Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga druga
Rozdział 11
O przeszkodach i trudnościach, jakie mogą
wyniknąć z pojęć umysłowych, otrzymanych w sposób
nadprzyrodzony przez ukazanie się ich zewnętrznym
zmysłom cielesnym. Jak dusza powinna się wobec
nich zachować.
1. Pierwszymi pojęciami, jak to mówiliśmy w
rozdziale poprzednim, są te, które rozum przyjmuje
drogą naturalnego poznania. O nich nie będziemy tu
jednak mówili. Zajmowaliśmy się tym przedmiotem w
pierwszej księdze, prowadząc duszę przez noc
zmysłów. Tam też podaliśmy wystarczające
wskazania, jak dusza powinna się do nich
ustosunkować.
W tym rozdziale zatrzymamy się nad poznawaniem
i pojęciami, które udzielają się umysłowi w sposób
nadprzyrodzony drogą zmysłów cielesnych
zewnętrznych, czyli przez wzrok, słuch,
powonienie, smak i dotyk. Tą drogą bowiem osoby
duchowe zwykły otrzymywać obrazy i zjawiska
nadprzyrodzone.
I tak, odnośnie do wzroku, miewają
widzenia postaci i osób z drugiego świata:
świętych, dobrych i złych aniołów, niekiedy też
świateł i blasków niezwykłych.
Za pomocą słuchu słyszą nadzwyczajne
głosy i słowa, które wymawiają widziane przez nie
osoby lub inne, niewidoczne.
Powonieniem odczuwają czasem najmilsze
zapachy, nie wiedząc skąd pochodzą. Także zmysłem
smaku zdarza się im odczuwać wielką
przyjemność, a dotykiem wielką rozkosz i to
czasem w tak wielkiej mierze, że wydaje się, iż
całe ciało i wszystkie kości radują się,
rozkwitają i zanurzają w rozkoszy. Ten stan zwykło
się nazywać namaszczeniem ducha, które przelewa
się zeń na członki czystych dusz. Te smakowania
zmysłowe spotyka się często u osób duchowych, gdyż
afekt i pobożność ducha, każda na swój sposób, w
większej lub mniejszej mierze, udzielają się
zmysłom.
2. Trzeba zaś wiedzieć, że chociaż wszystkie te
rzeczy mogą się zdarzać zmysłom ciała drogą Bożą,
nigdy jednak nie wolno im ufać ani ich dopuszczać,
trzeba raczej od nich uciekać, nie badając nawet,
czy są dobre czy złe. Im bardziej bowiem są
zewnętrzne i cielesne, tym mniej pewne jest ich
pochodzenie od Boga. Dla Boga bowiem bardziej
właściwe i zwyczajne jest udzielanie się w duchu,
w czym jest więcej bezpieczeństwa i korzyści dla
duszy niż przy udzielaniu się zmysłowym, w którym
zazwyczaj jest wiele niebezpieczeństwa i złudy,
ponieważ zmysł cielesny chce być sędzią i rozjemcą
w sprawach duchowych, uważając je za takie, jakimi
je odczuwa, podczas gdy one są tak różne, jak
różne jest ciało od duszy, a zmysły od rozumu.
Albowiem zmysły ciała jeszcze mniej pojmują rzeczy
duchowe, aniżeli zwierzę pojmuje rzeczy
rozumne.
3. Kto więc podobne rzeczy ceni, bardzo błądzi
i naraża się na wielkie niebezpieczeństwo
złudzenia, a przynajmniej stawia sobie całkowitą
przeszkodę w drodze do wartości duchowych.
Wszystkie bowiem rzeczy cielesne, jak już
mówiliśmy, nie mają żadnej proporcji do
rzeczy duchowych. Dlatego należy zawsze
podejrzewać, że pochodzą one nie od Boga, lecz
raczej od szatana, który odnośnie do rzeczy
bardziej zewnętrznych i cielesnych ma większy
wpływ i łatwiej tu może oszukać niż w tym co
bardziej wewnętrzne i duchowe.
4. Przedmioty i kształty cielesne, im bardziej
same w sobie są zewnętrzne, tym mniej przynoszą
korzyści wewnętrznej i duchowej, a to z powodu
ogromnej odległości i dysproporcji między rzeczami
cielesnymi i duchowymi. Bo chociaż udziela się z
nich coś duchowego, jak to ma zawsze miejsce w
tych, które są od Boga, jednakże o wiele mniej,
niż gdyby raczej same te rzeczy były duchowe i
wewnętrzne. Stąd też odpowiedniejsze są one i
sposobniejsze do spowodowania w duszy błędów,
zarozumiałości i próżności. Jako bowiem uchwytne i
materialne pobudzają wielce zmysły i zdają się
duszy czymś wielkim (jako bardziej zmysłowe), tak
że idzie za nimi, a opuszcza wiarę, sądząc, że ich
światło jest przewodnikiem i środkiem do celu jej
pragnień, tj. do zjednoczenia z Bogiem. I tym
bardziej zatraca drogę i środek, którym jest
wiara, im wyżej ceni te rzeczy.
5. Ponadto w duszę przeżywającą te
nadprzyrodzone rzeczy wkrada się często tajemne
przekonanie o swej wartości przed Bogiem, co jest
przeciwne pokorze.
Także i szatan sprytnie wprowadza w duszę
zadowolenie z siebie, czasem skryte, czasem dość
jawne. W tym celu ukazuje jej zmysłom często
zjawy, przedstawiając wzrokowi postacie świętych i
blaski najwspanialsze; słuchowi łudzące słowa;
powonieniu zapachy miłe i słodkości ustom a
dotykowi rozkosz. I znęciwszy w ten sposób zmysły,
wtrąca je w wielkie nieszczęście.
Dlatego też należy zawsze odrzucać takie
zjawiska i uczucia. A choćby niektóre z nich byty
od Boga, nie będzie w tym dla Niego obrazy, zaś
dusza broniąc się przeciw nim i nie szukając ich,
nie pozbawia się skutku i owocu, jakie Bóg przez
nie wywołać w niej pragnie.
6. Przyczyna tego jest, że widzenie cielesne
albo odczucie w jakimś innym zmyśle, czy też w
formie bardziej wewnętrznego udzielania się, jeśli
pochodzi od Boga, w tym samym momencie, w którym
się ukazuje czy daje odczuć, sprawia swe skutki w
duchu, nie dając duszy czasu na zastanowienie się,
czy go szukać czy nie. Bo jak Bóg daje pewne
rzeczy sposobem nadprzyrodzonym, bez
wystarczającego uzdolnienia i starania ze strony
duszy, tak bez jej starania czy uzdolnienia
sprawia też skutek, jaki przez te rzeczy zdziałać
w niej pragnie; jest to bowiem sprawa, która
dopełnia się w duchu biernie. Dokonuje się to lub
nie dokonuje niezależnie od tego, czy się tych
rzeczy pragnie czy nie, podobnie jak gdy kogoś
obnażonego wrzucą w ogień, nic nie pomoże chcieć
czy nie chcieć spłonąć, bo ogień przemocą będzie
czynił swoje. Tak też te prawdziwe widzenia i
objawienia, chociaż dusza ich nie pragnie,
sprawiają swe skutki, i to przede wszystkim w
niej, a nie w ciele.
Jeżeli zaś pochodzą od szatana (bez zgody
duszy), wprowadzają w nią zamieszanie, oschłość,
próżność lub zarozumiałość ducha. Nie są one
jednak nigdy tak skuteczne w czynieniu zła w
duszy, jak skuteczne w czynieniu dobra są te,
które pochodzą od Boga. Szatan bowiem może tylko
pobudzić pierwsze poruszenia woli, nie wzrusza jej
jednak do głębi, jeśli ona sama tego nie zechce.
Niepokój spowodowany przez szatana nie będzie
trwał długo, jeżeli dusza nie przyczyni się do
tego przez swą słabość i przez brak oporu.
Natomiast wszystko, co pochodzi od Boga,
przenika duszę, porusza wolę do miłości i działa
tak skutecznie, że dusza nie może się oprzeć,
choćby chciała, podobnie jak szkło nie może się
oprzeć padającym na nie promieniom słonecznym.
7. Nigdy zatem nie powinna dusza ośmielać się
pragnąć i dopuszczać do siebie tych objawień,
choćby nawet były, jak mówię, od Boga. Gdyby
bowiem pragnęła je przyjmować, spadnie na nią
sześć przykrych następstw.
Pierwsze: pomniejszy swoją wiarę,
doświadczenie bowiem zmysłowe bardzo osłabia
wiarę, ponieważ wiara, jak mówiliśmy, przekracza
wszelkie odczucie zmysłowe. Nie zamykając oczu na
te wszystkie rzeczy zmysłowe, pozbawia się środka
zjednoczenia z Bogiem.
Drugie: objawienia te nie odrzucone są
przeszkodą dla ducha, bo na nich zatrzymuje się
dusza i duch nie może wzlecieć do tego, co jest
niewidzialne. To właśnie była jedna z przyczyn,
dla których Zbawiciel powiedział uczniom, iż
lepiej jest. by On odszedł od nich, bo inaczej nie
przyjdzie Duch Święty. Dlatego również Marię
Magdalenę, która po Zmartwychwstaniu przypadła do
Jego stóp, oddalił, by umocniła się w wierze.
Trzecie: dusza, zatrzymując się na
posiadaniu tych objawień, nie dąży do prawdziwego
wyrzeczenia i ogołocenia ducha.
Czwarte: traci wewnętrzny skutek i ducha
tych objawień, albowiem zwraca oczy na to, co w
nich zmysłowe, a co stanowi wartość podrzędną.
Dlatego nie otrzymuje już tak obficie ducha,
którego one sprawiają, ten bowiem udziela się i
zachowuje dzięki wyrzeczeniu się wszystkiego co
odczuwalne i bardzo różne od czystej
duchowości.
Piąte: traci łaski Boże, gdyż je sobie
przywłaszcza i nie korzysta z nich należycie.
Przywłaszczać je zaś sobie i nie korzystać z nich,
to znaczy pragnąć ich, uważać je za swoje. A
przecież Bóg nie daje ich duszy na własność, dusza
nie powinna zapominać, że są one własnością
Boga.
Szóste: pożądanie tych objawień otwiera
drogę szatanowi, by mógł duszę oszukiwać innymi
widziadłami, które umie on bardzo naśladować i
przedstawić je duszy jako dobre. Mówi bowiem
Apostoł, że diabeł może się przemienić w anioła
światłości. Za łaską Bożą będziemy jeszcze mówili
o tym przedmiocie w trzeciej księdze, w rozdziale
o łakomstwie duchowym.
8. Jest przeto zawsze rzeczą stosowną, by dusza
odrzucała te zjawiska z zamkniętymi oczami, od
kogokolwiek by pochodziły. Jeżeli tego nie uczyni,
da miejsce zjawom diabelskim i taką moc szatanowi,
że nie tylko jedne zjawy będzie przyjmować za
drugie, lecz tym sposobem mnożyć się będą te od
złego ducha, a ustawać te od Boga i dojdzie do
tego, że pozostaną same diabelskie. Doświadczyło
tego wiele dusz nieostrożnych i nieroztropnych,
które do tego stopnia się czuły bezpieczne
przyjmując te rzeczy, że wiele spośród nich
musiało wielkiego użyć trudu, by wrócić do Boga
przez czystą wiarę. A niemało było takich, które
nie mogły wcale wrócić, gdyż szatan już je zbyt
usidlił. Przeto pożytecznie jest zamykać się i
bronić przed nimi wszystkimi. Odrzucając bowiem
złe, unika się błędów diabelskich, a odrzucając
dobre, unika się przeszkody w wierze i duch zbiera
z nich owoce. Jeśli wówczas, kiedy dusza je
przyjmuje, Bóg je odbiera (ponieważ zagarnia je na
własność, nie wykorzystując ich odpowiednio), a
szatan wprowadza i pomnaża swoje, znajdując dla
nich miejsce i okazję - to przeciwnie, gdy dusza
wyrzeka się ich i jest im przeciwna, zły duch
zaczyna ustępować, widząc, że nie sprawia szkody,
Bóg zaś zwiększa i pomnaża łaski w tej pokornej i
ogołoconej duszy, stawiając ją nad wieloma, jak
owego sługę, który był wierny w małym.
9. Jeśli zaś dusza pośród tych łask będzie
dalej wierna i powściągliwa. nie przestanie jej
Bóg podnosić ze stopnia na stopień aż do boskiego
zjednoczenia i przemienienia. Zbawiciel bowiem
próbuje i podnosi duszę w ten sposób, że najpierw
daje jej w dziedzinie zmysłów rzeczy zewnętrzne i
dobra niższe odpowiednio do jej słabych zdolności.
Skoro jednak zachowa się, jak powinna, przyjmując
te pierwsze kąski ze wstrzemięźliwością, jedynie
dla podtrzymania swych sit, prowadzi ją do
obfitszego i wykwintniejszego pokarmu. I tak
stopniowo, zwyciężywszy szatana na pierwszym,
pójdzie na drugi stopień; zwyciężywszy go na
drugim, pójdzie na trzeci, przechodząc poprzez
wszystkie siedem mieszkań, czyli przez siedem
stopni miłości, aż Oblubieniec wprowadzi ją do
winnej piwnicy, do pełni swojej miłości.
10. Szczęśliwa dusza, która umie walczyć
przeciw owej bestii apokaliptycznej, mającej
siedem głów, przeciwstawionym siedmiu stopniom
miłości. Głowami tymi walczy przeciw każdemu i
każda z osobna walczy z duszą w każdym z tych
mieszkań, w którym ona przebywa ćwicząc się i
zdobywając każdy stopień miłości Bożej. Jeśli
jednak dusza potykać się będzie wiernie i na
każdym z nich zwycięży, niewątpliwie zasłuży sobie
na przechodzenie ze stopnia na stopień, z
mieszkania do mieszkania, aż dojdzie do
ostatniego, pozostawiając bestii, która toczyła z
nią zaciekłą walkę, uciętych jej łbów siedmioro.
Mówi bowiem św. Jan, że dano jej walczyć ze
świętymi i próbować ich zwyciężać na każdym z
owych stopni miłości, używając przeciw każdemu
odpowiednich broni i machin wojennych.
Jakże to bolesne, że wielu stając do walki z
bestią, nawet nie wie, że aby odciąć jej pierwszą
głowę, trzeba się wyrzec rzeczy zmysłowych i
świata. A jeśli niektórzy odetną jej tę pierwszą
głowę, nie odcinają drugiej, tj. widzeń
zmysłowych, o których mówiliśmy. Jeszcze
smutniejsze jest to, że niektórych, co odcięli
bestii nie tylko pierwszą, drugą, ale i trzecią
głowę - oznaczającą oderwanie się od doznawań w
zmysłach zewnętrznych i postąpienie ze stanu
medytacji wyżej - w chwili wejścia w krąg czysto
duchowy zwycięża ta duchowa bestia. Wówczas
podnosi ona przeciw nim i wskrzesza wszystkie
swoje głowy aż do pierwszej, i w powtórnym upadku
stają się późniejsze ich rzeczy gorsze niźli
pierwsze, bo diabeł bierze ze sobą siedmiu innych
duchów, gorszych od siebie.
11. Jeśli człowiek duchowy pragnie odciąć
pierwszą i drugą głowę tej bestii, wchodząc w ten
sposób do pierwszego mieszkania miłości i do
drugiego mieszkania żywej wiary, musi zaprzeć się
wszystkich wrażeń i rozkoszy doczesnych,
podpadających pod zmysły zewnętrzne, nie pragnąc
zajmować się tym, co wnika przez zmysły, a co
bardzo osłabia wiarę.
12. Zrozumiałe jest, że te widzenia i wrażenia
zmysłowe nie mogą być środkiem do zjednoczenia, bo
nie są w żadnej proporcji do Boga. To właśnie była
jedna z przyczyn, dla której Pan nie chciał, by Go
dotknęła Magdalena i św. Tomasz.
Szatan cieszy się bardzo, gdy dusza pragnie
objawień i jest skłonna do nich; ma bowiem wówczas
wiele sposobności, by ją łudzić i, jak tylko
zdoła, umniejszać wiarę. W takiej bowiem duszy,
jak już mówiliśmy, wielka jest nieczułość odnośnie
do wiary. Cierpi ona również rozmaite pokusy i
dochodzi do różnych niedorzeczności.
13. Zatrzymałem się dłużej na tych pojęciach
zewnętrznych, by rzucić więcej światła na różne
zagadnienia, o których zaraz będziemy mówili. Był
to przedmiot tak ważny, że wiele by o nim było
jeszcze do powiedzenia. Uważam, że mieści się to
wszystko w następującym twierdzeniu: podobnych
wrażeń nie wolno nigdy dopuszczać, chyba bardzo
rzadko, a i wtedy niechętnie. Zdaje mi się, że
starczy tego, co
powiedziałem. |