Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga trzecia
Rozdział 35
Mówi o przyjemnych dobrach duchowych, które
wyraźnie przedstawiają się woli. Wylicza ich
rodzaje.
1. To wszystko, co wyraźnie daje radość woli,
możemy sprowadzić do czterech następujących
rodzajów: dobra pobudzające, wzywające,
kierujące i doskonalące. Będziemy o nich
mówili po kolei, zaczynając od pobudzających.
Należą do nich obrazy i figury [świętych, kaplice
i obrzędy religijne.
2. Co do obrazów i figur świętych,] spotyka się
wiele próżności i marnej radości. Mają one
wprawdzie w nabożeństwie wielkie znaczenie i służą
ku rozbudzeniu woli do pobożności, jak to
[stwierdza] wprowadzenie ich przez św. Matkę naszą
Kościół (stąd potrzeba, byśmy się nimi posługiwali
w celu otrząśnięcia się z naszej oziębłości), lecz
wiele osób pokłada swą radość raczej w samej
sztuce malarskiej i jej pięknie, niż w tym, co one
przedstawiają.
3. Używanie obrazów świętych wprowadził Kościół
dla dwóch głównie celów: dla uczczenia
przez nie świętych oraz dla poruszenia i
pobudzenia woli do pobożności. Służąc temu celowi,
są pożyteczne i konieczne. Należy więc posługiwać
się takimi obrazami, które ujęte w sposób żywy i
należyty bardziej pobudzają wolę do pobożności. I
na to trzeba zważać więcej niż na to, co w dziele
wzbudza ciekawość, lub na ozdoby. Wiele jest
takich osób, które pilniej baczą na oryginalność
wykonania i wartość obrazu niż na to, co on
przedstawia. Skutkiem tego, zamiast zwracać w
duchowy sposób swą wewnętrzną pobożność ku
niewidzialnemu świętemu, którego obraz
przedstawia, zapominając o samym obrazie mającym
być tylko pobudką do pobożności, nasycają się jego
oryginalną pięknością zewnętrzną. Zmysły doznają
wtedy rozkoszy i przyjemności, i zatrzymują przez
to miłość i radość woli, tworząc tym sposobem
całkowitą przeszkodę dla ducha, który wymaga
wyniszczenia afektów, zwracających się ku
jakimkolwiek przedmiotom.
4. Widać to choćby z tego zgubnego zwyczaju,
jaki niektórzy wprowadzają dzisiaj. Nie mają oni
odrazy do zbyt światowych strojów i przyozdabiają
nimi postacie świętych. Przedstawiają je w modnych
strojach, wymyślanych codziennie przez ludzi
próżnych dla zadowolenia swych rozrywek i
próżności. Ozdabiają postacie świętych strojami,
które były im i muszą być wstrętne. Tak więc,
razem z szatanem, usiłują kanonizować swoje
próżności, wkładając je na świętych, nie bez
ciężkiej ich obrazy. Takim to sposobem głęboka i
poważna pobożność duszy, wykluczająca sama przez
się wszelką próżność, a nawet jej ślad, staje się
powoli strojeniem manekinów, i to do tego stopnia,
że niektórzy posługują się obrazami świętych jakby
figurkami bożków, które ich radują. Są i tacy,
którzy nie zadowalając się gromadzeniem obrazów,
wybierają pewne ich rodzaje, tak ujęte, że więcej
rozkoszy przynoszą zmysłom, natomiast pobożność
serca jest im obojętna. I tak są do nich
przywiązani, jak byli Michas lub Laban przywiązani
do swych bałwanów. Pierwszy z nich, gdy mu je
zabrano, z krzykiem wypadł z domu, a drugi jechał
daleko za tymi, co mu je odebrali i rozzłoszczony,
w poszukiwaniu ich rozrzucił wszystkie rzeczy
Jakuba.
5. Osoba prawdziwie pobożna opiera swą
pobożność na tym przede wszystkim, co
niewidzialne. Nie potrzebuje wielu obrazów, używa
ich mało i tylko takich, które bardziej
odpowiadają rzeczom boskim niż ludzkim.
Dostosowuje je, podobnie jak i samą siebie, do
strojów i stanu tamtego, a nie do tego świata. Nie
tylko bowiem nie pociągają jej próżności tego
świata, ale nawet, mając przed oczyma coś
ukazującego świat [lub jego rzeczy], nie myśli o
nim. Nie przywiązuje również serca do obrazów,
którymi się posługuje i nie martwi się zbytnio ich
utratą. Przede wszystkim szuka w swej duszy żywego
odbicia Chrystusa ukrzyżowanego i w Nim ma
największe upodobanie.
Dla Niego gotowa jest wszystkiego się wyzbyć i
znosić braki. Nawet gdy się pozbawi środków i
pobudek, które podnoszą ją do Boga, pozostaje w
spokoju. Większą doskonałością duszy jest
uciszenie i radość, gdy takich rzeczy jest
pozbawiona, niż ich posiadanie z pożądaniem i
przylgnięciem do nich. I chociaż zbawienną rzeczą
jest upodobanie w posiadaniu obrazów i świętych
przedmiotów, pomagających duszy do pobożności
(dlatego trzeba wybierać takie, które więcej
rozbudzają pobożność), to jednak nie jest
doskonałością tak się przywiązać do ich
posiadania, iżby się smucić w razie ich
utraty.
6. Niech dusza uważa to za pewne, że im większe
ma przywiązanie do posiadania jakiegoś obrazu, czy
innego środka, tym niedołężniej będzie się wznosić
ku Bogu jej pobożność i modlitwa. Chociaż bowiem
jest prawdą, że jedne obrazy są lepsze od drugich
i więcej pobudzają do pobożności, i więcej ku
jednym niż ku drugim skłaniać się należy, to jest
tak jednak tylko dla wspomnianego powodu, [jak to
obecnie kończę wyjaśniać]. Ten środek bowiem
powinien pomóc duszy w jej wzlocie ku Bogu, po
czym od razu należy go usunąć; gdy zaś zmysły
zajmują się tym środkiem, aby na nim skupić swą
radość, wtedy to, co miało być pomocą do
osiągnięcia celu, staje się przeszkodą i to nie
mniej, niż przylgnięcie i posiadanie jakiejkolwiek
innej rzeczy.
7. Jeżeli ktoś mógłby się tłumaczyć, że nie
rozumiał dobrze ogołocenia i ubóstwa duchowego co
do obrazów, nie będzie mógł tego uczynić przy tak
powszechnej niedoskonałości, jaka zachodzi co do
różańców. Niewielu bowiem jest takich, którzy by
nie mieli dla nich jakiejś słabości. Jedni chcą je
mieć takiego, a nie innego wyrobu, z takiego a nie
innego materiału, takiego a takiego koloru, lub ze
specjalnymi ozdobami. Wszystko to nie ma żadnego
znaczenia ani też Bóg nie przyjmuje chętniej
modlitwy odmawianej na tym czy innym różańcu.
Przyjmuje tylko taką, co płynie z prostego i
czystego serca, mającego tylko jedno pragnienie,
by się Bogu podobać, nie ceniącego jednego różańca
więcej niż inny, chyba jedynie dla odpustów, jakie
są do niego przywiązane.
8. Nasza próżna żądza jest tego rodzaju, że
pragnie się do wszystkiego przywiązać. Jest ona
jak robak wgryzający się w rzeczy zdrowe i psuje
zarówno złe, jak i dobre rzeczy. Czymże bowiem
jest chęć posiadania osobliwego różańca o takim
czy innym wyglądzie, jeśli nie pokładaniem radości
w samym narzędziu? Czymże jest przedkładanie
jednego obrazu nad drugi, gdyby się przy tym nie
zważało na miłość Bożą, jeśli nie cenieniem rzeczy
bardziej kosztownej i interesującej? Jeśli chcesz
podobać się Bogu i w tym pokładasz swą radość i
swe pożądanie, by Go miłować, takie rzeczy będą ci
obojętne. Jakże smutne jest to, że wiele osób
duchowych tak bardzo przywiązuje się do
zewnętrznego wyglądu tych narzędzi pobożności, [i
że tyle mają w nich próżnego upodobania. Nie są
takie osoby nigdy zadowolone, lecz zamieniają
jedne przedmioty pobożności na drugie, a szukając
coraz to nowych i przywiązując się do tych
widzialnych środków, zapominają o duchu prawdziwej
pobożności]. Posiadają i przywiązują się do tych
[przedmiotów podobnie jak do innych] ziemskich
klejnotów [i stąd ponoszą wiele
szkody]. |