Noc ciemna Św. Jan od
Krzyża (Jan de Yepes)
Księga druga
Rozdział 18
Wyjaśnia, w jaki sposób ta
tajemnicza mądrość jest także schodami.
1. Pozostaje nam jeszcze rozważyć drugą
sprawę, a mianowicie, w jaki sposób ta ukryta
mądrość jest również schodami? Wiele jest
ku temu powodów, by tę tajemniczą kontemplację
nazwać schodami.
Najpierw dlatego, że jak schodami wstępuje się
w górę i zdobywa dobra i skarby umieszczone w
fortecach, tak również przez tę ukrytą
kontemplację, nie wiedząc w jaki sposób, wznosi
się dusza, poznaje i osiąga dobra i skarby
niebieskie. Daje to zrozumieć wyraźnie
Król-Prorok, mówiąc: "Błogosławiony mąż, którego
pomoc jest od Ciebie! Ułożył wstępowania w sercu
swoim przez padół płaczu na miejsce, które
zgotował. Albowiem da błogosławieństwo zakonodawca
(Bóg), pójdą z mocy w moc, oglądać będą Boga nad
bogi na Syjonie" (Ps 83, 6-8). Bóg jest bowiem
skarbem twierdzy Syjonu, czyli żywota wiecznego.
2. Następnie możemy nazwać tę kontemplację
schodami, gdyż schody służą zarówno do
wstępowania w górę, jak i do schodzenia w dół.
Również ta tajemnicza kontemplacja udziela się
duszy podnosząc ją do Boga, a uniżając w niej
samej. Działanie bowiem prawdziwie Boże ma tę
właściwość, że równocześnie uniża i podnosi duszę.
Na tej drodze bowiem uniżać się znaczy podnosić
się, a podnosić się znaczy uniżać się. "Każdy
bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto
się uniża, będzie wywyższony" (Łk 14, 11). Prócz
tego cnota pokory jest wielkością duszy, która się
w niej ćwiczy. Toteż Bóg każe jej zwykle po tych
schodach iść w górę, aby się wypełniło to, co mówi
Mędrzec: "Przed upadkiem podnosi się serce
człowiecze, a przed sławą bywa uniżone" (Prz 18,
12).
3. Mówiąc sposobem naturalnym, jeśli dusza
przypatrzy się tej drodze, po jakiej idzie, i
temu, czego na niej doświadcza, zostawiając na
boku to, co jest czysto duchowe i czego nie
pojmuje, widzi jasno, jakich doświadcza wzlotów i
upadków. Natychmiast bowiem po chwilach radowania
się pomyślnością, której zaznała, przychodzą burze
i trudy, tak, że owe dobra, jakich zaznała, zdają
się być jedynie na to, by ją zabezpieczyć i
umocnić na przyszłe niedostatki. Podobnie również
po chwilach nędzy i zawieruchy doznaje wkrótce
dostatku i pomyślności. Toteż wydaje się jej, że
dlatego wprowadzono ją w tę wigilię, by po niej
nastąpiło święto. Takie przeżycia są zazwyczaj
stanem kontemplacji, która nie pozostawia duszy w
spokoju, lecz wciąż ją podnosi i uniża. Trwa to
tak długo, dopóki dusza nie wejdzie w stan
ukojenia.
4. Przyczyna tych wzlotów i uniżeń jest
złączona ściśle z samą doskonałością. Doskonałość
ta polega na doskonałej miłości Boga i na
wzgardzie samego siebie, czyli na poznaniu Boga i
na poznaniu siebie. Z konieczności zatem musi
dusza ćwiczyć się w jednym i w drugim. Raz więc
smakuje w poznaniu Boga, kiedy indziej zaś poznaje
swą nędzę. Podnosi się więc i uniża, dopóki nie
nabędzie [doskonałych] sprawności. Wtedy bowiem
ustaną te wzloty i uniżenia, gdy dusza osiągnie
zjednoczenie z Bogiem, które jest kresem tych
schodów, po jakich szła.
Te schody kontemplacji, o których mówimy,
wychodzą od Boga i wyobraża je owa drabina, którą
widział we śnie Jakub (Rdz 28, 12). Wstępowali po
niej i zstępowali aniołowie Boży na ziemię i do
nieba, czyli do Boga, będącego na szczycie tej
drabiny. Wszystko to, jak opowiada Pismo święte,
działo się w nocy, gdy Jakub spał. Daje nam to
poznać, jak w ukryciu i daleko od mądrości
ludzkiej jest owa droga i owo podnoszenie się ku
Bogu. Jasne więc jest, że to, co dusza uważa za
gorsze, tj. ogołocenie i wyniszczenie samej
siebie, jest dla niej w rzeczywistości bardziej
pożyteczne, a to, co uważa za lepsze, tj. szukanie
smaków i pociech, są to w istocie rzeczy dla niej
mniej pożyteczne i zwyczajnie więcej w nich traci,
niż zyskuje.
5. Określając jednak ściślej i rzeczowo te
schody ukrytej kontemplacji, musimy zaznaczyć
główną przyczynę, dlaczego nazwana jest ta
kontemplacja schodami. Przyczyna tkwi w
tym, że kontemplacja jest wiedzą miłości, czyli
wlanym miłosnym poznaniem Boga. Wiedza ta,
oświecając i rozmiłowując równocześnie duszę,
podnosi ją ze stopnia [na stopień], aż ją wzniesie
do Boga i Stworzyciela. Jedynie bowiem miłość jest
tym czynnikiem, który jednoczy i łączy duszę z
Bogiem.
By to jaśniej poznać, przejdziemy stopnie tej
boskiej drabiny, objaśniając pokrótce znaki i
skutki każdego z tych szczebli. Dzięki temu dusza
będzie mogła łatwiej poznać, na którym stopniu się
znajduje. Rozróżniać będziemy te stopnie wedle ich
skutków, jak to czynią św. Bernard i św. Tomasz.
Poznanie bowiem ich istoty drogą naturalną jest
niemożliwe, gdyż, jak mówiliśmy, ta drabina
miłości jest tak ukryta, że tylko sam Bóg ją waży
i
odmierza. |