Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga pierwsza
Rozdział 9
Mówi o tym, jak pożądania brudzą duszę. Na
potwierdzenie przytacza porównania i dowody z
Pisma świętego.
1. Czwarta szkoda, jaką pożądania
wyrządzają duszy, jest ta, że ją brudzą i
plamią. Wskazuje na to Eklezjastyk w słowach:
qui tetigerit picem, inquinabitur ab ea;
"Kto się smoły dotknie, pomaże się nią". A wtedy
się ktoś smoły dotyka, gdy jakimś stworzeniem
nasyca pożądanie woli. Godne uwagi jest to, że
Mędrzec porównuje stworzenia do smoły. Większa
bowiem zachodzi różnica pomiędzy wzniosłością
duszy a tym wszystkim co w stworzeniach jest nawet
najlepsze, niż pomiędzy lśniącym diamentem lub
szczerym złotem a smołą. I jak złoto lub diament
położone w stanie gorącym na smole, brudzą się i
kalają, gdyż gorąco łączy je ze smołą, tak również
i dusza, jeśli jest rozpalona pożądaniem do
jakiegoś stworzenia, żarem tego pragnienia
wchłania w siebie nieczystość i brud. Większa też
jest różnica pomiędzy duszą i stworzeniami
materialnymi niż pomiędzy najczystszym płynem a
brudną kałużą. I jeżeli czysty płyn wlany w kałużę
musi się zbrudzić, to również i dusza kala się
przez przywiązanie do stworzeń, czyni się bowiem
do nich podobną. Wreszcie, jak najpiękniejsze i
najdoskonalsze oblicze można zeszpecić, brudząc je
sadzą, tak również i duszę, będącą najpiękniejszym
i najdoskonalszym obrazem Boga, szpecą i brudzą
nieuporządkowane przywiązania.
2. Prorok Jeremiasz, płacząc nad szkodą i
obrzydliwością, jaką sprawiają w duszy
nieuporządkowane pożądania, podkreśla najpierw
piękność duszy, a potem jej brzydotę, mówiąc:
Candidiores sunt Nasaraei eius nive, nitidiores
lacte, rubicundiores ebore antiquo, saphiro
pulchriores. Denigrata est super carbones facies
eorum et non sunt cogniti in plateis. "Włosy
jej, tj. duszy, bielsze nad śnieg, jaśniejsze nad
mleko, bardziej rumiane niż stara kość słoniowa,
piękniejsze niźli szafir. Sczerniało nad węgle
oblicze ich i nie poznano ich na ulicach".
Przez włosy rozumie się tutaj afekty i myśli
duszy, które uporządkowane i skierowane do tego,
do czego Bóg je skierował, to jest do Niego
samego, stają się bielsze niż śnieg, jaśniejsze
niż mleko, bardziej rumiane niż kość słoniowa i
piękniejsze niż. szafir. Przez te cztery rzeczy
rozumie się wszelką piękność i wzniosłość stworzeń
materialnych, ponad którymi jest dusza i jej
władze, określone tu wyrazem "nazarejczycy" albo
"włosy". Jeżeli to działanie duszy będzie
nieuporządkowane i skierowane do tego, do czego
Bóg go nie przeznaczył, tj. do używania stworzeń,
oblicze jej - jak mówi Jeremiasz - będzie
czarniejsze od węgla.
3. Całe to zło i spustoszenie w piękności duszy
sprawiają nieuporządkowane pożądania rzeczy tego
świata. Gdybyśmy chcieli ten brzydki i brudny
obraz duszy, jaki mogą utworzyć pożądania,
zestawić z czym innym - nie znaleźlibyśmy rzeczy
tak plugawej i pełnej robactwa, trupiej odrazy czy
innych nieczystości i obrzydliwości, jakie w tym
życiu można spotkać czy sobie wyobrazić, do której
moglibyśmy go przyrównać. Bo chociaż jest prawdą,
że nawet dusza nieuporządkowana pozostaje co do
swego bytu naturalnego tak doskonałą, jak ją Bóg
stworzył, to jednak, jako istota rozumna jest
wtedy zeszpecona, odrażająca, brudna i zaciemniona
tym wszystkim złem, które tu opisuję, i jeszcze
więcej ponadto. Bowiem jedno tylko
nieuporządkowane pożądanie, choćby nie było
grzechem ciężkim, wystarczy, jak to później
objaśnimy, by skrępować duszę i uczynić ją tak
brudną i brzydką, że w żaden sposób nie będzie
mogła dojść do zjednoczenia z Bogiem, dopóki się z
tego pożądania nie oczyści. Jakaż tedy musi być
obrzydliwość duszy, która we wszystkich swych
namiętnościach i pożądaniach jest nieposkromiona i
na ich łup wydana? Jakże daleka jest od Boga i od
Jego czystości!
4. Nie można wyrazić słowami ani pojąć umysłem
wszystkich rodzajów brudu, jaki różne pożądania
wnoszą w duszę. Gdyby to można było uczynić,
byłoby zaiste rzeczą zdumiewającą i godną litości
ujrzeć, jak każde pożądanie, odpowiednio do swej
wielkości i większego lub mniejszego natężenia,
czyni na duszy skazy oraz zbiorowiska brudu i
ohydy. Jak bowiem dusza człowieka sprawiedliwego w
jednej tylko doskonałości, którą jest prawość
duszy, posiada niezliczone, najbogatsze dary i
wiele najpiękniejszych cnót, a każda odmienna i
pełna wdzięku wedle wielkości i różnorodności
afektów miłości ku Bogu - tak, przeciwnie, dusza
nieuporządkowana posiada w sobie, wedle rodzaju
pożądań stworzeń, wiele wszelakiej nędzy, brudów i
nieczystości, którymi ją oszpecają wspomniane
pożądania.
5. Ta różnorodność pożądań jasno jest wyrażona
u Ezechiela, gdzie jest opisane, że Bóg ukazał
temu prorokowi namalowane wokół, na wewnętrznych
ścianach świątyni, wszelkie rodzaje pełzających po
ziemi płazów i wszelką obrzydliwość zwierząt
nieczystych. Wówczas rzekł Bóg do Ezechiela: "Czy
widzisz, synu człowieczy, co ci działają w
ciemności, każdy w skrytości komory swojej?". A
gdy Prorok wszedł na rozkaz Pański głębiej do
świątyni, mówi, iż ujrzał tam większe
obrzydliwości, a mianowicie kobiety siedzące i
płaczące nad bożkiem miłości, Adonisem. A gdy na
rozkaz Boga wszedł jeszcze głębiej, mówi, że
ujrzał tam jeszcze większe obrzydliwości, tj.
dwudziestu pięciu starców obróconych plecami do
świątyni.
6. Owe różne "płazy i nieczyste stworzenia" -
namalowane w pierwszej komorze świątyni - to obraz
myśli i pojęć, które rozum zwraca ku niskim
rzeczom ziemskim i ku wszystkim stworzeniom, które
takie, jak są, odbijają się w świątyni duszy, gdy
ona nimi zajmuje swój rozum, będący jakby pierwszą
komorą duszy.
"Kobiety" w głębi świątyni, płaczące w drugiej
komorze nad Adonisem - są obrazem pożądań drugiej
władzy duszy, tj. woli. Pożądania te płaczą
niejako, pożądają tego, do czego skłania się
uczuciowo wola, to jest do owych płazów
odmalowanych w rozumie.
"Mężowie" wreszcie, którzy byli w trzeciej
komorze świątyni, to wyobrażenia i kształty
stworzeń; przechowuje je i strzeże trzecia władza
duszy, pamięć. Kształty te, jak powiedziano,
zwrócone są plecami do świątyni, ponieważ można
powiedzieć, że gdy dusza swymi trzema władzami
zwraca się całkowicie do jakiegoś stworzenia, jest
odwrócona plecami do świątyni Boga, to jest do
zdrowego rozumu duszy, który nie znosi w sobie
rzeczy stworzonej.
7. Dla ogólnego zrozumienia tego smutnego
nieładu duszy w jej pożądaniach na teraz wystarczy
to, cośmy powiedzieli. Gdybyśmy bowiem chcieli
zastanawiać się kolejno nad ową brzydotą
najmniejszą, którą sprawiają rozliczne
niedoskonałości, następnie nad tą o wiele większą,
którą sprawiają grzechy powszednie, w końcu nad
ową największą i całkowitą brzydotą duszy,
spowodowaną przez grzechy ciężkie, oraz nad
wszystkimi objawami i stopniami tej potrójnej
brzydoty, nie skończylibyśmy nigdy. Nawet umysłu
anielskiego nie starczy, by to pojąć. Chcę
tu jedynie podkreślić, zgodnie z moim założeniem,
że wszelkie pożądanie, choćby było najmniejszą
niedoskonałością, kala i brudzi
duszę. |