Noc ciemna Św. Jan od
Krzyża (Jan de Yepes)
Księga pierwsza
Rozdział 9
O znakach, z których można poznać,
czy człowiek duchowy idzie drogą tej nocy,
czyli oczyszczenia zmysłów.
1. Oschłości mogą niejednokrotnie powstawać nie
z powodu tej nocy, czyli oczyszczenia
pożądania zmysłowego, lecz z powodu grzechów,
niedoskonałości, słabości, oziębłości, a również z
powodu jakiejś melancholii lub niedyspozycji
fizycznych. By można było poznać, kiedy te
oschłości pochodzą ze wspomnianego oczyszczenia, a
kiedy z wyżej wymienionych braków, przytaczam
trzy główne znaki.
2. Pierwszym znakiem jest to, że jak
dusza nie znajduje upodobania i pociechy w
rzeczach Bożych, tak również nie znajduje ich
w żadnej z rzeczy stworzonych. Bóg bowiem,
wprowadzając duszę w tę ciemną noc dla
wysuszenia i oczyszczenia pożądania zmysłowego,
nie dozwala, by ją jeszcze jakaś rzecz wabiła i
smakowała jej. Stąd więc można poznać, że ta
oschłość i zniechęcenie nie jest skutkiem grzechów
czy świeżo popełnionych niedoskonałości. Gdyby tak
było, dusza czułaby pewną naturalną skłonność lub
chęć smakowania w jakiejś rzeczy poza Bogiem.
Ilekroć bowiem pożądanie ulega jakiejś
niedoskonałości, natychmiast uczuwa ku niej
mniejszą lub większą skłonność, według miary
upodobania i skłonności uczuciowej tam złożonej.
Brak upodobania tak w rzeczach niebieskich, jak
i ziemskich mógłby jednak wynikać z jakiejś
niedyspozycji fizycznej lub z melancholicznego
usposobienia, które bardzo często w niczym nie
pozwala znaleźć upodobania; dlatego potrzebny jest
drugi znak i warunek.
3. Drugim znakiem, potwierdzającym, że
to oczyszczenie wynika z ciemnej nocy, jest
ciągle zwracanie pamięci ku Bogu, z
zatroskaniem i bolesną obawą, gdyż dusza sądzi, że
nie służy należycie Bogu, ale się cofa, skoro
odczuwa to zniechęcenie w rzeczach Bożych. I z
tego właśnie można poznać, że ta oschłość i
zniechęcenie nie pochodzą z oziębłości i słabości,
bo zasadą oziębłości jest niedbałość i brak
wewnętrznej pilności w rzeczach Bożych.
Stąd też pomiędzy oschłością a oziębłością jest
wielka różnica. Oziębłość cechuje wielka słabość i
opuszczenie w wysiłkach umysłu i woli wraz z
równoczesnym brakiem gorliwości w służbie Bożej.
Oschłość zaś oczyszczająca niesie z sobą
zwyczajnie troskę wraz z bolesną obawą, że jak
powiedziałem, nie służy się Bogu. A chociaż
niekiedy ta oczyszczająca oschłość może być
połączona z melancholią albo z inną niedyspozycją,
to jednak nie przestaje dlatego oczyszczać
pożądania, ponieważ to pożądanie zostaje
oczyszczone z wszelkiego upodobania i zwraca całą
troskę ku Bogu. Gdy oschłość wynika tylko z
jakiejś niedyspozycji, sprawia niesmak i rozdarcie
natury, bez tych pragnień służenia Bogu, jakie
towarzyszą oschłości oczyszczającej. W tej
ostatniej bowiem, chociaż część zmysłowa pozostaje
bezczynna, słaba i nieudolna do wszelkich
poczynań, gdyż nie znajduje swego zadowolenia,
duch jednak jest ochoczy i mocny (por. Mt 26, 41).
4. Przyczyną oschłości w ciemnej nocy jest to,
że Bóg zamienia dobra i siły zmysłowe na duchowe.
Ponieważ zaś zmysły i ich siła naturalna nie są
zdolne pojąć tych rzeczy duchowych, pozostają
głodne, oschłe i puste. Zmysłowa część człowieka
nie może objąć tego, co jest czystym duchem, gdy
więc smakuje ducha, ciało pozostaje w niesmaku i
traci ochotę do wszelkiego czynu. Duch zaś,
umocniony pokarmem, nabiera sił i większej niż
przedtem energii w trosce o to, by nie opuścić
Boga. To zaś, że w początkach nie odczuwa smaku i
rozkoszy duchowej, lecz tylko oschłość i
zniechęcenie, pochodzi z nowości tej zmiany.
Albowiem podniebienie, przyzwyczajone do smaków
zmysłowych, wciąż jeszcze ku nim się zwraca.
Podniebienie zaś duchowe, nie przyzwyczajone i nie
oczyszczone dla odbierania tak delikatnego smaku,
nie może odczuwać smaku i dobra duchowego, zanim
stopniowo nie przygotuje się do tego w tej oschłej
i ciemnej nocy. Odczuwa więc oschłość i
zniechęcenie wskutek braku tych smaków, jakich
przedtem z tak wielką łatwością doznawało.
5. Dusze, które Bóg zaczyna podnosić do tych
pustynnych wyżyn samotności, podobne są do synów
Izraela na pustyni. Pan Bóg zesłał im tam z nieba
pokarm, mający w sobie wszystkie smaki i, jak
Pismo święte podaje, dostosował ten smak do
upodobań każdego (Mdr 16, 20-21). Oni jednak
odczuwali brak smaku mięsa i cebuli, którą
przedtem spożywali w Egipcie. Tak przyzwyczaili
bowiem swe podniebienie do tamtych pokarmów, że
mimo anielskiej słodyczy manny płakali i wzdychali
za mięsem (Lb 11, 4-6). Tak daleko bowiem sięga
przyziemność naszego pożądania, że pragnąć nam
każe nędz naszych, a mieć w obrzydzeniu nieopisane
dobro niebieskie.
6. Oschłości, które są następstwem drogi
oczyszczającej pożądanie zmysłowe, sprawiają, że
chociaż w samych początkach z przyczyn, jakie
podaliśmy, duch nie czuje smaku, uczuwa jednak
siłę i ochotę do czynu, czerpaną z substancji,
jaką mu daje wewnętrzny pokarm, będący dla zmysłów
początkiem oschłej i ciemnej kontemplacji.
Kontemplacja ta jest jeszcze ukryta i nieznana dla
tego, kto ją posiada. Naturalnym biegiem rzeczy,
równocześnie z tą oschłością i ogołoceniem, które
odczuwają zmysły, czuje dusza chęć i skłonność do
samotności i ukojenia. Nie może również zdobyć się
na jakieś szczegółowe rozmyślania i nie czuje do
nich ochoty.
Gdyby ci, którym się to zdarza, umieli wówczas
się uspokoić, nie troszcząc się o żadne działanie
wewnętrzne czy zewnętrzne, ani nie usiłując czynić
cokolwiek, niezwłocznie uczuliby w owym
odpocznieniu i zapomnieniu o wszystkim delikatne
pokrzepienie wewnętrzne. Pokarm ten jest tak
subtelny, że gdyby dusza chciała go odczuć i o to
się starała, nie odczuje go, spływa on bowiem na
duszę wtedy, gdy ona pozostaje w jak największym
spokoju i beztrosce. Jest on jak powiew, który
natychmiast ulatnia się z dłoni, gdy się ją chce
zacisnąć.
7. Do tego stanu możemy zastosować słowa
Oblubieńca do oblubienicy z Pieśni nad pieśniami:
"Odwróć oczy twoje ode mnie, bo te sprawiły, żem
odleciał" (6,5). Bóg wprowadza duszę w ten stan
takim sposobem i prowadzi ją tak szczególną drogą,
że gdy ona usiłuje posługiwać się swoimi władzami,
raczej przeszkadza działaniu Bożemu, niż pomaga.
Jej więc wysiłki odnoszą skutek przeciwny.
W tym bowiem stanie kontemplacji, zaczynającym
się wówczas, gdy dusza wychodzi z rozmyślania i
[wkracza w] stan wyższy, tj. postępujących, działa
już sam Bóg. Ogranicza więc jej władze wewnętrzne,
odbierając rozumowi oparcie, woli słodycz, a
pamięci rozważanie. W tym czasie bowiem czynności
duszy służyłyby raczej do tego, jak już mówiliśmy,
by zamącić jej pokój wewnętrzny i przeszkodzić
dziełu, którego Bóg dokonuje odnośnie do ducha w
owej oschłości zmysłów. Dzieło to, jako duchowe i
delikatne, sprawia swój skutek spokojnie,
delikatnie, dając zadowolenie i pokój w
samotności. Działanie to jest bardzo dalekie od
tamtych wszystkich pierwszych smaków, bardzo
dotykalnych i zmysłowych. Jest to ów pokój,
o którym mówił Dawid, że Bóg będzie głosił
pokój duszy, by ją uczynić duchową (Ps 85(84),
9). I to naprowadza nas na trzeci znak.
8. Trzeci znak, po którym dusza poznaje,
że jest to oczyszczenie zmysłów, polega na tym, że
chociaż dusza wiele czyni ze swej strony, nie
może już rozmyślać ani rozważać przy użyciu
wyobraźni [jak przedtem]. Bóg bowiem zaczyna się
tu udzielać duszy nie przez zmysły, jak to
przedtem czynił za pomocą rozumowania, które
kojarzyło i dzieliło pojęcia, lecz za pomocą
czystego ducha, w którym nie ma już rozważania
sukcesywnego. Udziela się jej prostym aktem
kontemplacji, do której nie dosięgają ani zmysły
zewnętrzne, ani wewnętrzne niższej części
człowieka. Stąd pochodzi, że wyobraźnia i fantazja
nie mogą się oprzeć na żadnym rozważaniu, ani też
w przyszłości już nie uczynią w nim ani kroku
naprzód.
9. Odnośnie do tego trzeciego znaku należy
zauważyć, że ta niewydolność władz i ich niesmak
nie wypływa z żadnej niedyspozycji. Gdy to bowiem
zachodzi, z zanikiem niedyspozycji, która przecież
nie może trwać bez końca, dusza, gdy zechce, może
wrócić do tych czynności, a jej władze na powrót
znajdują oparcie. Tu zaś, przy oczyszczeniu tego
pożądania, jest przeciwnie. Dusza, która raz
weszła w ten stan, odczuwa ciągle niemożność
rozmyślania za pomocą władz. Jedynie w samych
początkach nie ma u niektórych dusz takiej
ciągłości i od czasu do czasu mogą odprawiać
rozmyślanie i kosztować jego smaku. Nie wypada
bowiem (z powodu ich słabości) tak nagle odrywać
ich od piersi. Jednak dusze pogrążają się coraz
bardziej w tym oczyszczeniu, oddalając się od
działań zmysłowych. I tak muszą postępować, jeśli
mają iść naprzód. Zupełnie inna jest droga tych,
którzy nie idą przez kontemplację. Noc oschłości
nie trwa ciągle w ich zmysłach [raz ją odczuwają,
kiedy indziej nie]. Raz mogą rozmyślać, kiedy
indziej nie mogą. Bóg bowiem w tym celu tylko
wprowadza je w tę noc, by je wypróbować,
nauczyć pokory i poskromić w nich zbytnie
pożądanie i wadę łakomstwa rzeczy duchowych. Nie
czyni zaś tego w tym celu, by je podnieść na drogę
ducha, czyli do kontemplacji. Nie wszystkie bowiem
dusze, choćby się usilnie ćwiczyły w życiu
wewnętrznym, ani nawet połowy z nich nie podnosi
Bóg do kontemplacji, ni nawet do jej początków, a
dlaczego tak czyni, to już On sam wie. Stąd też
nie odrywa On takich dusz na stale od "piersi"
rozważań i medytacji dyskursywnych, lecz tylko od
czasu do czasu, jak to już
mówiliśmy. |