Noc ciemna Św. Jan od
Krzyża (Jan de Yepes)
Księga druga
Rozdział 14
Przytacza w nim i wyjaśnia
trzy ostatnie wiersze pierwszej strofy.
1. Ta wzniosła szczęśliwość, jaka
ogarnęła duszę, jest wynikiem tego, co sama wyraża
zaraz w następnych wierszach:
Wyszłam nie
spostrzeżona, Gdy chata moja była uciszona.
Bierze tu dusza porównanie z człowieka, który
chcąc dobrze wykonać jakieś dzieło, wychodzi z
domu w nocy i wśród ciemności, gdy już wszyscy
domownicy spoczywają, aby mu nikt nie
przeszkadzał. Wychodzi tu bowiem dusza, by dokonać
tak heroicznego i tak niezwykłego dzieła, jakim
jest zjednoczenie jej z Boskim Oblubieńcem. Musi
więc oddalić się od wszystkiego i wyjść na
zewnątrz, gdyż Umiłowanego może spotkać jedynie w
samotności. Stąd oblubienica, pragnąca Go znaleźć,
pytała: "Któż mi to da, Bracie mój, abym Cię
odnalazła sama na dworze i złączyła się z Tobą mą
miłością?" (Pnp 8,1). Potrzeba również, by dla
osiągnięcia swego upragnionego celu ta dusza
rozmiłowana wyszła wśród nocy, gdy już śpią w
spokoju wszyscy jej domownicy, tzn. gdy się już
uciszą i uspokoją za pośrednictwem tej ciemnej
nocy wszystkie jej przyziemne działania
namiętności i pożądań, będące właśnie mieszkańcami
jej domu. One bowiem rozbudzone niepokoją duszę,
przeszkadzają jej w osiągnięciu dobra i nie
dozwalają, by od nich się uwolniła. I to są owi
"domownicy", o których mówi nasz Boski Zbawiciel w
Ewangelii, że są "nieprzyjaciółmi człowieka" (Mt
10, 36). Trzeba więc koniecznie, aby ich działania
wraz z poruszeniami zostały uśpione w tej nocy,
aby nie przeszkadzały duszy w osiągnięciu dóbr
nadprzyrodzonych zjednoczenia miłości z Bogiem.
Zjednoczenia tego nie osiągnie dusza, pokąd te
pożądania są żywe i czynne. Wszelkie bowiem
działanie i czynności naturalne raczej
przeszkadzają, niż pomagają w osiągnięciu dóbr
nadprzyrodzonych w zjednoczeniu miłości. Zresztą
[wszelkie zdolności] naturalne są
niewystarczające, by móc pomieścić w sobie te
dobra nadprzyrodzone, jakie Bóg sam zlewa na duszę
sposobem biernym, ukrytym i wśród milczenia. Muszą
więc wszystkie władze duszy być uspokojone i
czekać biernie na przyjęcie tych łask, nie
mieszając się do tego swym nieudolnym działaniem i
niską skłonnością.
2. Przypadła więc duszy ta wzniosła
szczęśliwość, bo Bóg uśpił wśród tej nocy
wszystkich jej domowników, czyli uciszył wszystkie
jej władze, namiętności, odczucia i pożądania tak
zmysłowe, jak i duchowe. Wtedy ona nie
spostrzeżona, czyli nie mająca przeszkód ze strony
naturalnych odczuć itd., - które zostały uśpione i
umorzone, zostawszy w opuszczeniu i w ciemnościach
tej nocy, aby nie mogły nic spostrzegać ani
odczuwać swym nieudolnym działaniem, przez które
by mogły przeszkodzić duszy w tym wyjściu ze
siebie samej i chaty swej zmysłowości - wychodzi,
aby dojść do zjednoczenia duchowego w doskonałej
miłości Bożej.
3. O jak wzniosłą szczęśliwością jest dla duszy
ta możność wyzwolenia się z chaty swej
zmysłowości! Może to zrozumieć jedynie dusza,
która tego doświadczyła. Widzi wtedy jasno, jak
nędzne i niewolnicze było jej życie. Poznaje, ilu
niedoskonałościom podlegała, gdy się posługiwała
działalnością swych władz i pożądań. Teraz zaś
widzi, jaką prawdziwą wolnością, jakim bogactwem
skarbów niewymownych jest życie czysto duchowe. O
niektórych z tych dóbr będziemy mówili w
następnych strofach. Wtedy można będzie zrozumieć
jeszcze jaśniej, z jaką słusznością opiewa dusza
radosną szczęśliwość, jako przejście przez ową
straszną
noc. |