Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga trzecia
Rozdział 24
Mówi o trzecim rodzaju dobra, którym wola
może się radować. Są to dobra zmysłowe. Objaśnia
ich istotę i podaje odmiany. Poucza, jak wola
powinna dążyć do Boga oczyszczając się z tych
radości.
1. Będziemy mówili z kolei o radości z dóbr
zmysłowych, będących trzecim rodzajem ogólnego
dobra, z którego wola może się radować. Przez
dobra zmysłowe rozumiemy tutaj to wszystko, co
podpada pod zmysły, tzn. pod wzrok, słuch,
powonienie, smak, dotyk. Również to wszystko, co
jest wewnętrzną przyczyną działania wyobraźni, bo
wszystko to należy do wewnętrznych lub
zewnętrznych zmysłów ciała.
2. Dla zaciemnienia i oczyszczenia woli z
radości w przedmiotach zmysłowych, by mogła przez
to zbliżać się do Boga, trzeba pamiętać o tym, co
już nieraz mówiliśmy. Zmysły stanowią niższą część
człowieka, tym samym więc nie mają możności
poznania i pojęcia Boga takim, jakim On jest. Oko
bowiem człowiecze nie może Go widzieć, ni żadnej
rzeczy Jemu podobnej. Ucho nie może posłyszeć Jego
głosu lub jakiegoś dźwięku zbliżonego do niego,
węch nie odczuje woni tak słodkiej, smak nie
zakosztuje dobra tak wzniosłego, dotyk nie odczuje
rozkoszy tak wzniosłej, ani nawet rzeczy podobnej
do boskiej. Ani myśli, ani wyobraźnia nie są w
stanie odtworzyć postaci Boga ani Jego
podobieństwa; tego, czego, jak mówi Izajasz: "oko
nie widziało, ucho nie słyszało i co w serce
człowiecze nie wstąpiło".
3. Trzeba zaznaczyć, że zmysły mogą kosztować
słodyczy i rozkoszy albo ze strony ducha za
pośrednictwem jakiegoś udzielania wewnętrznego,
[pochodzącego od Boga, albo ze strony rzeczy
zewnętrznych, udzielających się] przez zmysły.
Część zmysłowa człowieka, jak to już
powiedzieliśmy, ani drogą duchową, ani drogą
zmysłową nie może pojąć Boga. Nie ma bowiem
odpowiedniej zdolności po temu i zarówno duchowe,
jak i zmysłowe rzeczy pojmuje tylko zmysłowo.
Gdyby więc wola zatrzymywała swą radość na takich
pojmowaniach, byłoby to najmniej rzeczą próżną i
stanowiłoby przeszkodę dla jej działania. Nie
pokładając w Bogu swej radości, nie mogłaby się
Nim zajmować. Nie może więc dusza prawdziwie
zbliżyć się do Boga bez oczyszczenia się i
zaciemnienia co do radości w dobrach zmysłowych,
podobnie zresztą jak i we wszystkich innych.
4. Zwróciłem uwagę na to, że zatrzymywanie
radości na jakiejkolwiek ze wspomnianych rzeczy
jest czymś próżnym. Natomiast wielkim jest
pożytkiem, jeśli wola nie zatrzymuje się nad tym,
ale natychmiast od tego, co czuje, widzi, słyszy i
czego dotyka wznosi się do radości w Bogu. Wtedy
bowiem tamto staje się dla niej podnietą i niejako
przydaje jej siły. Nie tylko więc nie należy
unikać podobnych wzruszeń, jeśli one służą ku
pobożności i modlitwie, lecz ze względu na to, tak
święte ćwiczenie, można i trzeba je wykorzystać.
Niektóre bowiem dusze wznoszą się do Boga raczej
za pośrednictwem przedmiotów działających na
uczucia.
Lecz i tutaj potrzebna jest przezorność, a
zwłaszcza zwrócenie uwagi na skutki, jakie
wynikają z takiej radości. Wiele bowiem dusz
oddaje się wspomnianym wytchnieniom uczuciowym pod
pozorem modlitwy i oddania się Bogu. Wtedy nie
jest to modlitwa, lecz raczej wytchnienie, nie
jest to spełnienie upodobania Bożego, lecz raczej
upodobania własnego. Intencja wprawdzie zwraca się
do Boga, ale skutki zmierzają do wytchnienia
uczuciowego. Dusza odczuwa wówczas więcej słabości
i niedoskonałości niż ożywienia woli i oddania jej
Bogu.
5. Chcę zatem podać tu pewną wskazówkę, za
pomocą której można będzie poznać, kiedy
wspomniane smaki zmysłowe są pożyteczne, a kiedy
nie. Gdy ktoś, słysząc muzykę lub inne dźwięki,
patrząc na rzeczy miłe, odczuwając słodkie wonie i
doznając przyjemności w dotyku, zaraz za pierwszym
poruszeniem zwraca swe myśli i uczucia woli do
Boga, jest to znakiem, że więcej znajduje
upodobania w tym poznaniu niż w podnietach
zmysłowych, które rozbudzają to poznanie. Jest to
równocześnie znakiem, że te wrażenia są dla niego
pożyteczne i że w tym wypadku podniety zmysłowe
wspomagają ducha. Wtedy można z nich korzystać,
gdyż tym sposobem rzeczy zmysłowe służą dla tego
celu, dla którego Bóg je stworzył, tj. by przez
nie był lepiej poznany i miłowany.
Dusza, w której te poznania zmysłowe sprawiają
czysto duchowe skutki, nie pożąda ich i nie ma do
nich przywiązania. Gdy jednak przychodzą, odczuwa
wielki smak, gdyż przez nie ma większe upodobanie
w Bogu. Nie zaprząta się też nimi zbytecznie, bo
gdy przychodzą, wola natychmiast wznosi się do
Boga, pozostawiając je na boku.
6. Przyczyna, dla której dusza nie przywiązuje
się do tych podniet, choć one zbliżają ją do Boga,
jest ta, że duch jej jest tak ochoczy do
wznoszenia się z wszystkim i poprzez wszystko do
Niego i tak jest nasycony i napełniony samym
Bogiem, że niczego poza Nim nie zna i nie pragnie.
Pragnąc bowiem tych podniet tylko dla zbliżenia
się ku Bogu, natychmiast zapomina o nich i nie
zwraca na nie uwagi.
Dla tego jednak, kto nie ma tej swobody ducha
przy owych przedmiotach i upodobaniach zmysłowych,
bo jego wola zatrzymuje się i karmi nimi, są one
szkodliwe i powinien zaprzestać posługiwania się
nimi. Choć bowiem rozum pragnie wykorzystać je dla
postępu ku Bogu, to jednak pożądanie smakuje w
nich, ponieważ są zmysłowe; a ponieważ skutek
zawsze jest zgodny z tym smakowaniem, stąd będą mu
one raczej zawadą niż pomocą. Raczej więc szkodę
przyniosą niż korzyść. Kto więc spostrzega w sobie
pożądanie takich wytchnień, powinien je zwalczać i
opanowywać. Im bardziej bowiem ono wzrośnie, tym
więcej będzie miało w sobie niedoskonałości i
słabości.
7. Człowiek duchowy powinien w każdym
upodobaniu zmysłowym, które samo się nadarza lub
też jest przez niego wywołane, szukać korzyści do
zbliżenia się ku Bogu i do odniesienia do Niego
radości duszy. Wtedy bowiem ta radość duszy będzie
doskonała i pożyteczna. Wszelka zaś radość, która
nie opiera się na zaparciu i wyniszczeniu
wszelkiej innej radości, choćby się wydawała
pozornie bardzo wzniosłą, jest próżną i
bezużyteczną. Staje się też przeszkodą do
zjednoczenia woli z
Bogiem. |