Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga trzecia
Rozdział 28
Mówi o siedmiu szkodach, w jakie może popaść
dusza, pokładając w dobrach moralnych radość swej
woli.
1. Siedem jest głównych szkód, w które może
popaść człowiek wskutek próżnej radości z swoich
cnót i dobrych uczynków. Są one tym
niebezpieczniejsze, że są duchowe.
2. Pierwsza szkoda to próżność, pycha,
chełpliwość i zarozumiałość. Radowanie się bowiem
z dobrych uczynków nie może się obejść bez
przywiązywania do nich wielkiej wagi. Z tego zaś
rodzi się samochwalstwo i inne błędy, jak to widać
na przykładzie faryzeusza, o którym mówi Ewangelia
święta. Modlił się on i dziękował Bogu
przechwalając się, że pościł, dawał jałmużny i
spełniał dobre uczynki.
3. Druga szkoda wynika zazwyczaj z
pierwszej i polega na tym, że taki człowiek uważa
innych za złych i niedoskonałych w porównaniu ze
sobą. Wydaje mu się bowiem, że inni nie postępują
tak doskonale jak on sam, dlatego też ma dla nich
w swych myślach pogardę, która czasem objawia się
i w słowach.
Widać to na przykładzie wspomnianego już
faryzeusza, który modląc się mówił: "Dziękuję Ci,
że nie jestem jak inni ludzie, drapieżni,
niesprawiedliwi i cudzołożnicy". W tym jednym
swoim akcie popadł w obydwie szkody, tj. wynosił
siebie, a pogardzał innymi. Dzisiaj również
postępują podobnie ci wszyscy, którzy mówią: nie
jestem takim jak tamten, nie postępuję tak, jak
inni. Są nadto i gorsi jeszcze od owego
faryzeusza, gardzącego wszystkimi i wskazującego
wprost na kogoś innego przez słowa takie jak: "Nie
jestem jako ten celnik". Ci bowiem nie tylko
popełniają to zło, lecz posuwają się do tego, że
napełniają się gniewem i nienawiścią, gdy widzą,
gdy inni są chwaleni, lub że czynią i znaczą coś
więcej od nich.
4. Trzecia szkoda jest ta, że kto
powoduje się własnym upodobaniem w swoich czynach,
spełnia zazwyczaj dobre uczynki jedynie wtedy, gdy
spodziewa się, że znajdzie w nich jakąś
przyjemność i chwałę. I według słów Chrystusa
wszystko czynią ut videantur ab hominibus;
"Aby byli widziani od ludzi". Nie czynią zaś
niczego z samej miłości ku Bogu.
5. Czwarta szkoda wypływa z trzeciej i
polega na tym, że tacy ludzie nie będą mieli
nagrody u Boga. Otrzymali bowiem już w tym życiu
poszukiwaną w swych dziełach radość. I o nich to
mówi Zbawiciel, że "wzięli już nagrodę swoją".
Zostaje im jeno trud pracy, a kiedyś zawstydzenie,
bez żadnej nagrody.
Tyle jest wśród ludzi słabości odnośnie do tej
szkody, że uważam za rzecz niemal pewną, iż
uczynki spełniane na oczach ludzkich są w
większości grzeszne albo mało warte, albo
niedoskonałe w obliczu Boga. Nie ma bowiem w nich
oderwania się od względów ludzkich. Bo i cóż
innego można sądzić o rozmaitych dziełach i
fundacjach, jakich niektórzy dokonują, a których
przeprowadzenia nie podjęliby się, jeśliby im to
nie miało przynieść honorów, poważania ludzkiego,
próżnej chwały, albo uwiecznienia ich imienia,
rodu czy bogactwa. Niektórzy posuwają się tak
daleko, że umieszczają w świątyniach swoje godła,
nazwiska i wizerunki, chcąc niejako zająć miejsce
świętych obrazów, przed którymi by wszyscy
klękali. Można powiedzieć, że niektórzy przez te
mniemane dobre dzieła sami siebie wynoszą i cześć
sobie oddają niemal większą niż Bogu. Jest to
niestety prawda, bo wszystkiego dokonują tylko dla
tych względów osobistych.
Pominąwszy tych najgorszych, iluż jest takich,
którzy na różne sposoby ponoszą tę szkodę w swoich
czynach? Jedni bowiem chcą, by ich chwalono,
drudzy, by im okazywano wdzięczność, inni
rozpowiadają szeroko, czego dokonali i podobają
sobie w tym, by ten i ów, a nawet wszyscy o tym
wiedzieli. Są i tacy, którzy rozdają jałmużnę za
pośrednictwem innych, aby więcej ludzi o tym
wiedziało. Inni wreszcie pragną i jednego, i
drugiego. Wszystko to jest owym głosem trąby, o
którym mówi Chrystus w Ewangelii, a którym
posługują się ludzie zarozumiali, dlatego też nie
będą mieli nagrody u Boga za swoje czyny.
6. Kto chce uniknąć tej szkody, niech się
ukrywa ze swymi uczynkami tak, by tylko Bóg je
widział. Niech nie pragnie zwracać uwagi innych na
siebie czy na swe czyny. Niech ukrywa swe czyny
nie tylko przed innymi, lecz i przed samym sobą,
tzn. niech w nich nie szuka upodobania, niech ich
zbyt nie ceni, jak gdyby niczym były i nie smakuje
w nich. Do tego bowiem w duchowym znaczeniu
odnoszą się słowa Chrystusa: "Niech nie wie lewica
twoja, co prawica czyni". Oznacza to: nie oceniaj
okiem cielesnym i doczesnym dzieła, które
spełniasz duchowo.
W ten oto sposób siła woli skupia się w Bogu i
przed Niego przynosi owoc swoich czynów; przeto
nie tylko nie traci ich zasługi, lecz ją
powiększa. Do tego odnoszą się słowa Joba: "Czy
radowałem się w skrytości serca mego i całowałem
rękę moją usty mymi: to, co jest nieprawością
największą?". Przez "rękę" rozumie się tu czyn, a
przez "usta" wolę, lubującą się w czynie. To
upodobanie w samym sobie wyrażone jest słowami:
"Czy radowałem się w skrytości serca mego!" Jeśli
tak, to takie upodobanie jest "nieprawością
największą i zaparciem się Boga". Myśl więc tych
słów jest taka, że nie miał on upodobania w sobie
ani nie radował się w skrytości serca.
7. Piąta szkoda bywa taka, że ludzie
zadowoleni ze swoich czynów nie postępują w
doskonałości. Przywiązawszy się bowiem do swoich
czynów, w nich znajdują upodobanie i pociechę. Gdy
go zaś nie doznają, zniechęcają się w swych
usiłowaniach i tracą wytrwałość. Spotyka się to
zwłaszcza wtedy, gdy Bóg dla ich postępu duchowego
karmi ich twardym chlebem doskonałych, pozbawiając
ich równocześnie mleka niemowląt. Czyni to
doświadczając ich sił i oczyszczając ich
pożądanie, by tym sposobem przysposobić ich do
pokarmu dorosłych. Do tego można zastosować w
duchowym znaczeniu słowa Mędrca: "Muchy zdychające
psują miłą woń drogiego olejku". Gdy bowiem łączy
się z tym jakieś umartwienie, umierają oni dla
swych dobrych uczynków, zaprzestając ich
spełniania. Tracą wtedy wytrwałość, zawierającą w
sobie słodycz ducha i wewnętrzną pociechę.
8. Szósta szkoda jest ta, że ludzie tego
rodzaju zazwyczaj "szukają samych siebie". Uważają
bowiem za najlepsze te rzeczy i czyny,
które im są miłe, niemiłe zaś uważają za mało
warte. Chwalą więc i cenią pierwsze, a gardzą
drugimi. W rzeczywistości zaś te uczynki, które
więcej sprawiają umartwienia (szczególnie osobom
nie ugruntowanym jeszcze w doskonałości), są
milsze i bardziej wartościowe przed Bogiem niźli
te, które przynoszą z sobą pociechę. Sprawia to
zaparcie się siebie, z jakim człowiek musi je
wykonywać. W uczynkach, które przynoszą pociechę,
łatwo człowiek może szukać siebie. Do tego odnoszą
się słowa Micheasza: Malum manuum suarum dicunt
bonum; "Zło rąk swoich nazywają dobrem".
Znaczy to, że co w ich czynach jest złe,
wydaje się im dobre, a to na skutek ich upodobania
we własnych czynach, a nie w samym jedynie
Bogu.
Zbyt długo byłoby mówić, w jakim stopniu ta
szkoda panuje zarówno wśród ludzi duchowych, jak i
wśród ogółu. Bo trudno jest znaleźć kogoś, kto
spełniałby dobre uczynki z czystej miłości ku
Bogu, nie szukając w nich korzyści, pociechy,
upodobania czy jakiegoś innego względu.
9. Siódma szkoda stąd pochodzi, że jeśli
człowiek nie odrywa się od próżnej radości w
dobrych uczynkach, staje się niezdolny do
przyjęcia rady i korzystnych wskazówek co do
swoich czynów. Krępuje go nawyk czynienia
wszystkiego dla własnej próżnej radości,
sprawiając, że nie uznaje za lepszą rady
pochodzącej od innych. A chociażby ją i uznał, nie
pójdzie za nią, nie mając do tego odwagi.
Tacy ludzie tracą powoli miłość Bożą i miłość
bliźniego z powodu miłości własnej, z jaką
przywiązują się do swych czynów. I ta miłość
własna ostudza miłość
Bożą. |