Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga trzecia
Rozdział 38
Mówi w dalszym ciągu o dobrach
pobudzających. Zajmuje się kaplicami i miejscami
poświeconymi na modlitwę.
1. Sądzę, że wytłumaczyłem już, w jaki sposób
właściwości obrazów mogą się stać okazją do
wielkiej niedoskonałości człowieka duchowego.
Jeśli dusza złoży swe upodobanie i radość w tych
obrazach, niedoskonałość ta jest
niebezpieczniejsza niż upodobanie w innych
rzeczach cielesnych i doczesnych. Dlatego mówię,
że niebezpieczniejsza, gdyż sama nazwa rzeczy
świętych tak uspokaja człowieka, że się nie obawia
naturalnego do nich przywiązania. Niejednokrotnie
jednak bardzo błądzi. Mając bowiem do nich
przywiązanie naturalne i czując upodobanie do tych
rzeczy świętych, sądzi, że jest pełny pobożności,
gdy tymczasem wszystko to jest tylko skłonnością i
naturalnym pożądaniem, które objawia się w tych
rzeczach, tak jak i w innych.
2. Zaczynamy mówić o kaplicach. Zdarza się, że
niektóre osoby gromadzą coraz to więcej obrazów w
swojej kaplicy. Ustawiają je w pięknych grupach,
ażeby miejsce nimi przyozdobione wyglądało mile.
Jednak ich miłość ku Bogu bynajmniej przez to nie
jest większa, raczej mniejsza. Upodobanie bowiem,
jakie mają w tych malowanych obrazach, pozbawia
ich tego, co jest istotne i żywe, jakośmy już
powiedzieli. Wprawdzie troska o obrazy i cześć,
jaką się im oddaje, są zawsze zbyt małe, ci zatem,
którzy mają je w niedostatecznym poszanowaniu, jak
również nieudolni malarze, którzy tak
przedstawiają świętych, że zamiast pobudzać do
nabożeństwa, pomniejszają go, godni są surowej
nagany. Powinno się więc zabronić malarzom nie
dość biegłym w sztuce malarskiej tworzenia
obrazów. Jednakże cóż wspólnego ma z tym
posiadanie, przylgnięcie i pożądanie, jakie ty
żywisz do tych ozdób i piękności zewnętrznych,
które do tego stopnia pochłaniają twe zmysły, że
przeszkadzają twemu sercu w dążeniu do Boga i
miłowaniu Go z zapomnieniem o wszystkim dla Jego
miłości? Zapominając dla malowanych obrazów o Nim
samym, nie tylko nie zyskasz nagrody, lecz raczej
ściągniesz na siebie karę za to, żeś nie szukał
więcej upodobania Bożego niż swojego.
Zrozumiesz to dobrze na przykładzie tej
okazałości, z jaką prowadzono Chrystusa przy Jego
wjeździe do Jerozolimy. Przyjmowano Go śpiewem,
rzucaniem kwiatów i gałązek, a On płakał.
Wielu bowiem z tych, którzy rzucali kwiaty, miało
serce z dala od Niego i wynagradzało Mu to przez
znaki i ozdoby zewnętrzne. Można więc powiedzieć,
że raczej dla siebie, aniżeli dla Boga urządzali
tę uroczystość. Podobnie dzieje się obecnie. Jeśli
bowiem ma się gdzieś odbyć jakaś uroczystość,
ludzie cieszą się raczej tym, że się zabawią, że
zobaczą coś nowego, że ich będą podziwiali inni,
że lepiej zjedzą i tym podobnymi rzeczami, niż
myślą o uwielbieniu samego Boga. Takimi
skłonnościami i obchodami żadnej czci Bogu nie
oddają, zwłaszcza jeśli prócz tego starają się
wprowadzić w te uroczystości rzeczy śmieszne i
mało pobożne, w celu wywołania wśród ogółu
wesołości. Tym wszystkim wprowadzają tylko więcej
roztargnienia i raczej sprawiają ludziom
przyjemność, niż obudzą j ą w nich pobożność.
3. A cóż powiedzieć o innych zamiarach i
interesach przy okazji takich uroczystości? Ci,
którzy mają zwrócone oczy i żądzę bardziej na te
rzeczy niż na służbę Bożą, znają dobrze swe
zamysły. Zna je również i Pan Bóg. Trzeba sobie
jednak zdawać sprawę z tego, że przy takim
urządzaniu uroczystości czyni się święto raczej
sobie niż Bogu. Tego, co czynią ludzie dla swego i
innych upodobania, nie przyjmuje Bóg na swój
rachunek. I im więcej ludzie bawić się będą przy
obchodzie tych świąt, tym więcej Bóg będzie
rozgniewany. I postąpi tak jak niegdyś z synami
Izraela. Urządzili oni wielką uroczystość,
śpiewając i tańcząc przed swym bałwanem i sądzili,
że uczynili to dla Boga. Bóg pozbawił za to wielu
z nich życia. Tak samo ukarał Bóg śmiercią
kapłanów [Nadaba i Abiuda], synów Aarona, za to,
że Mu ofiarowali ogień nie poświęcony. Również
tego człowieka, który wszedł na gody nie odziany
szatą godową, kazał król wrzucić w ciemności
zewnętrzne ze związanymi nogami i rękami. Z tego
wszystkiego widać, że Bóg nie znosi braku
uszanowania i należnej Mu czci na zebraniach
urządzanych ku Jego chwale. A ileż to świąt, mój
Boże, urządzają ludzie ku Twej chwale, z których
raczej diabeł odnosi korzyść niż Ty? Szatan
oczywiście ma w nich upodobanie, bo na nich jak
kupiec dobrze zarabia. Ileż to razy, mój Boże,
mówisz niejako przy takich uroczystościach: "Lud
ten czci mię wargami, ale serce ich daleko jest
ode mnie, lecz na próżno cześć mi oddają".
Boga należy czcić ze względu na to, kim On
jest, a nie dla innych celów. Nie czcić Go zaś dla
tego, kim On jest, to czcić Go na próżno, gdyż nie
stawia się Boga, jako cel ostateczny.
4. Wracając do kaplic, powtarzam, że wiele osób
urządza je raczej dla swego upodobania niż dla
Boga. Są i tacy, którzy tak mało dbają o to, by
one służyły ku pobożności, że uważają je jakby za
świeckie salony. Starają się więc o nie z wielką
pilnością, mając więcej upodobania w tym, co
świeckie, niż w tym, co boskie.
5. Zostawiwszy to jednak, przypatrzmy się tym,
którzy rzeczy te traktują nieco subtelniej, czyli
osobom pobożnym. Wiele z nich takie ma
przywiązanie i upodobanie do swej kaplicy i do jej
upiększenia, że zajmują tym wszystek czas, jaki by
mogli poświęcić na modlitwę i skupienie. Nie widzą
przy tym, że wszystko to jest tylko takim samym
roztargnieniem, jak zajmowanie się innymi
rzeczami, gdyż nie starają się o wewnętrzne
skupienie i pokój duszy. Ta zbytnia troska będzie
niepokoić ich na każdym kroku, zwłaszcza wtedy,
gdy zapragną ją
usunąć. |