Noc ciemna Św. Jan od
Krzyża (Jan de Yepes)
Księga druga
Rozdział 6
O innych udrękach, które dusza
cierpi w tej ciemnej nocy.
1. Trzeci rodzaj utrapienia i
zmartwienia, jakie tu dusza odczuwa, pochodzi z
dwóch ostateczności, które się tu łączą razem,
tzn. boskiej i ludzkiej. Czynnikiem boskim
jest kontemplacja oczyszczająca, a
czynnikiem ludzkim jest podmiot samej duszy. Ten
czynnik boski napełnia ją sobą, aby zniweczyć jej
cierpienia, aby ją odnowić i uczynić ją bardziej
boską. Dlatego pozbawia ją odczuć habitualnych i
właściwości starego człowieka, z którymi dusza
jest jeszcze ciągle złączona, zespolona i do nich
podobna. Działanie to tak rozbija i roztrząsa samą
substancję duszy, tak ją zanurza w głębokiej i
gęstej ciemności, że dusza czuje się tu całkowicie
zmiażdżona i obalona na twarz. Widok jej własnej
nędzy jest dla niej jakby okrutną śmiercią
duchową. Czuje się, jakby była połknięta przez
jakiegoś potwora i odczuwa cierpienia podobne do
tych, jakie cierpiał Jonasz w brzuchu bestii
morskiej (Jon 2, 1). Musi bowiem wejść w ten grób
ciemnej śmierci, aby następnie mogła dojść do
czekającego ją [duchowego] zmartwychwstania.
2. Objawy tego utrapienia i zmartwienia, choć w
gruncie rzeczy są niepojęte, opisuje Dawid w tych
słowach: "Ogarnęły mię boleści śmierci i
strumienie nieprawości zatrwożyły mię. Boleści
otchłani otoczyły mnie... W utrapieniu moim
wzywałem Pana i wołałem do Boga mojego" (Ps 17,
5-7). Największą boleścią dla duszy w tym stanie
jest to, iż wydaje się jej wyraźnie, że Bóg ją
opuścił i odrzuciwszy, wtrącił w ciemności. To
odczucie odrzucenia przez Boga jest dla niej
najboleśniejszym utrapieniem. Prorok Dawid,
doświadczywszy tego, mówi: "Jak zranieni, którzy
śpią w grobach, o których więcej nie pamiętasz, i
którzy z Twej ręki są wyrzuceni. Wsadzili mię w
dół najgłębszy, do ciemności i do cienia śmierci.
Wzmocnił się gniew Twój nade mną i przywiodłeś na
mnie wszystkie nawał ności Twoje" (Ps 87, 6-8). I
rzeczywiście, gdy duszę obejmuje udręka tej
oczyszczającej kontemplacji, odczuwa ona cień
śmierci, jęki umierających i męki piekielne.
Pochodzą one z żywego odczucia, że jest pozbawiona
Boga, że ją Bóg karze, odrzuca, że jest na nią
rozgniewany i że jest Jego niegodna. A co więcej,
zdaje się jej, że już tak pozostanie na zawsze.
3. Podobne osamotnienie i wzgardę odczuwa ze
strony wszystkich stworzeń, a szczególnie
przyjaciół. Również i to wyraża Dawid w słowach:
"Oddaliłłeś ode mnie znajomych moich, uczynili mię
obrzydzeniem sobie" (Ps 87, 9). Prorok Jonasz,
który duchowo i cieleśnie przeszedł we wnętrzu
bestii morskiej tę mękę, mówi o niej tymi słowy:
"Wrzuciłeś mię w głębiny, w serce morza, i rzeka
ogarnęła mię, wszystkie wody Twoje i fale nade mną
przchodziły. A ja mówiłem: jestem odrzucony od
widzenia oczu Twoich. Wszakże znowu ujrzę Kościół
Twój święty" (mówi tak, gdyż Bóg oczyszcza tu
duszę, by mogła Go ujrzeć). "Ogarnęły mię wody aż
do duszy, przepaść mię otoczyła, morze okryto
głowę moją. Do posad gór zstąpiłem, zawory ziemi
zamknęły się na wieki" (2, 4-7). Przez owe zawory
rozumie się tu niedoskonałości duszy,
przeszkadzające jej w radowaniu się rozkoszną
kontemplacją.
4. Czwartym powodem dla którego dusza
martwi się, jest osobliwa wzniosłość tej ciemnej
kontemplacji, czyli jej wielkość i majestat.
Majestat ten sprawia, że dusza odczuwa przeciwną
jemu ostateczność, tj. najgłębszą nędzę swoją i
ubóstwo. Udręka ta jest jednym z głównych
cierpień, jakie dusza odczuwa w tym oczyszczeniu.
Czuje w sobie głęboką próżnię i brak owych
potrójnych dóbr, na których mogłoby się zatrzymać
jej upodobanie, tj. dóbr doczesnych, naturalnych i
duchowych. Nadto widzi się dotknięta złem zupełnie
przeciwnym do tamtych dóbr; odczuwa nędzę
niedoskonałości, oschłości i próżnię pojmowań we
władzach, wreszcie osamotnienie ducha w mrokach.
Z tego bowiem względu, że Bóg oczyszcza tu
duszę co do jej substancji zmysłowej i duchowej,
jak również co do jej władz wewnętrznych i
zewnętrznych potrzeba, aby dusza weszła w tę
próżnię, w to ubóstwo i osamotnienie wszystkich
swych władz, i aby pozostała w oschłości, w próżni
i w mrokach. Jej zmysłowa część oczyszcza się
bowiem wśród oschłości, władze jej oczyszczają się
w opróżnieniu z wszelkich pojmowań, a duch w
gęstych mrokach.
5. Tego wszystkiego dokonywa Bóg za
pośrednictwem ciemnej kontemplacji. Dusza
ogołocona z pojmowań i pozbawiona naturalnego
oparcia cierpi w niej próżnię, co jest bardzo
bolesne dla niej, coś tak, jakby komuś zatrzymano
powietrze lub pozbawiono go oddechu. Nadto doznaje
oczyszczenia, które niszczy, opróżnia i niweczy w
niej wszystkie przywiązania uczuciowe i
niedoskonałe nawyki, jakie zaciągnęła w całym
życiu, tak jak ogień wypala zaśniedziałość i rdzę
metalu. Ponieważ zaś owe niedoskonałości tkwią
korzeniami w samej substancji duszy, odczuwa ona
wewnętrzne wyniszczenie i męczarnie. Do tego
dołącza się jeszcze ubóstwo i ogołocenie zarówno
naturalne, jak i duchowe. Spełnia się na tej duszy
to, co mówił Ezechiel: "Zgromadź kości, które
ogniem podpalę, rozgotuje się mięso i uwarzy
wszystka przyprawa, a kości się zeschną" (Ez 24,
10). W tym porównaniu można zrozumieć wielkość
udręczenia, jakie dusza odczuwa w ubóstwie i
opróżnieniu jej substancji, tak zmysłowej jak i
duchowej. Wyraża to dalej tenże prorok Ezechiel,
gdy mówi:
"Wstaw też garniec próżny na węgle, żeby się
rozpalił i rozpuściła się miedź jego i rozpłynęły
się w nim nieczystości jego, i strawiła się rdza
jego" (tamże, w. 11). Również i z tych słów można
zrozumieć, jak wielkie utrapienie przechodzi dusza
w tym oczyszczającym ogniu kontemplacji. Mówi
bowiem prorok, że dla oczyszczenia leżącej na dnie
duszy śniedzi odczuć potrzeba, aby ona sama
wyniszczyła się niemal i unicestwiła. Tak głęboko
bowiem wrosły w nią te namiętności i
niedoskonałości.
6. Ponieważ w tej kuźni, wedle słów Mędrca (Mdr
3, 6), oczyszcza się dusza jako złoto w tyglu,
odczuwa ona wśród tego wielkie wyniszczenie w
samej swojej istocie. Odczuwa również ostateczne
ubóstwo, w którym jakby ginie. Można to poznać ze
słów, które w tym stanie mówi Dawid wołając do
Boga: "Wybaw mię, Boże, bo weszły wody aż do duszy
mojej! Ulgnąłem w błocie głębokim i nie masz dna,
przyszedłem na głębię morską i pogrążyła mię
nawałność. Zmęczyłem się od wołania, ochrypło
gardło moje, ustały oczy moje, gdy wyczekuję Boga
mego" (Ps 68, 2-4). W tym stanie Bóg bardzo
upokarza duszę, by ją tym wyżej później podnieść.
Gdyby Bóg nie kierował tymi uczuciami, zwłaszcza
wtedy, gdy się potęgują w duszy, i gdyby ich nie
uśmierzał szybko, w niedługim czasie przyprawiłyby
ją one o śmierć. Toteż rzadkie są chwile, w
których odczuwa się całą gwałtowność tych
bolesnych uczuć. Czasem jednak tak przejmują one
duszę, iż zdaje się jej, że widzi otchłań otwartą
i zgubę. I takie dusze prawdziwie żywcem zstępują
do otchłani (Ps 54, 16) i oczyszczają się męką
otchłani. Oczyszczenie to bowiem jest takie samo,
przez które musiałyby przechodzić w otchłani. Stąd
też dusza, która przeszła to cierpienie, albo do
tego miejsca nie pójdzie, albo zatrzyma się tam
bardzo krótko. Większą bowiem ma wartość jedna
godzina cierpienia w tym życiu, niż wiele godzin w
przyszłym. |