Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga trzecia
Rozdział 13
Mówi o korzyściach, jakie dusza odnosi,
odrzucając pojmowania wyobrażeniowe. Odpowiada na
niektóre zarzuty i objaśnia różnicą, jaka zachodzi
pomiędzy pojmowaniami wyobrażeniowymi naturalnymi
i nadprzyrodzonymi.
1. Korzyści, jakie płyną z opróżnienia
wyobraźni z form wyobrażeniowych można jasno
ocenić na podstawie pięciu szkód, jakie wspomniane
formy powodują w duszy, jeśli pragnie je w sobie
zatrzymać, podobnie, jak to powiedzieliśmy o
formach naturalnych.
Prócz tego jednak dusza odnosi jeszcze dla
ducha inne korzyści, tj. odpocznienie i ukojenie.
Pomijając już bowiem fakt, że dusza, gdy jest
wolna od tych form i obrazów, posiada w sposób
naturalny to ukojenie ducha, ma jeszcze tę
korzyść, że wolna jest od trosk o to, czy one są
dobre czy złe i o to, jak się ma zachować w
stosunku do jednych i drugich. Będzie też wolna od
trudu i straty czasu na rozmowę z kierownikami
duchowymi, gdyby chciała się upewnić, czy są one
złe czy dobre, tego lub innego rodzaju. Tego
wszystkiego nie potrzebuje dusza wiedzieć, gdyż i
tak nie powinna do tego przywiązywać wagi.
Może więc czas i siły, jakie by straciła na
badanie tych rzeczy, użyć na lepsze i owocniejsze
ćwiczenie. Ćwiczeniem tym jest całkowite zdanie
się na wolę Bożą oraz staranie o ogołocenie i
ubóstwo tak co do ducha, jak i co do zmysłów.
Polega ono na wyrzeczeniu się wszelkiej, tak
wewnętrznej jak i zewnętrznej, podpory pociech i
pojmowań. To ubóstwo duchowe wyrabia się najwięcej
przez odrywanie się i uwalnianie od wszystkich
form wyobrażeniowych. Przynosi ono duszy tę
największą korzyść, że zbliża ją do Boga, który
nie ma kształtu, formy, ni wyobrażenia. Zbliżenie
to jest tym większe, im bardziej dusza ogołoci się
ze wszystkich form, obrazów i podobieństw
wyobrażeniowych.
2. Może ktoś zapytać: dlaczego kierownicy
duchowi radzą, aby dusze wykorzystały dla siebie
te łaski i uczucia pochodzące od Boga, i dlaczego
polecają, by ich nawet pragnęły od Niego, aby Mu
miały z czego złożyć dary? Jeśli bowiem Bóg nam
niczego nie da, to z czegóż Mu coś damy? Św. Paweł
też mówi: "Ducha nie gaście". Również Oblubieniec
z Pieśni nad pieśniami mówi do oblubienicy:
"Przyłóż mię jako pieczęć do serca swego, jako
pieczęć do ramienia twego". A to wszystko przecież
oznacza pewne pojęcie. W odpowiedzi na to
twierdzę, że nie tylko nie trzeba się starać o te
rzeczy, ale chociaż je Bóg daje, należy je odsuwać
i uwalniać się od nich. Równocześnie jednak nikt
nie może wątpić, że Bóg udzielając tych łask,
udziela je dla dobra i sprawia przez nie dobry
skutek, a nam tych pereł nie wolno rozrzucać i
marnować. Przecież byłoby to pychą nie chcieć
przyjmować łask od Boga, bo bez nich sami z siebie
nic nie możemy.
3. Dla lepszej odpowiedzi na te zarzuty, trzeba
tu przypomnieć to, o czym mówiliśmy w 16 i 17
rozdziale drugiej księgi, gdzie po większej części
odpowiedziano na tę wątpliwość. Mówiliśmy tam, że
korzyści wynikające dla duszy z dobrych pojmowań
nadprzyrodzonych udzielają się biernie w tej samej
chwili, w której się uobecniają dla zmysłu. Władze
zaś wtedy nic od siebie nie czynią.
Nie ma więc potrzeby, by dusza na to
przyzwalała. Gdyby bowiem chciała wówczas działać
za pomocą swoich władz, to swym niskim i
naturalnym działaniem przeszkodziłaby raczej
nadprzyrodzonemu dobru, jakie Bóg w niej sprawuje
przez te pojmowania. Z posługiwania się swymi
władzami nie odniosłaby zaś żadnej korzyści.
Ponieważ duch owych pojmowań wyobrażeniowych
udziela się duszy biernie, ona również powinna się
wobec nich zachować biernie, nie czyniąc nic swymi
władzami ani wewnętrznie, ani zewnętrznie.
Tak postępując, zachowa dusza uczucia Boże i
nie utraci ich przez swoje nieudolne działanie. To
będzie również zachowaniem ducha, by go nie
zgasić. Zgasiłaby go dusza wówczas, gdyby chciała
postępować inaczej, jak Bóg ją prowadzi.
Postępowałaby zaś inaczej, gdyby wtedy, gdy Bóg
jej udziela ducha biernie, co zawsze zachodzi przy
tych pojmowaniach, chciała być czynna, działając
rozumem lub pragnąc czegoś odnośnie do nich.
Jest to zupełnie zrozumiałe, bo jeśliby dusza
chciała wówczas na siłę działać, takie działanie
byłoby tylko naturalne, sama bowiem niezdolna jest
do czego innego. Jeśli chodzi o działanie
nadprzyrodzone, sam Bóg je w niej rozbudza i do
niego ją wprowadza, gdyż sama tu nic uczynić nie
może. Jeśli w takich chwilach dusza chciałaby na
siłę coś uczynić, o ile to w ogóle leży w jej
mocy, jej czynne dzieło przeszkadzałoby biernemu
dziełu, to jest duchowi, jakiego Bóg jej udziela.
To dzieło bowiem duszy jest czysto naturalne i o
wiele niższe aniżeli to, jakiego Bóg jej udziela.
Działanie Boże zaś jest nadprzyrodzone, sprawujące
skutki w stanie bierności duszy, działanie zaś
duszy jest naturalne i czynne, zdolne tylko zgasić
ducha.
4. Jest to zrozumiałe, że własne działanie
duszy jest nieudolne i niskie, gdyż władze duszy
nie mogą same przez się czynić i rozważać niczego
jak tylko to, co jest ujęte w pewne formy,
kształty i obrazy. To wszystko zaś jest tylko
łupiną i przypadłością samej substancji i ducha,
który się pod tą zewnętrzną osłoną ukrywa.
Substancja i duch dopóty nie złączą się z
władzami duszy w prawdziwym zrozumieniu i miłości,
dopóki nie ustanie działanie tychże władz.
Zamierzeniem i celem działania jest przygotowanie
duszy, by ona mogła przyjąć zrozumiałą i umiłowaną
substancję tych form. Taka więc zachodzi różnica
pomiędzy czynnym a biernym działaniem, jak
pomiędzy tym, co się czyni, a tym, co już zostało
zrobione; jak pomiędzy dążeniem do czegoś, a
osiągnięciem już tego.
Dusza więc, chcąc zajmować swe władze czynnym
działaniem wśród tych pojmowań nadprzyrodzonych,
przez które Bóg chce jej udzielić biernie ich
ducha, postępowałaby tak, jak ten, co chce na nowo
czynić to, co już jest zrobione. Nie będzie wtedy
miała radości z tego, co otrzymuje, a własnym
działaniem, nie tylko że nic nie sprawi, ale
jeszcze zniweczy to, co już było zrobione. Władze
bowiem duszy nie są same przez się zdolne do
przyjęcia ducha, którego im Bóg w ich biernym
stanie udziela. Jeśli więc dusza je ceni, jest to
jakby gaszenie ducha, którego Bóg udziela duszy
przez pojmowania wyobrażeniowe. Powinna więc dusza
porzucić tutaj działanie czynne, a zachować się
pasywnie i stosować wyrzeczenie się. Wtedy Bóg
pobudzi ją do większych rzeczy, niż ona
sama mogłaby i umiała. W tej myśli mówi prorok:
"Na straży mojej stać będę i zatrzymam się w
twierdzy, a przypatrzę się, żeby ujrzeć, co mi
powiedzą". To znaczy: wzniosę się ponad straż
władz moich i nie pójdę dalej w działaniu. Wtedy
będę mógł kontemplować to, co mi powiedzą,
zrozumiem i zakosztuję tego, co mi będzie
udzielone sposobem nadprzyrodzonym.
5. Również słowa Oblubieńca w Pieśni nad
pieśniami wyrażają tę Jego miłość do
oblubienicy, która ma ich wzajemnie upodobnić
podług głównej części ich natury 5.
Dlatego mówi do niej: "Przyłóż mię jako pieczęć do
serca swego". Przyłóż mię do serca jako znak, w
którym utkwiłyby wszystkie strzały z kołczana
miłości, czyli wszystkie uczynki i motywy miłości.
Wszystkie one dążą bowiem do tego celu, gdyż są
dla niego. Takim również sposobem upodabnia się
dusza do Boga przez uczynki i poruszenia miłości,
dopóki się w Niego nie przeobrazi. Mówi również,
żeby Go położyła jako "znak na ramieniu swoim",
gdyż ramię oznacza ćwiczenie miłości, które
podtrzymuje i pieści Ukochanego.
6. We wszystkich pojmowaniach nadprzyrodzonych,
wyobrażeniowych czy innych, jak widzenia, słowa,
uczucia i objawienia, niech dusza nie przywiązuje
wagi do tego, co one oznaczają, przedstawiają lub
dają do zrozumienia, gdyż jest to tylko litera i
łupina. Lecz poprzez wszystko niech szuka jedynie
tej miłości Boga, jaką sprawiają wewnątrz duszy. W
ten tylko sposób ma cenić sobie uczucia nie dla
ich smaku, słodyczy lub kształtów, lecz jedynie
dla uczuć miłości, jakie powodują.
W tym też celu, by ducha pobudzić znowu do
miłości, można sobie niekiedy przypomnieć jakiś
obraz lub poznanie rozbudzone przez miłość.
Wspomnienie to, chociaż nie sprawia takiego
skutku, jak wówczas, gdy Bóg udzielał jej tej
łaski, odnawia miłość i podnosi umysł ku Bogu.
Szczególnie jest to skuteczne, jeśli się wspomni
takie obrazy, formy czy uczucia nadprzyrodzone,
które tak głęboko przeniknęły duszę, że trwały
dłuższy czas, a niektóre nawet zupełnie nie dały
się zatrzeć. Przypomnienie takich przeżyć ponownie
sprawia te same boskie skutki miłości, co za
pierwszym razem. Przynoszą one również w większym
lub mniejszym stopniu słodycz, światło itp. dary,
w tym celu bowiem zostały duszy udzielone. Wielką
łaskę czyni Bóg duszy, udzielając jej tego daru,
bo wtedy dusza posiada w sobie jakby niewyczerpane
złoża wszelkich dóbr.
7. Kształty i obrazy sprawiające te
błogosławione skutki są żywo wrażone w duszę, a
nie tak powierzchownie jak inne obrazy i kształty,
jakie się przechowują w fantazji. Dlatego też
dusza nie musi korzystać z tej władzy, by je sobie
przypomnieć. Czuje bowiem, iż one są w niej i
ogląda je jakby w zwierciadle. Kiedy więc zdarzy
się jakiejś duszy, że posiada w sobie formalnie
wspomniane obrazy, może je sobie przypominać
spokojnie w celu pobudzenia się do miłości. Nie
przeszkadza to zjednoczeniu miłości w wierze,
chyba żeby ktoś upajał się tymi obrazami. Kto zaś
pozostawi na boku wyobrażenia, a zwróci się do
miłości, odniesie zawsze korzyść.
8. Trudno jest poznać, kiedy takie obrazy
odbite są w duszy, a kiedy w fantazji. Te bowiem,
co się odbijają w fantazji, pojawiają się
częściej. Nadto są takie dusze, które zazwyczaj
przechowują równocześnie w wyobraźni i fantazji
różne widzenia wyobrażeniowe. Wtedy ukazują się im
one najczęściej w taki sam sposób, ponieważ
fantazja jest władzą bardzo wrażliwą i zaledwie
ktoś o czymś pomyśli, już się przedstawia i odbija
dana postać. Czasem znów nasuwa takie obrazy
szatan. Bóg udziela również takich wizji, które
formalnie nie odbijają się jeszcze w duszy.
Pochodzenie ich można najlepiej poznać po
skutkach. Obrazy bowiem powstające drogą naturalną
albo podsunięte przez szatana, choćby się wydawały
najpewniejsze, nie czynią jednak żadnego dobrego
skutku w duszy i nie sprawiają odnowienia
duchowego. Dusza patrząc na nie pozostaje zimna.
Te jednak z nich, które są dobre, przywołane do
pamięci sprawiają pewien skutek podobny do tego,
jaki ujawniał się za pierwszym ich ukazaniem.
Natomiast przypomnienia tych obrazów, jakie Bóg
wycisnął w duszy formalnie, są zawsze obfite w
skutki.
9. Kto tego doświadczył, łatwo rozpozna jedne i
drugie. Dla doświadczonego bowiem różnica jest
zupełnie zrozumiała. Zaznaczam tylko tutaj, że te
wizje, które odbijają się w duszy formalnie i
trwają przez dłuższy czas, zdarzają się bardzo
rzadko. Wszystko zresztą jedno, jakie one są, czy
jedne czy drugie, dla duszy będzie najlepiej nie
chcieć tu nic rozumieć, lecz dążyć do Boga przez
wiarę i nadzieję.
Na ten zarzut, że zdaje się to być pychą, gdy
się odrzuca takie rzeczy, jeśli one są dobre,
odpowiadam, że raczej jest to pokora. Wtedy
bowiem, jakośmy poradzili, korzysta się z nich
roztropnie i w najlepszy sposób, oraz kieruje się
tym, co
pewniejsze. |