Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga trzecia
Rozdział 15
Podaje ogólne wskazówki, jak człowiek
duchowy ma się posługiwać władzą pamięci.
1. U kresu zagadnień, dotyczących pamięci,
pożytecznie będzie podać ogólny sposób
postępowania, by i w kręgu tej władzy dojść do
zjednoczenia z Bogiem. Chociaż bowiem mówiliśmy
już o tym i podawali pewne wskazówki, to jednak
streszczając to wszystko razem, łatwiej obejmie
się całość.
Przypominamy więc, że dążymy tutaj do tego, by
dusza zjednoczyła się z Bogiem według władzy
pamięci - w nadziei. Nadzieja zaś odnosi się do
tego, czego się nie posiada. Im mniej zatem
posiada się innych rzeczy, tym więcej ma
się zdolności i możności w odniesieniu do nadziei,
a co za tym idzie, więcej nadziei. Im więcej zaś
posiada się w sobie jakichś rzeczy, tym mniejszą
ma się zdolność i możność spodziewania się czegoś,
a co za tym idzie, mniej nadziei. Stąd też im
więcej dusza ogołoci pamięć z form i przedmiotów
pamięciowych, nie będących Bogiem, tym bardziej
utkwi pamięć w Bogu i dusza będzie ją miała
opróżnioną, by Bóg mógł ją wypełnić. Aby więc żyć
prawdziwą i czystą nadzieją, powinna dusza, gdy
się jej nasuwają jakieś wiadomości, formy i obrazy
szczegółowe, zwracać się natychmiast do Boga, nie
skłaniając ku nim uwagi. Ogołocona z wszelkich
wspomnień, nie rozważając i nie zatrzymując się
nad tymi rzeczami, niech się zwraca do Boga w
uniesieniu miłości. O tyle zaś może je sobie
przypominać, jeśli one są dobre, by wiedzieć i
czynić to, do czego jest obowiązana. Niech nie
pokłada w tym wszystkim afektu i upodobania, gdyż
same formy nic nie dadzą duszy, zwłaszcza, że
człowiek nie może nie myśleć i nie pamiętać o tym,
co powinien znać i czynić. Takie przypomnienie
jednak, jeśli się do niego nie przywiązuje, nie
wyrządzi jej szkody. Mogą tu być wielce pomocne
wiersze, umieszczone pod obrazem Góry,
podane w 13 rozdziale pierwszej księgi.
2. Zaznaczamy tutaj, że podając te wskazówki,
nie zgadzamy się bynajmniej z nauką tych
bezbożnych ludzi, którzy opanowani szatańską
pychą, chcieli usunąć sprzed oczu wiernych świętą
i konieczną praktykę chwalebnej czci obrazów Boga
i świętych. Nasza nauka jest całkowicie odmienna
od ich nauczania. Przez to, cośmy powiedzieli, nie
można rozumieć, że nie powinny istnieć obrazy
święte i że się im, jako takim, nie powinno
oddawać czci. Podaliśmy tylko różnicę, jaka
zachodzi pomiędzy nimi a Bogiem. Do wizerunków
świętych tak powinniśmy się odnosić, by nie
przeszkadzały nam one przez zbyteczne przywiązanie
w dążeniu do tego, co jest istotne i duchowe.
Środek może być dobry i pożyteczny, ponieważ
np. obrazy święte przypominają nam Boga i
świętych. Gdybyśmy jednak do nich przywiązywali
większą wagę i nie używali ich tylko jako środka,
stałyby się równie wielką przeszkodą, jak
jakakolwiek obca rzecz. Tym więcej, że mam
tu na myśli obrazy i widzenia nadprzyrodzone, przy
których napotyka się wiele złudzeń i
niebezpieczeństw.
Co do pamięci bowiem i czci obrazów, jaką
Kościół katolicki nam zaleca, nie może być żadnej
złudy ani niebezpieczeństwa. Nie czcimy bowiem w
nich nic innego nad to, co przedstawiają. Pamięć o
nich przynosi pożytek duszy, rozbudza bowiem
miłość do tych, których obrazy przedstawiają.
Jeśli dusza będzie uwzględniać tylko ten cel,
obrazy pomogą jej zawsze do zjednoczenia się z
Bogiem, byleby od malowanego wizerunku, gdy Bogu
spodoba się dać jej tę łaskę, wznosiła się do Boga
żywego, zapominając o wszystkim, co jest
stworzone. |