Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga pierwsza
Rozdział 12
Daje odpowiedź na inne pytanie: jakie
pożądania wystarczają, by wyrządzić duszy
wspomniane wyżej szkody.
1. Moglibyśmy się długo zatrzymać na tym
przedmiocie nocy zmysłów, bo wiele jest do
powiedzenia o szkodach, nie tylko tych, o których
już wspomnieliśmy, ale i o wielu innych, które
wyrządzają pożądliwości. Lecz to, cośmy
powiedzieli, wystarczy w odniesieniu do naszego
zagadnienia. Wytłumaczyliśmy już bowiem chyba,
dlaczego umartwienie zmysłów nazywa się
nocą i że koniecznie trzeba wejść w tę
noc, by się zbliżyć do Boga. Zanim
poczniemy mówić o sposobie wejścia w tę noc, by
tym zakończyć pierwszą część - nasuwa się pewna
wątpliwość, którą może mieć czytający odnośnie do
tego, cośmy powiedzieli.
2. A oto pierwsza z nich: czy każde pożądanie
może zdziałać i spowodować w duszy owo już
wspomniane podwójne zło, a mianowicie:
negatywne, czyli pozbawiające duszę łaski
Bożej, i pozytywne, czyli sprawiające w
duszy pięć, już wspomnianych, zasadniczych
szkód.
Druga wątpliwość, czy każde z tych pożądań,
choćby najmniejsze i jakiegokolwiek rodzaju,
wystarcza, by spowodować te wszystkie pięć szkód
razem, czy też jedne z nich wyrządzają pewne tylko
szkody, a drugie zaś odmienne, czyli np.: jedne
męczą, drugie dręczą, inne zaciemniają itd.?
3. W odpowiedzi na pierwszą wątpliwość
zaznaczam, że co do strony negatywnej, to jest
pozbawienia duszy Boga, tylko pożądania dobrowolne
i to w materii grzechu ciężkiego, mogą to sprawić
i czynią to rzeczywiście i całkowicie; pozbawiają
one bowiem w tym życiu duszę łaski, a w przyszłym
chwały, czyli posiadania Boga.
Co do drugiej wątpliwości, to każde z tych
pożądań, czy to z zakresu grzechu ciężkiego, czy
powszedniego, czy to z zakresu niedoskonałości,
wystarcza, by wyrządzić duszy wszystkie owe szkody
pozytywne razem wzięte. Pożądania te,
chociaż pod pewnym względem są negatywne, nazywamy
tutaj pozytywnymi, bo dotyczą zwrócenia się
duszy do stworzeń, tak jak pozbawiające dotyczą
odwrócenia się jej od Boga. Ta tylko zachodzi
różnica, że pożądania z zakresu grzechu ciężkiego
sprawiają w duszy całkowite zaślepienie,
umęczenie, nieczystość, słabość itd. Natomiast
inne, z zakresu grzechu powszedniego albo
niedoskonałości, nie powodują tych szkód
całkowicie i w najwyższym stopniu, gdyż nie
pozbawiają duszy łaski, a tylko to poddałoby duszę
pod ich władzę; śmierć bowiem duszy jest ich
życiem. Pożądania te sprawiają jednak w duszy
częściowe szkody, według stopnia umniejszenia
łaski, jaki powodują: w miarę jak pożądanie
przeszkadza łasce, wzmaga udręczenie, zaślepienie
i wszelką nieczystość.
4. Trzeba jednak zaznaczyć, że chociaż każde z
tych pożądań powoduje te szkody, które nazywamy
pozytywnymi, to jednak jedne powodują je
bezpośrednio i w znacznym stopniu, inne natomiast
wypływają z nich jako z przyczyn.
I tak, chociaż jest prawdą, że pożądanie
zmysłowe sprawia te wszystkie rodzaje zła, jednak
ze swej istoty przede wszystkim brudzi duszę i
ciało.
Chociaż chciwość również powoduje to wszystko
zło, głównie i bezpośrednio staje się przyczyną
utrapienia.
Chociaż próżność również pociąga to wszystko
zło za sobą, lecz głównie i bezpośrednio sprowadza
zaciemnienie i ślepotę na duszę.
Wreszcie, chociaż nieumiarkowanie w jedzeniu
również pociąga za sobą to zło ogólne, to jednak
przede wszystkim sprowadza oziębłość w cnocie.
Podobnie ma się rzecz z innymi pożądaniami.
5. Dlatego też każdy dobrowolny akt pożądania
powoduje w duszy te wszystkie skutki razem,
ponieważ staje wprost w przeciwieństwie do
wszystkich aktów cnoty, rodzących w duszy skutki
przeciwne. Bo jak każdy akt cnoty wywołuje w duszy
i rodzi zarazem słodycz, pokój, wesele, jasność,
czystość i siłę, tak również każde nieopanowane
pożądanie powoduje: umęczenie, utrudzenie,
zmęczenie, ślepotę i słabość. Wszystkie cnoty
wyrastają w duszy przez ćwiczenie się w jednej z
nich; wszystkie również wady potęgują się w duszy
jako następstwo nabycia jednej. Nie można tego
zauważyć wprawdzie w chwili zadowolenia pożądania,
bo jego smak nie pozwala wówczas na to, lecz
wcześniej czy później łatwo się spostrzeże jego
zgubne następstwa. Można to lepiej zrozumieć na
podobieństwie opisanym w Apokalipsie: Oto anioł
polecił św. Janowi zjeść księgę; w ustach miała
ona smak słodyczy, a we wnętrznościach jego była
gorzką. Pożądanie, gdy się je zadowala, jest
słodkie i zdaje się być dobre, później jednak
odczuwa się jego skutki pełne goryczy. Najlepiej
wie o tym ten, kto się pozwala unosić pożądaniom.
Wiem jednak, że są i tak dalece zaślepieni i
znieczuleni, że nie odczuwają tej goryczy. Nie
zbliżając się bowiem do Boga, nie widzą przeszkód
stojących na drodze do Niego.
Nie zajmuję się teraz pożądaniami naturalnymi,
niedobrowolnymi, ani innymi pokusami, na które
dusza nie zezwala. Takie bowiem pożądania nie
sprawiają w duszy żadnego wspomnianego zła.
Chociaż bowiem osoba, która je cierpi, będzie
sądziła z powodu namiętności i zamieszania, jakie
one w niej sprawiają, że się plami i zaślepia -
tak jednak nie jest; owszem, sprawiają one w niej
skutki przeciwne, bo tym samym, że z nimi walczy,
nabywa męstwa, czystości, światła, pociechy i
wielu innych dóbr. Dlatego Pan nasz rzekł do św.
Pawła; "Moc w słabości się doskonali".
Tylko dobrowolne pożądania wyrządzają duszy te
wszystkie szkody i nadto wiele innych. Dlatego też
najważniejszą troską mistrzów duchowych jest to,
by wykorzeniać u swych uczniów każde pożądanie,
starając się opróżnić ich z tego, czego pragnęli,
by uwolnić ich od tak wielkiej
nędzy. |