Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga druga
Rozdział 30
Mówi o słowach wewnętrznych, jakie formalnie
słyszy duch sposobem nadprzyrodzonym. Przestrzega
przed niebezpieczeństwami, na jakie mogą one dusze
narazić. Zachęca do ostrożności, aby nie dać się
przez nie oszukać.
1. Drugi rodzaj słów wewnętrznych, to słowa
formalne, jakie czasem słyszy dusza sposobem
nadprzyrodzonym. Dzieje się to bez pośrednictwa
któregokolwiek ze zmysłów, bez względu na to czy
dusza jest skupiona, czy też nie. Określa je jako
formalne, gdyż formalnie wypowiada je do
ducha, bez jego udziału, jakaś trzecia osoba.
Wielka zachodzi różnica pomiędzy nimi a tymi, o
których mówiliśmy poprzednio. Przede wszystkim,
tutaj duch w niczym nie współdziała, przeciwnie
niż to było w poprzednich. Następnie przychodzą
one bez względu na skupienie ducha, często wtedy,
gdy duch jest daleki od tego, co mu te słowa
mówią. Zaś słowa sukcesywne mają zawsze, jak
mówiliśmy, związek z przedmiotem rozmyślania.
2. Słowa te bywają czasem ściśle określone,
czasem zaś nie, ponieważ często są to jakby
pojęcia, przez które zostaje coś powiedziane
duchowi, raz na sposób odpowiedzi, a kiedy indziej
w inny sposób. Może to być jedno słowo, dwa lub
więcej, albo też całe rozumowanie na wzór słów
sukcesywnych. Niekiedy są sukcesywne, jak
poprzednie, ponieważ zwykły trwać, nauczając lub
przedstawiając coś duszy. Przychodzą bez
współudziału duszy, jakby jedna osoba rozmawiała z
drugą. Czytamy w Piśmie świętym o takim
wydarzeniu, w którym anioł rozmawiał z Danielem.
Była to jednak rozmowa formalna, ponieważ Daniel
rozumował w swym duchu, a anioł go pouczał,
stosownie do tego, co sam anioł powiedział, że
"przyszedł, ażeby go pouczyć".
3. Słowa te, jeśli są ściśle tylko formalne,
niezbyt wielkie przynoszą duszy owoce. Zwyczajnie
bowiem pouczają i dają zrozumienie tylko jednej
jakiejś rzeczy. Kiedy przeto jednej tylko dotyczą,
nie ma potrzeby, aby sprawiały inny skutek,
znaczniejszy od celu, jaki mają na względzie. Są
jednak wypadki, że nie usuwają z duszy trudności i
wstrętu, lecz raczej go zwiększają. Dopuszcza to
Bóg dla lepszego pouczenia, pokory i dobra duszy.
Odczuwa człowiek ten wstręt zwłaszcza wtedy, gdy
ma zlecone wykonanie jakichś wielkich rzeczy
i dla duszy zaszczytnych. Natomiast co do
czynów upokarzających i niskich, jakie jej Bóg
zleca, czuje raczej ochotę i gotowość. Tak na
przykład czytamy w Księdze Wyjścia, że Mojżesz,
gdy mu Bóg polecił, aby się udał do faraona i
wyprowadził naród żydowski z niewoli, czuł tak
wielki wstręt do tego czynu, że nie mógł się
zdobyć na to, mimo trzykrotnego rozkazu Bożego i
znaków, jakie mu Bóg dawał. I nic tu nie pomogło,
dopóki Pan Bóg nie przydał mu Aarona, by dzielił z
nim zaszczyt posłannictwa.
4. A jeśli takie słowa i oświecenia pochodzą od
złego ducha, mają wręcz odmienny skutek. W
rzeczach większego znaczenia odczuwa dusza łatwość
i gotowość, zaś w małych wstręt i odrazę. Pan Bóg
tak nie lubi dusz skłonnych do honorów i urzędów,
że nawet wtedy, gdy sam im takowe nastręcza, nie
chce, aby dusza czyniła to ze skwapliwością i
żądzą władzy. Taka gotowość na spełnianie rozkazów
danych przez Boga jest cechą charakterystyczną
słów formalnych i tym się one różnią od słów
sukcesywnych. Te ostatnie bowiem nie tak silnie
działają na duszę i nie dają tej gotowości, jaką
niosą z sobą słowa formalne, do których rozum
mniej się miesza swoją działalnością. Słowa
sukcesywne mogą jednak czasem być skuteczniejsze
niż formalne, a to dla tej ścisłej łączności, jaka
zachodzi pomiędzy Duchem Bożym a duchem ludzkim.
Sposób jednak bywa zawsze różny. Słysząc słowa
formalne, dusza wie dobrze, że nie ona je
wypowiada i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Często bowiem wcale nie myślała o tym, co jej
powiedziano, a choćby nawet miała takie myśli, wie
dobrze, że to przychodzi skądinąd.
5. Do tych słów formalnych dusza nie powinna
się przywiązywać tak samo, jak i do poprzednich.
Wtedy bowiem zaprzątałaby ducha tym, co nie jest
właściwym i najbliższym środkiem zjednoczenia z
Bogiem. Nie szłaby więc drogą wiary i łatwo
mogłaby się dać oszukać szatanowi. Nie zawsze
bowiem można rozeznać, jakie słowa wypowiada duch
dobry a jakie duch zły. Ponieważ zaś słowa te, jak
mówiliśmy, nie sprawiają zbyt wielkich skutków,
przeto nie można ich po skutkach rozpoznać, tym
bardziej, że słowa pochodzące od złego ducha
więcej działają w duszach niedoskonałych niż słowa
Boże w duszach doskonałych. Niech więc dusza nie
stosuje się do tego, co jej te słowa mówią i niech
nie uważa ich za coś wielkiego, bez względu na to,
czy pochodzą one od dobrego czy od złego ducha.
Niech także przedstawi to doświadczonemu
spowiednikowi lub innej osobie roztropnej i
wiedzącej, co w nich jest słusznego. Niech również
postępuje za tym, co jej doradzą, z zaparciem i
zapomnieniem siebie samej. Jeśli jednak nie ma
osoby doświadczonej w tych rzeczach, niech się nie
zwierza byle komu. Łatwo tu bowiem napotkać
takich, którzy raczej jej zaszkodzą, aniżeli
pomogą. Dusze bowiem nie powinny być kierowane
przez byle kogo, gdyż nie jest rzeczą obojętną
zbłądzić lub utrafić dobrze w tak ważnej
sprawie.
6. Bardzo ważne jest tutaj, żeby dusza nie szła
za własnym zdaniem i nie przyjmowała tych słów bez
rady i bez potwierdzenia innych. Oszukania są tu
bowiem tak subtelne i ukryte, że dusza nie
nastawiona wrogo do tych rzeczy, łatwo w błąd
popadnie [albo w malej rzeczy, albo w
wielkiej].
7. O tych złudzeniach i niebezpieczeństwach,
grożących duszy, mówiliśmy już w rozdziałach 17,
18, 19 i 20 tej księgi. Podaliśmy tam również
odpowiednie przestrogi. Nie będę ich więc tutaj
powtarzał, tylko to jedno [dla bezpieczeństwa]
zalecam, by na takich rzeczach zbytnio nie
polegać, [choćby się nawet wydawały czymś wielkim,
lecz kierować się we wszystkim zdrowym rozsądkiem
i tym, czego nas Kościół nauczył i codziennie
naucza]. |