiągnąć dusza w tym życiu, nie
wystarczą jej tak, aby nie wzdychała w swym
wnętrzu, choć spokojnie i bez cierpień, w
oczekiwaniu tego, czego jej brakuje. Wzdychanie
bowiem jest objawem nadziei. Takim było owo
wzdychanie, które wyrwało się z piersi Apostoła i
innych, chociaż już doskonałych dusz, o którym on
mówi: "Ale i my sami, którzy mamy pierwiastki
ducha, i my także we wnętrzu naszym wzdychamy,
wyczekując przybrania za synów Bożych" (Rz 8, 23).
Te same jęki odzywają się i tu w głębi tej duszy,
w sercu rozmiłowanym; bo gdzie miłość [rani], tam
zawsze odzywa się jęk zranionej duszy, skarżącej
się na oddalenie Umiłowanego, tym więcej, że
zakosztowawszy już słodkiego i przyjemnego
obcowania z Nim, teraz, gdy się oddalił, pozostaje
niespodziewanie sama i oschła. Skarży się więc:
Uciekłeś jak jeleń.
15. Co do tych słów należy zauważyć, że i w
Pieśni nad pieśniami oblubienica porównuje swego
Umiłowanego do jelenia lub kozicy, mówiąc:
"Podobny jest Miły mój do sarny lub jelonka" (2,
9). I to nie tylko dlatego, że jest On tajemniczy,
samotny, uciekający od zgiełku jak jeleń, lecz
również dla tej szybkości, z jaką się ukazuje i
znika. Przychodzi bowiem niespodziewanie do dusz
pobożnych, by je pocieszyć i dodać im odwagi, i
znów znika, zostawiając je w smutku i opuszczeniu,
by je wypróbować, nauczyć pokory i innych cnót.
Wtedy właśnie dusza odczuwa bardzo boleśnie Jego
oddalenie, jak to daje do zrozumienia w następnym
wierszu:
Gdyś mnie wpierw zranił.
16. Jakby mówiła: Nie wystarczy to zmartwienie
i ból, które zawsze odczuwam z powodu Twej
nieobecności, lecz nadto, zraniwszy mnie strzałą
Twej miłości, spotęgowawszy namiętność i
pragnienie oglądania Ciebie, uciekłeś ze
zwinnością jelenia, nie pozwalając, bym Ci się
mogła choć trochę przyjrzeć.
17. Dla głębszego objaśnienia tego wiersza
zaznaczam, że prócz wielu innych sposobów, jakimi
Bóg nawiedza duszę, raniąc ją i pomnażając w niej
miłość, zwykł sprawiać w niej ukrycie pewne
dotknięcia miłości, które jak strzały ogniste
przeszywają ją i ranią. Na skutek tego dusza
pozostaje na wskroś przepalona ogniem miłości. I
to są owe rany miłości, o których tu dusza
wspomina. Rozpłomieniają one wolę i skłonności
uczuciowe w takim stopniu, że dusza jest jakby
zanurzona w ognistych płomieniach miłości i zdaje
się jej, że się w nich spala. Wychodzi wówczas z
siebie i odnowiona całkowicie poczyna żyć innym
życiem, jak ów feniks, który się spala i znów do
nowego życia powraca. Mówi o tym prorok Dawid:
"Zapaliło się serce moje i odmieniły się nerki
moje, a ja wniwecz obrócony byłem i nie wiedziałem
(Ps 72, 21-22).
18. Wszystkie afekty i pożądania, które tu
określa prorok mianem nerek, wzruszają się
w tym rozpłomienieniu serca i zmieniają w boskie,
a dusza w tej miłości unicestwia się niejako i
niczego już nie zna, jeno samą miłość. To
odnowienie nerek jest jednak dla duszy rodzajem
tak wielkiej męczarni i tęsknoty za oglądaniem
Boga, że wydaje się jej nieznośną surowość, którą
miłość stosuje względem niej. Nie dlatego że ją
zranił, owszem, te rany uważa za życiodajne, lecz
że ją zostawił w tej męce miłości, że jej nie
zranił z większą gwałtownością, kładąc kres jej
ziemskiemu życiu, aby Go mogła ujrzeć i złączyć
się z Nim w życiu najpełniejszej miłości.
Wyrażając zatem i ukazując ten ból, mówi: Gdyś
mnie wpierw zranił. Skarży się tu słowami:
zostawiwszy mnie zranioną, umierającą z ran
miłości ku Tobie, ukryłeś się z taką zwinnością
jak jeleń.
19. Ból ten dlatego jest tak wielki, że przez
ową ranę miłości, jaką Bóg zadaje duszy, afekt
woli wzmaga się gwałtownie, by posiąść
Umiłowanego, którego dotknięcie odczuła. Z tą samą
gwałtownością odczuwa Jego oddalenie, niemożność
posiadania Go tu tak, jak tego pragnie.
Równocześnie odczuwa smutek z powodu takiego
oddalenia. Nawiedzenia te bowiem nie należą do
tych, którymi Bóg pokrzepia i zaspokaja duszę,
lecz do tych, przez które raczej rani, niż
uzdrawia, i więcej zadaje bólu niż zaspokojenia.
Służą one bowiem do ożywienia świadomości, do
spotęgowania pożądania, a tym samym bólu i
tęsknoty za oglądaniem Boga. To są owe duchowe
rany miłości, tak słodkie i pożądane dla duszy, że
pod ciosami, jakie otrzymuje, chciałaby umrzeć
tysiącem śmierci, gdyż one wyprowadzają ją z niej
samej, by mogła wniknąć w Boga. Daje to zrozumieć
w następnym wierszu, gdy mówi:
Biegłam za Tobą z płaczem, a
Tyś się oddalił.
20. Na te rany miłości nie może być lekarstwa,
jeno od Tego, który zranił. Zraniona więc dusza, w
porywie tego ognia, który spowodował jej rany,
wybiegła za swym Umiłowanym, co ją zranił i woła,
by ją uleczył. Należy zwrócić uwagę, że przez
słowo "biegnąć" rozumie się tu w znaczeniu
duchowym dwa sposoby podążania za Bogiem.
Pierwszy, to wyjście ze wszystkich rzeczy, co
dokonuje się przez wyrzeczenie się ich i wzgardę;
drugi, to wyjście z siebie samego, przez
zapomnienie o sobie dla miłości Bożej. Albowiem
gdy miłość prawdziwa, o jakiej tu mówimy, dotknie
duszę, podnosi ona ją tak wysoko, że dusza nie
tylko wychodzi ze siebie przez zapomnienie o
sobie, lecz nadto odnawia się całkowicie,
oczyszcza ze swych nawyknień i skłonności
naturalnych i woła do Boga, mówiąc: Oblubieńcze
mój, przez to dotknięcie Twoje i ranę miłości
wyrwałeś mą duszę nie tylko z wszystkich rzeczy,
lecz również z siebie samej, by biegła za Tobą
(rzeczywiście, wydaje się jej, jakby ją wyrwał z
ciała), i tak zbliżyłeś ją do Siebie, że tylko za
Tobą tęskni, opuszcza wszystko, by tylko Ciebie
samego posiąść, a Tyś się oddalił.
21. Innymi słowy: Wtedy, gdy chciałam ująć Twą
obecność, nie znalazłam Cię i pozostałam ogołocona
z jednego, a nie mogąc posiąść drugiego, cierpię
zawieszona w przestworzu miłości i nie mam oparcia
ani w Tobie, ani w sobie. Tę samą myśl, którą
wyraża tu dusza przez słowo "wybiec", aby iść
szukać Umiłowanego, oblubienica z Pieśni nad
pieśniami wyraża słowem "powstać". Mówi bowiem:
"Wstanę i obiegnę miasto, po ulicach i po rynkach
szukać będę Tego, którego miłuje dusza moja.
Szukałam Go, lecz nie znalazłam... i zranili mię"
(3, 2; 5, 7). Przez powstanie duszy oblubienicy
rozumie się tam w znaczeniu duchowym jej
podniesienie z nizin w górne wyżyny, tj. z jej
nawyknień i miłości przyziemnej na szczyty Bożej
miłości.
Lecz mówi tam dalej oblubienica, że została
zraniona, nie znalazłszy Oblubieńca. I tu również
skarży się, że jest zraniona miłością i opuszczona
przez Niego. Dlatego zaś dusza rozmiłowana odczuwa
boleśnie nieobecność Oblubieńca, któremu jest
oddana, iż oczekuje nagrody za swą miłość, czyli
pragnie, aby Oblubieniec nawzajem jej się oddał.
Chociaż bowiem porzuciła wszystko dla Umiłowanego,
nawet siebie samą, nie otrzymała nagrody za swe
oddanie, gdyż nie posiada Tego, którego miłuje jej
dusza.
22. Ta udręka i tęsknota z powodu oddalenia się
Boga w czasie, gdy zadaje On duszy rany miłości,
jest tak wielka u dusz dążących do doskonałości,
że spowodowałaby śmierć, gdyby ich Bóg sam nie
umacniał. Mając bowiem podniebienie woli zdrowe,
ducha czystego i dobrze usposobionego wobec Boga,
i zakosztowawszy już, jak to mówiliśmy, nieco
słodyczy miłości Bożej, której nad wszystko
pragną, cierpią ponad wszelką miarę - widzą bowiem
jakby przez szczelinę swoje najwyższe dobro, a nie
mogą go posiąść. Dlatego ich cierpienie i
męczarnia są
niewymowne. |