Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga druga
Rozdział 22
Rozwiązuje pewną wątpliwość, mianowicie
czemu nie wolno teraz w Nowym Zakonie pytać Boga
sposobem nadprzyrodzonym, skoro to dozwolone było
w Starym Zakonie. Uzasadnia to świadectwami św.
Pawia.
1. Ustawicznie nasuwają się różne wątpliwości i
dlatego nie możemy tak szybko postępować naprzód,
jak byśmy pragnęli. Trzeba bowiem usuwać
wątpliwości i wyjaśniać prawdę, aby nauka
zachowywała zawsze swą wyrazistość i siłę.
Wątpliwości, jak i ta obecna, mają zawsze tę dobrą
stronę, iż przyczyniają się do pogłębienia i
rozjaśnienia naszych zagadnień.
2. W poprzednim rozdziale orzekliśmy, że
niezgodne jest z wolą Bożą, aby dusze ubiegały się
sposobem nadprzyrodzonym o dostąpienie
nadzwyczajnych objawień w rodzaju wizji, słów itp.
Z drugiej zaś strony, widzieliśmy w tym samym
rozdziale świadectwa, dowodzące tego, iż w Starym
Zakonie używano takich sposobów obcowania z
Bogiem. Sposób ten nie tylko był dozwolony, lecz
sam Bóg go nakazywał, a gdy nie słuchano,
upominał. Widać to wyraźnie u Izajasza proroka,
gdzie Bóg wypomina synom Izraela, iż bez zapytania
się Go chcieli pójść do Egiptu: Et os meum non
interrogastis; "A nie pytaliście się ust
moich", co wam czynić należy. Również w Księdze
Jozuego czytamy, że gdy ci sami synowie Izraela
dali się zwieść Gabaonitom, Duch Święty wypomina
im ten błąd: Susceperunt ergo de cibariis
eorum, et os Domini non interrogaverunt;
"Przyjęli tedy z żywności ich, a ust Pańskich się
nie pytali", Z Pisma świętego widać, że Mojżesz
zawsze zapytywał Boga, co ma czynić, tak samo król
Dawid i inni królowie Izraela w swych wojnach i
potrzebach, kapłani też i prorocy. Bóg zaś
odpowiadał im i nieraz mówił z nimi, nie gniewając
się za to. Przeciwnie, gniewał się, gdy nie
chcieli Go pytać. Dlaczego teraz w Nowym Zakonie,
zakonie łaski, ma być inaczej?
3. W odpowiedzi na to twierdzę, że główną
przyczyną, dla której w Starym Zakonie tak
prorokom jak i kapłanom dozwolone było zapytywać
Boga oraz żądać objawień i znaków, było to, że
wiara nie była jeszcze dobrze ugruntowana. Nie
było jeszcze ustanowione prawo Ewangelii, dlatego
też musieli ludzie zapytywać Boga i On im
odpowiadał czy to przez słowa, widzenia,
objawienia, czy też przez obrazy, podobieństwa i
inne rodzaje znaków. Wszystko zaś, co Bóg wtedy
mówił i działał, były to tajemnice naszej wiary i
to wszystko, co się jej tyczy i do niej prowadzi.
Ponieważ zaś prawdy wiary nie pochodzą od
człowieka, ale z samych ust Bożych, którymi je też
wypowiedział, dlatego wówczas było nieodzowne
zapytywanie samych ust Bożych i dlatego Bóg sam
upominał tych, którzy w sprawach swoich nie pytali
ust Jego, żeby im odpowiedział, kierując w ten
sposób ich sprawami według wiary, której jeszcze
nie mieli, bo nie była jeszcze ugruntowana.
Dzisiaj, w obecnym okresie łaski, kiedy wiara
jest już utwierdzona w Jezusie Chrystusie i
ogłoszone jest już prawo Ewangelii, nie ma
potrzeby pytać Boga dawnym sposobem ani też nie
potrzeba, by przemawiał jeszcze i odpowiadał, jak
wówczas. Dał nam bowiem swego Syna, który jest
jedynym Jego Słowem - bo nie posiada innego - i
przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko
naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia.
4. Taki też jest sens świadectwa, jakie daje
św. Paweł Żydom, chcąc wykazać, że powinni
odstąpić od dawnych sposobów przestawania z Bogiem
prawa Mojżeszowego, a zwrócić oczy jedynie do
Chrystusa: Multifariam multisque modis olim
Deus loquens patribus in prophetis: novissime
autem diebus istis locutus est nobis in Filio;
"Po rozlicznych i przeróżnych sposobach,
jakimi niegdyś mówił Bóg do ojców przez proroków,
na koniec w tych czasach przemówił do nas przez
Syna". Daje tu Apostoł do zrozumienia, że Bóg
jakby już zamilknął i nie ma już nic więcej do
powiedzenia. To bowiem, o czym częściowo mówił
dawniej przez proroków, wypowiedział już
całkowicie, dając nam Wszystko, to jest
swego Syna.
5. Dzisiaj zatem, jeśliby ktoś jeszcze pytał
Boga albo pragnął od Niego jakichś widzeń czy
objawień, postąpiłby nie tylko błędnie, lecz
również obraziłby Boga, nie mając oczu utkwionych
w Chrystusie całkowicie, bez pragnienia jakichś
innych nowości.
Mógłby wtedy Bóg powiedzieć: "Wszystko już
powiedziałem przez Słowo, będące moim Synem i nie
mam już innego słowa; czyż mogę ci więcej
odpowiedzieć albo objawić coś więcej ponad to? Na
Niego więc zwróć swe oczy, gdyż w Nim złożyłem
wszystkie słowa i objawienia. Odnajdziesz w Nim o
wiele więcej niż to, czego pragniesz i o co
prosisz. Prosisz bowiem o słowo czy objawienie
częściowe, jeśli zaś na Niego wejrzysz, znajdziesz
wszystko w pełni. On jest całą moją mową,
odpowiedzią, całym widzeniem i objawieniem. To
objawienie wam wypowiedziałem, dałem i ukazałem,
przez nie odpowiedziałem, dając wam Syna mego za
brata, mistrza, przyjaciela, za cenę i nagrodę.
Powiedziałem niegdyś na Górze Tabor, zstępując na
Niego z Duchem moim: Hic est filius meus
diiectus, in quo mihi bene complacui, ipsum
audite; "Ten jest Syn mój miły, w którym
dobrze upodobałem sobie: Jego słuchajcie". Od tej
chwili odjąłem niejako rękę od wszelkiego
nauczania i odpowiadania, zdając wszystko na
Niego. Powiedziałem: Jego słuchajcie, bo ja już
nie mam do objawienia więcej wiary ani do
ogłoszenia więcej prawdy. To, co mówiłem dawniej,
było obietnicą Chrystusa. Jeśli mnie zaś pytano,
to w związku z nadzieją Jego przyjścia i z
błaganiem o Niego. W Nim bowiem znaleźć miano
wszelkie dobro, jak to widać z nauki Ewangelistów
i Apostołów. Kto by zaś dzisiaj pytał mnie dawnym
sposobem i prosił, abym doń mówił, czy też objawił
cośkolwiek, byłoby to jakby powtórnym błaganiem
mnie o Chrystusa i o nową wiarę oprócz tej, którą
objawiłem, byłoby więc brakiem wiary, jaka jest
dana w Chrystusie. Byłaby to nadto ciężka obraza
umiłowanego mego Syna, nie tylko przez brak wiary,
lecz przez domaganie się niejako powtórnego Jego
wcielenia oraz przejście przez życie i śmierć. Nie
znajdziesz już, o co byś mnie mógł prosić lub
czego byś przez objawienia i widzenia mógł żądać
ode mnie. Patrz dobrze, a w Chrystusie odkryjesz
spełnione i urzeczywistnione swe pragnienia, a
nadto jeszcze wiele więcej.
6. "Jeżeli szukasz u mnie słowa pociechy,
spojrzyj na mego Syna, posłusznego z miłości ku
mnie i uciśnionego, a znajdziesz prawdziwą
pociechę. Jeśli chcesz, bym ci objawił jakieś
skryte rzeczy czy zdarzenia, podnieś tylko oczy na
Niego, a znajdziesz najskrytsze tajemnice i
mądrość, i cuda Boże. On jest ich skarbnicą,
według słów mego Apostoła: In quo sunt omnes
thesauri sapientiae et scientiae Dei
absconditi; "W którym ukryte są wszystkie
skarby mądrości i wiedzy". Te skarby mądrości są o
wiele większe, słodsze i cenniejsze dla ciebie niż
to, co byś wiedzieć pragnął. Dlatego Apostoł
chlubił się nimi i pragnął nic nie rozumieć, byle
tylko znać Chrystusa Ukrzyżowanego. Również gdy
pragniesz wizji i objawień Bożych czy cielesnych,
patrz także na mego Syna w ludzkiej postaci.
Znajdziesz wtedy więcej, niż sądzisz, bo mówi o
Nim św. Paweł: In ipso inhabitat omnis
plenitudo divinitatis corporaliter; "W Nim
cała pełność Bóstwa zamieszkuje cieleśnie".
7. Nie można więc zapytywać teraz Boga w taki
sposób jak w Starym Testamencie i nie ma już
konieczności, aby do nas mówił. Przez Chrystusa
bowiem objawił nam całość wiary i nic nowego już
nie będzie nam objawiał. Gdyby zaś ktoś chciał
teraz otrzymywać cośkolwiek drogą nadprzyrodzoną,
to niejako zarzucałby Bogu, że nie dał nam w Synu
swoim wszystkiego co potrzebne. Bo chociażby to
czynił, podporządkowując się wierze i polegając na
niej, tym niemniej byłaby to ciekawość rodząca się
z małej wiary. Przeto nie powinniśmy oczekiwać
nauki ani jakiejś innej rzeczy drogą
nadprzyrodzoną.
W chwili śmierci na krzyżu wyrzekł Chrystus:
Consummatum est; "Wykonało się". Chciał
powiedzieć, że spełniły się nie tylko wszystkie
dawne sposoby (obcowania z Bogiem), lecz i
wszystkie obrzędy i ceremonie Starego Testamentu.
Dzisiaj musimy się we wszystkim kierować po ludzku
i widzialnie nauką Chrystusa-Człowieka, [nauką
Kościoła i jego sług i tą drogą krocząc leczyć
ciemności naszej niewiedzy i nasze słabości
duchowe, na niej bowiem jest wystarczające
lekarstwo. Kto z tej drogi schodzi i oddala się od
niej, grzeszy nie tylko ciekawością, lecz i
wielkim zuchwalstwem. Co zaś dotyczy rzeczy
nadprzyrodzonych, nie można im zawierzyć, lecz
polegać należy tylko na nauce Chrystusa-Człowieka]
i Jego sług, ludzi, i do tego stopnia, jaki
wskazuje nam św. Paweł: Quod si angelus de
coelo evangelizaverit, praeterquam quod
evangelizavimus vobis, anathema sit; "Choćby
nawet anioł z nieba głosił wam coś ponad to, cośmy
wam głosili, niech będzie przeklęty".
8. Trzeba więc zawsze trzymać się nauki
Chrystusa Pana, a niczemu innemu nie ufać, bo
niczym jest, jeśli z nią jest niezgodne.
Niepotrzebnie trudzi się dzisiaj ten, kto chce
przestawać z Bogiem na sposób Starego Testamentu.
Zresztą i dawniej nie każdy mógł pytać Boga i nie
każdemu Bóg odpowiadał. Do tego byli wybrani
kapłani i prorocy i przez ich usta poznawał lud
naukę i prawo. Kto więc chciał dowiedzieć się
czegoś od Boga, nie sam Go pytał, lecz przez
proroka lub kapłana. Król Dawid sam wprawdzie
czasem zapytywał Boga, ale dlatego, że był
prorokiem, a i wówczas przywdziewał szaty
kapłańskie. Mówi o tym pierwsza Księga Królewska,
gdzie król zwraca się do kapłana Abiatara:
Applica ad me ephod; "Przyłóż mi efod".
Efod zaś był najważniejszą częścią kapłańskiego
stroju i w nim to król radził się Boga.
Najczęściej jednak czynił to Dawid przez proroka
Natana lub innych kapłanów. Z ust więc kapłanów i
proroków, a nie na podstawie własnego sądu, mógł
każdy się upewnić, że to, co mu zostało
powiedziane, pochodzi od Boga.
9. Wszystko, co Bóg wtedy objawiał, nie miałoby
powagi i siły powodującej wiarę, gdyby nie
zatwierdziły tego usta kapłanów i proroków. Bóg
bowiem pragnie, aby kierownictwo nad ludźmi mieli
również ludzie im podobni i żeby człowiek kierował
się i rządził rozumem naturalnym. Stanowczo też
żąda, abyśmy temu, co nam objawia sposobem
nadprzyrodzonym ani nie dawali wiary, ani się w
tym nie upewniali, dopóki to nie przejdzie - jak
przez przewód - przez usta człowieka. Dlatego
zawsze, ilekroć coś mówi czy objawia duszy,
udziela jej również pewnej skłonności, dzięki
której sama dusza zwierza się z tym komu należy.
Zanim to nastąpi, nie daje jej Bóg pełnego
zadowolenia, bo chce, ażeby człowiek osiągnął je
za pośrednictwem drugiego, podobnego sobie
człowieka.
Czytamy w Księdze Sędziów, że chociaż Pan Bóg
powiedział niejednokrotnie Gedeonowi, że zwycięży
Madianitów, on wahał się i wątpił, bo Bóg zostawił
go w tej niepewności. Upewnił się dopiero wtedy,
gdy z ust ludzich posłyszał potwierdzenie tego, co
mu Bóg przepowiedział. Bóg, widząc jego
niepewność, rzekł mu: "Wstań, a idź do obozu";
Et cum audieris quid loquantur, tunc
confortabuntur manus tuae, et securior ad kostium
castra descendes; "A gdy usłyszysz, co mówią,
wtedy się wzmocnią ręce twoje i bezpieczniej
ruszysz na obóz nieprzyjacielski". Tak się też
stało. Gedeon bowiem usłyszał, jak jeden z
Madianitów opowiadał drugiemu swój sen, według
którego Gedeon miał ich zwyciężyć. Umocniony tym
na duchu, z radością począł przygotowywać się do
bitwy. Bóg nie chciał widocznie, żeby ten mąż
polegał jedynie na tym, co sam mu objawił drogą
nadprzyrodzoną, skoro nie udzielił mu pewności, aż
zostało to potwierdzone sposobem naturalnym.
10. Widać to jeszcze jaśniej w postępowaniu
Mojżesza. Otrzymał on rozkaz wyprowadzenia z
niewoli synów Izraelowych. Rozkaz był jasny, pewny
i poparty cudownymi znakami: laski przemienionej w
węża i ręki obsypanej trądem. Mojżesz jednak
okazał taką słabość i niezdecydowanie w swoim
posłannictwie, że chociaż Bóg gniewał się na
niego, nie mógł się zdobyć na [mocną] wiarę. Bóg
wzbudził w nim dopiero wiarę przez jego brata
Aarona, mówiąc: Aaronfrater tuus Leyites scio
quod eloquens sit: ecce ipse egredietur in
occursum tuum, vidensque te, laetabitur corde.
Loquere ad eum, et pone verba mea in ore eius: et
ego ero in ore tuo, et in ore illius, etc.;
"Aaron, brat twój, Lewita, wiem, iż wymowny jest.
Oto ten wynijdzie naprzeciw ciebie, a ujrzawszy
cię rozraduje się sercem. Mów do niego i połóż
słowa moje w usta jego, a ja będę w ustach twoich
i w ustach jego" itd., ażeby jeden upewnił się z
ust drugiego.
11. Skoro to Mojżesz posłyszał, rozradował się
nadzieją umocnienia i rady ze strony swego brata.
Taka bowiem jest właściwość duszy pokornej, że nie
śmie sama przestawać z Bogiem i nie może znaleźć
pełnego zaspokojenia bez ludzkiego kierownictwa i
rady. Tego Bóg żąda i chętnie zbliża się do tych,
którzy razem się jednoczą w celu rozważania
prawdy, ażeby ją, opartą już na naturalnym
rozumie, potwierdzić i rozjaśnić. Takie właśnie
było jego postępowanie z Mojżeszem i Aaronem, był
bowiem w ustach jednego i drugiego.
Potwierdza to Ewangelia: Ubi fuerint duo vel
tres congregati in nomine meo, ibi sum ego in
medio eorum; "Gdzie bowiem dwaj albo trzej są
zgromadzeni w imię moje, tam ja jestem pośród
nich", to jest: Rozjaśniam i umacniam w ich
sercach prawdy Boże. Trzeba podkreślić, że nie
powiedział Chrystus: "gdzie jest jeden", tam ja
jestem, ale: jestem tam, gdzie jest przynajmniej
"dwóch". Dał nam zrozumieć, że nie powinniśmy
zachowywać dla siebie tego, co nam Bóg udzielił,
ani się w tym upewniać bez zasięgnięcia rady i
potwierdzenia Kościoła czy jego sług. Prawda
bowiem nie rozjaśni się i nie umocni w sercu
osamotnionego i dlatego zostanie w niej słaby i
zimny.
12. Mówi o tym Eklezjastes: Vae soli, quia
cum ceciderit, non habet subleyantem se. Si
dormierint duo, fovebuntur mutuo: unus quomodo
calefiet? et si quispiam praevaluerit contra unwn,
duo resistent ei; "Biada samotnemu, bo jeśli
upadnie, nie ma nikogo, kto by go podniósł. Jeśli
dwaj spać będą, zagrzeje się jeden od drugiego
(miłością Bożą, która jest w pośrodku); a jakże
jeden się zagrzeje? To znaczy, jak przestanie być
oziębły w rzeczach Bożych? Jeśli też kto przemoże
kogoś jednego (a mianowicie szatan, który może
przemóc tych, co sami chcą się kierować w rzeczach
Bożych), dwóch, (tj. uczeń i mistrz, jeśli się
złączą społem w poznawaniu i czynieniu prawdy)
oprze mu się". Człowiek sam, bez pomocy drugiego
czuje się słaby i niepewny w odniesieniu do rzeczy
Bożych, choćby ich wiele słyszał. Św. Paweł,
chociaż długo już głosił Ewangelię, którą, jak sam
mówi, nie od człowieka, ale od Boga był przyjął,
pragnął jednak zasięgnąć co do niej rady św.
Piotra i Apostołów: Ne forte in vacuum
currerem, aut cucurrissem; "Abym snadź nie na
próżno stawał do zawodów". To znaczy, aby nie
biegał na próżno, nie czując się bezpieczny,
dopóki nie otrzyma upewnienia od człowieka. Dziwna
to rzecz, Pawle! Czyż Ten, który ci objawił
Ewangelię, nie mógł cię też zabezpieczyć przed
błędem, w jaki mógłbyś popaść głosząc Jego
prawdę?
13. Widać tu jasno, że tylko tym sposobem, jaki
wskazaliśmy, można się upewnić co do rzeczy
objawionych przez Boga. Przypuśćmy bowiem, że ktoś
ma taką pewność, jaką miał św. Paweł co do swej
Ewangelii, jako że już zaczął ją głosić, to
jednak, choćby objawienie było od Boga, jeszcze
człowiek może się pomylić odnośnie do niego i tych
rzeczy, które go dotyczą. Bóg bowiem, chociaż mówi
jedno, nie zawsze objawia drugie, a często wyjawia
rzecz samą, ale nie sposób jej spełnienia.
Zazwyczaj bowiem nie objawia, choćby nawet długo
przestawał z duszą, tego wszystkiego, co może być
osiągnięte rozumem i za radą ludzką. To właśnie
zrozumiał dobrze św. Paweł i chociaż wiedział, że
Ewangelię Bóg mu objawił, chciał ją jednak omówić
z tymi, do których to należało.
To samo widzimy w Księdze Wyjścia, gdzie Bóg,
mimo iż tak poufnie przestawał z Mojżeszem, nie
dał mu jednak tak zbawiennej rady, jakiej mu
udzielił teść Jetro. Powiedział mu bowiem, że
powinien wziąć sobie do pomocy sędziów, by lud nie
był zmuszony czekać od rana do wieczora. Bóg
potwierdził tę radę, ale sam jej nie dał, bo
leżała ona w zasięgu ludzkiego sądu i uznania. W
widzeniach i objawieniach, i słowach
nadprzyrodzonych Bóg zazwyczaj nie objawia takich
rzeczy, żąda bowiem, by ludzie, o ile to
tylko możliwe, posługiwali się rozumem, korzystali
z rady innych i do niej się stosowali. Jest tylko
jeden wyjątek, który dotyczy spraw wiary, gdyż te,
chociaż nie są sprzeczne z rozumem, przewyższają
wszelki jego sąd i poznanie.
14. Nikt nie powinien sądzić, że Bóg czy
święci, choćby o wielu rzeczach mówili z nim
poufnie, muszą mu wyjawić błędy popełnione przez
niego w jakiejkolwiek dziedzinie, jeśli może to
poznać inną drogą. W tych sprawach nie należy zbyt
ufać sobie. Czytamy bowiem w Dziejach
Apostolskich, że św. Piotr, choć był głową
Kościoła i Bóg oświecał go bezpośrednio, błędnie
jednak postąpił odnośnie do pewnego obrzędu, który
stosował między poganami. Bóg wtedy milczał.
Dopiero św. Paweł upomniał go, jak sam o tym mówi:
Cum vidissem, quod non recte ambularent ad
veritatem Evangelii, dixi Cephae coram omnibus: Si
tu Judaeus cum sis, gentiiiter vivis, quomodo
gentes cogis judaizare? - "Ale gdym ujrzał, że
nie postępowali szczerze według prawdy Ewangelii,
rzekłem do Piotra wobec wszystkich:
Jeśli ty będąc Żydem, żyjesz zwyczajem pogan,
jak możesz zmuszać pogan, by żyli obyczajem
Żydów?". Pan Bóg zwrócił uwagę Piotra na ten błąd
nie osobiście, lecz przez innych, gdyż to
uchybienie było sprawą, którą można było poznać i
zaradzić jej zwykłą drogą rozumu.
15. Wiele błędów i grzechów będzie Pan Bóg
karał w dniu sądu u tych dusz, z którymi blisko
przestawał i którym wiele światła i pomocy
udzielał. Poniosą one karę za to, że ufając owej
łasce obcowania z Bogiem oraz cnotom, które miały
od Niego, opierały się na nich, a zaniedbywały to,
o czym wiedziały, że powinny czynić. Przerażone
poczną wtedy pytać, jak to sam Chrystus mówi w
Ewangelii: Domine, Domine, normę in nomine tuo
prophetavimus, et in nomine tuo daemonia ejecimus,
et in nomine tuo virtutes multas fecimus?
"Panie, Panie! Czyśmy w imię Twoje nie
prorokowali? I czy w imię Twoje nie wypędzaliśmy
czartów? I w imię Twoje wiele cudów nie czynili? -
A Pan im wtedy odpowie: Et tunc confitebor
illis, quia numquam novi vos: discedite a me omnes
qui operamini iniquitatem; "A wtedy wyznam im:
nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie,
którzy czynicie nieprawość". Do takich ludzi
należał i prorok Balaam i inni jemu podobni,
którzy trwali w grzechach, mimo że Bóg do nich
przemawiał. Ukarze On kiedyś i wybranych
przyjaciół swoich, z którymi poufale przestawał na
ziemi, a uczyni to za ich błędy i zaniedbania, na
jakie nie potrzebował sam zwracać im uwagi, bo
można je było już spostrzec przy pomocy prawa i
naturalnego rozumu, których im udzielił.
16. Na zakończenie tego, cośmy mówili,
powtarzam, że cokolwiek i w jakikolwiek sposób
odbiera dusza drogą nadprzyrodzoną, powinna to
niebawem przedstawić swojemu kierownikowi
otwarcie, jasno, wyraźnie i z prostotą. Choć na
pozór wydaje się, że nie ma z czego zdawać sprawy,
że szkoda na to czasu, bo odrzucając to i nie
ceniąc ani pragnąc tego, jakośmy już powiedzieli,
dusza czuje się bezpieczna, to jednak chociażby
duszy wydawało się, że nie ma o czym mówić,
wyznanie wszystkiego jest konieczne, szczególnie
gdy chodzi o sprawy widzeń, objawień czy innych
udzielań nadprzyrodzonych, bez względu na to czy
są jasne, czy nie. Musi to zrobić dla trzech
powodów:
Pierwszy jest ten, że Bóg udziela wielu
rzeczy, ale ich skutku, mocy, światła i pewności
nie utrwala w duszy całkowicie, dopóki nie będą
one przedstawione temu, kogo Bóg pragnie mieć jej
sędzią duchowym. Ma on bowiem władzę wiązać i
rozwiązywać, zatwierdzać lub odrzucać, według tego
cośmy uzasadnili na podstawie wyżej przytoczonych
dowodów. Widzimy też niemal codziennie z
doświadczenia, że tak jest. Dusze pokorne,
doświadczające tych rzeczy, po przedstawieniu ich
komu należało, odczuwają nowe zadowolenie,
umocnienie, oświecenie i pewność, tak że niektórym
się zdaje, iż dopóki tego nie powiedziały, nic się
im odczuć nie dało i niczego nie otrzymały, a
teraz odbierają je jakby na nowo.
17. Druga przyczyna na tym się zasadza,
że dusza potrzebuje zwykle pouczenia o tym, co jej
się zdarza, aby mogła postępować w ogołoceniu, tj.
wśród nocy ciemności. Pozbawiona takich
pouczeń, choćby sama nie pragnęła rzeczy
nadprzyrodzonych, pobłądzi, zejdzie z drogi
duchowej na zmysłową, przez którą po części
przechodzą także rzeczy szczegółowe.
18. Trzeci powód jest ten, że dusza
celem osiągnięcia pokory, posłuszeństwa i
umartwienia, musi zdobyć się na ofiarę ze
wszystkiego, choćby nawet to wszystko było dla
niej bez znaczenia i ona za nic to miała. Są
czasem dusze, które wiele kosztuje wyznawanie
takich rzeczy, gdyż wydają się im czymś i lękają
się sądu tych, z którymi muszą o nich mówić. Takie
usposobienie jest znakiem niedostatecznej pokory,
a więc dla tego samego dusza powinna owe rzeczy
wyznać. Inne bardzo się wstydzą wyznawać te
rzeczy. Nie chciałyby bowiem przyznać się, że
doznają rzeczy, które zdają się być właściwe
świętym. Nie chcą ich także wyznawać z powodu
innych wrażeń, jakich przy tym doznają. Gdy zaś
sądzą, że nie ma o czym mówić, bo wagi do tego nie
przywiązują, tym bardziej potrzeba, by się
umartwiały i wyjawiały je, aż staną się pokorne,
proste, uległe i ochotne w wyznawaniu. Potem będą
to zawsze wyznawały z łatwością.
19. W związku z tym, co zostało powiedziane,
należy zauważyć, że jeśli położyliśmy nacisk na
potrzebę odrzucenia takich rzeczy oraz na to, że
spowiednicy nie powinni wdawać się z duszami w
długie o nich rozprawy, to nie dlatego, ażeby
ojcowie duchowni mogli w tych sprawach okazywać
duszom niezadowolenie czy też odtrącać je ze
wzgardą. Takie postępowanie staje się dla dusz
okazją do udręczenia i nieśmiałości w ich
wyjawianiu. Stąd zaś okazja do wielu
niewłaściwości, jeśli zostanie zamknięta brama
wyznania. Objawienia te, jak mówiliśmy, są
środkiem i okazją do postępu i przez nie Bóg
podnosi dusze. Z tego powodu nie można źle o nich
sądzić, lękać się ich czy gorszyć się nimi. Trzeba
raczej wielkiej łagodności i dobroci dla takich
dusz, trzeba dodawać im odwagi i ułatwiać im
wyznanie. Dobrze też będzie, gdyby zaistniała taka
potrzeba, rozkazać im to formalnie, ponieważ w
wyznawaniu ich niektóre dusze zwykły odczuwać taką
trudność, że aż tego rodzaju środkami trzeba je
przymuszać. Trzeba je prowadzić przez wiarę, ucząc
je łagodnie odwracać oczy od wszystkich tych
rzeczy i podając im naukę, w jaki sposób dla
postępu swego mają z nich ogołacać pożądanie i
ducha. Trzeba pouczać je, że przed Bogiem więcej
znaczy jeden czyn czy akt woli spełniony w
miłości, niż wszystkie widzenia i obcowania
niebieskie. Nie są one bowiem ani zasługujące, ani
naganne i wiele dusz, chociaż nie doświadcza tych
rzeczy, stoi o wiele wyżej niż inne. które wiele
ich
doznają. |