Noc ciemna Św. Jan od
Krzyża (Jan de Yepes)
Księga pierwsza
Rozdział 14
Objaśnienie ostatniego wiersza
pierwszej strofy. Różne formy i trwanie
biernej nocy zmysłów.
1. Gdy "chata" zmysłowości została już
uciszona, tj. umartwiona, kiedy namiętności
zostały zgaszone, a pożądania uciszone i uśpione,
dzięki tej szczęśliwej nocy oczyszczenia zmysłów
wyszła dusza, by rozpocząć drogę ducha. Droga ta
nazywa się drogą postępujących albo takich, którzy
wiele już postąpili, zwie się także oświecającą
albo drogą kontemplacji wlanej, za pomocą której
Bóg sam od siebie żywi i wzmacnia duszę, bez jej
rozumowań czy czynnej współpracy.
Taka jest w swoich skutkach owa noc, czyli
oczyszczenie zmysłów duszy. Z nocą tą, zwłaszcza u
tych dusz, które później mają wejść w inną,
boleśniejszą noc ducha, by przez nią dojść do
boskiego zjednoczenia miłości (niewielu przez tę
noc przechodzi), łączą się wielkie udręki i pokusy
zmysłowe. Trwają one zazwyczaj długo, choć nie u
wszystkich jednakowo.
Niektórym dany jest "anioł szatana" (Kor 12,
7), tj. duch nieczystości, aby smagał zmysły
gwałtownymi obrzydliwymi pokusami. Ducha zaś nęka
wstrętnymi obrazami i bardzo żywymi myślami w
wyobraźni; są one czasem dla niej większym
udręczeniem niż śmierć.
2. Kiedy indziej przypada w tej nocy na duszę
duch bluźnierstwa. Nęka on duszę we wszystkich jej
myślach i pojęciach strasznymi bluźnierstwami,
których gwałtowność i wpływ na wyobraźnię bywa
czasem tak wielki, iż sądzi dusza, jakoby je
wymawiała. Jest to bardzo ciężka męczarnia.
3. Kiedy indziej znów przychodzi na nią inny
obrzydliwy duch, którego Izajasz nazywa "duchem
przewrotności" (Iz 19, 14). Przychodzi ten duch
nie dlatego, by duszę doprowadzić do upadku, lecz
żeby ją wyćwiczyć. Zaciemnia on zmysły i
rozpoznanie do tego stopnia, że nabawia duszę
tysięcznych skrupułów i powikłań. Zaćmiewa on tak
bardzo jej umysł, że nic nie może jej zaspokoić i
nie może oprzeć sądu na zdaniu czy radzie innych.
Jest to jeden z najboleśniejszych cierni i
okropności tej nocy. Zbliża się on bardzo do tego,
co dusza przechodzi w innej nocy, tj. nocy ducha.
4. Te burze trudności wśród nocy oczyszczenia
zmysłowego dopuszcza Bóg zazwyczaj na tych,
których, jak mówię, chce wprowadzić później w
drugą noc. Nie wszyscy jednak przez nią
przechodzą. Pragnie bowiem Bóg, ażeby ukarani i
spoliczkowani ćwiczyli się, hartując i
przysposabiając zmysły i władze do zjednoczenia z
Mądrością, jakie tam zostanie im dane. Jeśli
bowiem dusza nie przeszła pokus i nie została
wyćwiczona i doświadczona przez utrapienia i
pokusy, jej zmysły nie mogą dojść do Mądrości. W
tej myśli powiedział Eklezjastyk: "Kto nie jest
kuszony, cóż wie? Kto nie jest doświadczony, mało
wie" (Syr 34, 9-10). O tej prawdzie daje Jeremiasz
dobre świadectwo, gdy mówi: "Ukarałeś mię i
wyćwiczony zostałem" (Jr 31, 18). Najwłaściwszym
sposobem tej kary, potrzebnej, aby dojść do
Mądrości, są wewnętrzne udręki, o których mówimy.
One bowiem najskuteczniej oczyszczają zmysły ze
wszystkich upodobań i pociech, do których lgnęły z
powodu naturalnej słabości. Dusza zostaje przez te
kary naprawdę upokorzona, aby dzięki temu była
godna wyniesienia, jakie ją czeka.
5. Trudno oznaczyć, przez jaki okres czasu
muszą dusze trwać w tym poście i pokucie zmysłów.
Okres ten nie jest jednakowy u wszystkich, jak
również nie wszystkie dusze przechodzą jednakowe
pokusy. Wszystkim kieruje tutaj wola Boga
odpowiednio do niedoskonałości, z jakich się muszą
dusze oczyścić. Doświadczenia te i upokorzenia,
większe lub mniejsze, dłuższe lub krótsze, zależne
są również od stopnia miłości, do którego Bóg chce
podnieść duszę.
Jeśli dusza jest podatna i wytrwała w
cierpieniu, oczyszcza ją Bóg intensywniej i
szybciej. Dusze zaś słabe oczyszcza mniejszymi
pokusami, ale za to powolniej, nieraz przez bardzo
długi czas. Daje im również pewne pokrzepienie
zmysłowe, aby się nie cofały wstecz. Dusze tego
rodzaju późno dochodzą do czystości doskonałej w
tym życiu, a niektóre z nich nigdy. Takie dusze
nie czują się dobrze w nocy ani poza nią, chociaż
bowiem nie postępują naprzód, Pan Bóg, aby je
nauczyć pokory i dać im poznanie siebie, zsyła na
nie od czasu do czasu pokusy i oschłości. Czasem
znowu nawiedza je swą pociechą, aby się nie
zniechęciły i nie wróciły do szukania pociech
świata. Innym, jeszcze słabszym duszom, Bóg jakby
się raz ukazuje, to znowu ukrywa, by rozbudzić w
nich miłość. Gdyby bowiem nie oddalił się od nich,
nie nauczyłyby się postępować ku Niemu.
6. Doświadczenie wskazuje, że choćby Bóg szybko
prowadził dusze, to jednak takie, które mają dojść
do wzniosłego stanu zjednoczenia miłości, przez
dłuższy czas pozostają wśród tych oschłości i
pokus.
Czas jednak, byśmy zaczęli mówić o drugiej
nocy. |