Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga druga
Rozdział 4
Mówi ogólnie, że dusza, o ile to od niej
zależy, winna być w ciemnościach, by wiara mogła
ją pewnie prowadzić do najwyższej
kontemplacji.
1. Sądzę, że wyjaśniłem już nieco, jak wiara
jest ciemną nocą dla duszy i jak również dusza
powinna być ciemna, czyli pozbawiona swego
światła, by się pozwoliła prowadzić wierze do tego
wzniosłego zjednoczenia. By jednak dusza
wiedziała, jak to ma czynić, należy szczegółowiej
objaśnić tę ciemność, którą ona musi mieć, by
mogła wejść w owe głębie wiary. W tym rozdziale
będę więc mówił o niej ogólnie, a w następnym za
łaską Bożą objaśnię szczegółowiej sposób, którego
dusza winna się trzymać, by nie zbłądzić i nie
przeszkadzać takiej przewodniczce jak wiara.
2. Aby wiara mogła prowadzić duszę do
zjednoczenia, musi dusza być w ciemnościach nie
tylko w tej części, która się odnosi do stworzeń,
do rzeczy doczesnych, to jest w części
niższej, zmysłowej (jak to już mówiliśmy),
lecz musi pozwolić się oślepić i zaciemnić w tej
także części, która się odnosi do Boga i do
rzeczy duchowych, to jest w części
wyższej, rozumowej. O tym też będziemy
teraz mówić. Zrozumiałe jest, że aby dusza mogła
dojść do nadprzyrodzonego przeobrażenia, musi
wejść w ciemności i uciec od wszystkiego, co
dotyczy jej natury zmysłowej i rozumowej.
Nadprzyrodzone bowiem, jak samo określenie
wskazuje, jest to, co przewyższa naturę i tym
samym natura musi pozostać niżej.
Przeobrażenie i zjednoczenie są to rzeczy,
które nie podpadają pod zmysły ani pod zdolność
ludzką. Musi więc dusza, o ile tylko może i o ile
to od niej zależy, dobrowolnie i zupełnie uwolnić
się od wszystkiego, co w niej jest, czy to będą
rzeczy wzniosłe czy niskie, dotyczące tak afektów,
jak i woli. Co do Boga bowiem, to któż Mu zabroni,
by w duszy tak oderwanej, unicestwionej i
ogołoconej uczynił, co zechce?
Musi się więc dusza opróżnić ze wszystkiego, co
może osiągnąć własnymi siłami. Nawet w stosunku do
rzeczy nadprzyrodzonych, choćby ich wiele
otrzymała, musi być oderwana i w ciemnościach.
Musi iść jak ślepiec trzymając się ciemnej wiary
jako przewodniczki i światła, nie opierając się na
żadnej rzeczy, którą poznaje, smakuje, czuje czy
wyobraża sobie. Wszystko to bowiem są mroki, które
ją oszukują, wiara zaś jest pewniejsza niż
wszystko, co można zrozumieć, spróbować, odczuć
czy wyobrazić sobie.
Jeśli więc co do tych rzeczy nie oślepi
się tak, aby pozostawać zupełnie w ciemnościach,
nie dojdzie do tego, co jest wyższe, a czego uczy
wiara.
3. Człowiek ślepy wprawdzie, ale nie całkiem,
niełatwo zdaje się na przewodnika, bo widząc
nieco, chce iść tą drogą, którą widzi, nie
dostrzegając lepszej. Może więc w błąd wprowadzić
przewodnika, który lepiej widzi od niego, bo w
końcu on decyduje, a nie przewodnik. Tak również i
dusza, jeśli się opiera na własnym poznaniu i
odczuwaniu Boga, choćby to poznanie było znaczne,
zawsze jednak za małe i niepodobne do wiedzy
Bożej, łatwo zbłądzi na tej drodze albo się
zatrzyma; nie chce bowiem zostać zupełnie ślepą we
wierze, która jest jej jedynie prawdziwą
przewodniczką.
4. To właśnie chciał wyrazić św. Paweł, mówiąc:
Accedentem ad Deum oportet credere quod
est; "Przystępujący do Boga winien wierzyć, że
Bóg jest". Oznacza to, iż ten, kto chce dojść do
zjednoczenia z Bogiem, nie powinien iść przez
rozumowanie ani opierać się na smakowaniu,
odczuwaniu czy wyobraźni - lecz ma wierzyć w
istotę Boga, która nie podpada pod rozum,
pożądanie, wyobraźnię ani pod żaden inny zmysł. W
tym życiu bowiem nie można mieć całkowitego
poznania Boga, przeciwnie, nawet najwyższe
odczucie czy doznawanie Boga jest nieskończenie
dalekie od Boga i od posiadania Go całkowicie.
Prorok Izajasz, a za nim św. Paweł mówi:
Nec oculus vidit, nec auris audivit, nec
in cor hominis ascendit, quae praeparavit Deus iis
qui diligunt illum; "Czego oko nie widziało
ani ucho nie słyszało i w serce człowieka nie
wstąpiło, przygotował Bóg tym, którzy Go miłują".
Ponieważ dusza pragnie złączyć się całkowicie
jeszcze w tym życiu z Tym, z którym ma być
złączona w życiu przyszłym w chwale, a którego,
jak mówi św. Paweł, ani oko nie widziało, ani ucho
nie słyszało, ani w serce człowiecze nie weszło,
jasnym jest, że dla osiągnięcia w tym życiu
doskonałego zjednoczenia z Nim przez łaskę i przez
miłość, trzeba iść do Niego w ciemnościach i w
oderwaniu się od wszystkiego, co można objąć
wzrokiem, słuchem, wyobraźnią i sercem, które tu
oznacza duszę.
Bardzo więc utrudnia sobie drogę taka dusza,
która dążąc do tego wysokiego stopnia zjednoczenia
z Bogiem, przywiązuje się do jakiegoś pojęcia,
odczuwania, wyobrażenia, upodobania w swojej woli
do swoich nawyknień i w ogóle do jakiejkolwiek
innej rzeczy lub własnego dzieła, nie umiejąc
oderwać się i ogołocić z tego wszystkiego. Jak
bowiem wspomnieliśmy, to, do czego dąży, jest
ponad wszelkie, choćby najwyższe, poznanie i smak
- ponad tym wszystkim więc musi przejść aż do
niewiedzy.
5. Należy podkreślić, że w tym dążeniu wejście
na drogę oznacza zejście ze swej drogi, albo
jaśniej mówiąc, odrzucenie własnego, ograniczonego
sposobu postępowania jest dojściem do celu, jest
dojściem do tego, co nie ma ograniczenia, to jest
do Boga. Dusza przychodząca do tego stanu nie ma
swoich sposobów postępowania i nie przywiązuje
się, ani się do nich przywiązać nie może. Mówię
tylko o sposobach rozumowania, doznawania i
odczucia, lecz odnosi się to do wszystkich innych
i gdy dusza nie ma żadnego z nich, ma wszystko.
Wychodząc bowiem odważnie ze swego naturalnego
ograniczenia, czy to wewnętrznego czy
zewnętrznego, wchodzi w dziedzinę nadprzyrodzoną,
która nie zawiera w sobie jakiegoś poszczególnego
sposobu, zawierając je wszystkie w istocie.
Przybyć więc tutaj - to odejść stamtąd, odejść zaś
stamtąd tu - to odejść od siebie daleko, odejść od
tego co niskie, do tego co wyższe ponad
wszystko.
6. Dusza zatem, odrywając się od wszystkiego,
co może pojmować i poznawać drogą ducha i zmysłów,
powinna szczerze pragnąć, by mogła dojść do tego,
czego w tym życiu nie może poznać i czego nie może
zakosztować jej serce. Po odrzuceniu tego
wszystkiego, co czuje, czego zewnętrznie i
wewnętrznie doświadcza lub może doświadczyć i
odczuć w tym życiu, niech szczerze pragnie dojść
do tego, co przekracza wszelkie uczucie i
doznanie.
Aby zaś dusza dążąc do zdobycia tego była
swobodna i oderwana, żadną miarą nie powinna
zajmować się tym, co odczuwa duchowo lub zmysłami
(objaśnimy to wkrótce, gdy będziemy mówili o tym
szczegółowo), nie przywiązując do tego żadnej
wagi. Im więcej bowiem ceni i uważa za coś to, co
pojmuje, czego doświadcza i co sobie wyobraża, czy
to są rzeczy duchowe czy inne, tym bardziej się
pozbawia Dobra najwyższego i opóźnia dojście do
Niego. Przeciwnie, im mniej ceni to, co może mieć,
choćby to nawet było czymś wielkim w stosunku do
Dobra najwyższego, tym więcej ceni to Dobro
najwyższe, a co za tym idzie, tym rychlej dochodzi
do Niego.
Tak więc, pośród ciemności, szybko zbliża się
dusza do zjednoczenia za pośrednictwem wiary,
która również jest ciemna, i tak udziela jej swego
prawdziwego światła. Gdyby zaś dusza chciała coś
widzieć, na pewno wkrótce by oślepła w stosunku do
Boga, tak jak człowiek, który patrzy na
oślepiające światło słońca.
7. Na tej zatem drodze, zaciemniając się w
swoich władzach, dusza ujrzy światło, jak to mówi
Zbawiciel w Ewangelii: In judicium veni in hunc
mundum, ut qui non vident, videant, et qui vident,
caeci fiant; "Na sąd przyszedłem ja na ten
świat, aby ci, co nie widzą, przejrzeli, a ci,
którzy widzą, ślepi się stali". Odnosi się to w
dosłownym znaczeniu do tej drogi duchowej. Trzeba
bowiem wiedzieć, że dusza, jeśli będzie w
ciemnościach i pogasi wszystkie światła własne i
przyrodzone, będzie patrzyła w sposób
nadprzyrodzony. Ta zaś, która będzie się opierała
na jakimś świetle przyrodzonym, tym bardziej
będzie ślepa i zatrzyma się w dążeniu do
zjednoczenia.
8. Dla uniknięcia pomyłek uważam za konieczne
wyjaśnić w następnym rozdziale, co to jest
zjednoczenie duszy z Bogiem. Jeśli się bowiem
dobrze to zrozumie, zaczerpnie się wiele światła
potrzebnego do zagadnień, które będziemy w
dalszych rozdziałach rozważali. Sądzę więc, że
jest to odpowiednie miejsce, by omówić tę sprawę.
Choć bowiem przerwiemy wątek niniejszego
rozważania, nie będzie to obce naszemu
przedmiotowi, owszem, posłuży do lepszego
zrozumienia tego, o czym mówimy. Będzie więc
następny rozdział jakby w nawiasie pośród tego
samego zagadnienia. Potem zaś, w związku z tą
drugą nocą, będziemy mówili szczegółowo o
trzech władzach duszy w odniesieniu do trzech cnót
teologicznych. |