Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga pierwsza
Rozdział 6
Mówi o dwóch głównych szkodach, jakie
pożądania wyrządzają duszy. Pierwsza z nich nie
dopuszcza dobra do duszy, druga wprost jej
szkodzi.
1. Dla jaśniejszego i wszechstronniejszego
zrozumienia tego, o czym była mowa, dobrze będzie
zaznaczyć, w jaki sposób pożądania wyrządzają
duszy dwie najważniejsze szkody: po
pierwsze, pozbawiają ją ducha Bożego, po
wtóre, dręczą, męczą, zaciemniają, brudzą i
osłabiają duszę, w której przebywają. Wyraża to
prorok Jeremiasz: Duo mala fecit populus mens:
me dereliquerunt fontem aquae vivae, et foderunt
sibi cistemas dissipatas, ąuae continere non
valent aquas; "Dwie złości uczynił lud mój:
opuścili mnie, źródło wody żywej, a wykopali sobie
cysterny rozwalone, które nie mogą wody
zatrzymać".
To dwojakie zło: pozbawienie oraz szkoda
pozytywna, wypływa z każdego nieuporządkowanego
aktu pożądania.
Co do pierwszej szkody jest jasne, że w miarę
jak dusza skłania się uczuciowo ku jakiejś
rzeczy stworzonej, rozrasta się w niej
pożądanie, a tym samym staje się mniej zdolna do
przyjęcia Boga. Bo jak mówią filozofowie, o czym
mówiliśmy w rozdziale 4, dwie sprzeczności nie
mogą przebywać w jednym przedmiocie. Ponieważ zaś
miłość Boga i miłość stworzenia, to dwie
sprzeczności, nie mogą więc razem przebywać w
jednej woli. Bo jakież porównanie stworzenia ze
Stwórcą, rzeczy zmysłowych z duchowymi,
widzialnych z niewidzialnymi, doczesnych z
wiecznymi, pokarmu niebieskiego, subtelnego,
duchowego, z pokarmem czysto zmysłowym, ogołocenia
Chrystusowego z przylgnięciem do rzeczy
ziemskich?
2. Jak w naturze nie można wprowadzić nowej
formy, nie usunąwszy wpierw przeciwstawiającej się
jej formy poprzedniej, bo jak długo ta pierwsza
pozostaje, nie dopuści drugiej - tak również,
dopóki dusza będzie ulegała duchowi zmysłowemu,
dopóty nie wypełni jej duch czystej
nadprzyrodzoności. Do tej prawdy stosują się słowa
Boskiego Zbawiciela w Ewangelii św. Mateusza:
Non est bonum sumere panem filiorum, et mittere
canibus; "Niedobrze jest brać chleb synowski a
rzucać psom", i następne: Nolite sanctum dare
canibus; "Nie dawajcie psom tego co święte".
Nazywa tu Boski Zbawiciel synami Bożymi tych,
którzy wyzbywając się pożądania stworzeń, tym
samym przygotowują się na przyjęcie ducha Bożego.
Tych zaś, co karmią swe pożądanie stworzeniami,
przyrównuje do psów, jako że tylko synom dane jest
jeść ze swoim Ojcem przy stole i z jednej misy,
tzn. karmić się Jego duchem, a psom z odrobin,
które spadają ze stołu.
3. Wszystkie stworzenia to tylko okruszyny,
które spadły ze stołu Bożego, Słusznie tedy
nazywany jest psem ten, co nasyca się
stworzeniami, a tym samym pozbawia się chleba
synów. Takie dusze nie chcą się podnieść od
pożywania okruszyn stworzeń do stołu ducha nie
stworzonego, który jest ich Ojcem. I chodzą takie
dusze jak psy, zawsze węsząc za strawą, bo
okruszyny służą raczej do podniecenia apetytu,
aniżeli do zaspokojenia głodu. Mówi o tym król
Dawid: Famem patientur ut canes, et circuibunt
cmtatem. Si vero non fuerint saturati, et
murmurabunt; "Głodem będą przymierać jak psy i
będą krążyć dokoła miasta, a jeśli się nie
najedzą, będą szemrać". Dlatego każdy, kto idzie
za pożądaniem, jest zawsze niezadowolony i
zgorzkniały jak człowiek, gdy jest głodny. Bo cóż
ma wspólnego głód wywołany przez stworzenia z tym
pełnym nasyceniem, jakie daje duch Boży? Duszy nie
może napełnić ta obfitość nie stworzona, dopóki
nie uwolni się ona od głodu wywołanego przez
pożądanie, a to dlatego, że jak już wspomnieliśmy,
dwie sprzeczności nie mogą przebywać w jednym
podmiocie, a sprzecznościami są głód i
nasycenie.
4. Z tego co zostało powiedziane widać, że Bóg
więcej czyni, gdy oczyszcza duszę z tych
przeciwieństw, aniżeli czynił wtedy, gdy ją
stwarzał z niczego. Bowiem te przeciwieństwa uczuć
i sprzecznych pożądań więcej się sprzeciwiają Bogu
aniżeli sama nicość, która przynajmniej nie stawia
oporu. Sądzę, że starczy już tego, cośmy tu
powiedzieli o pierwszej szkodzie, jaką wyrządzają
duszy pożądania. Polega ona głównie na tym, że
sprzeciwia się duchowi Bożemu, jak to już
obszernie mówiliśmy.
5. Mówmy teraz o drugim skutku, jaki
pożądania wywołują w duszy. Objawia się on
różnorodnie, gdyż pożądania duszę dręczą,
męczą, zaciemniają, brudzą i osłabiają. O tych
pięciu objawach pomówimy z kolei.
6. Zrozumiałe jest, że pożądania dręczą i
trudzą duszę. Są one jak niesforne i
uprzykrzone dzieci, które ustawicznie proszą matkę
o to czy owo, a nigdy im nie dosyć. Ileż to
nadręczy i trudzi się człowiek szukający chciwie
skarbu. Tak również dręczy i trudzi się dusza w
zdobywaniu tego, czego domagają się od niej jej
pożądania. A chociaż w końcu zdobędzie to, dręczy
się jednak nadal nie znalazłszy zaspokojenia.
Ostatecznie bowiem kopie w "rozwalonych
cysternach, które nie mogą zatrzymać wody" na
ugaszenie pragnienia. Do tego stosują się słowa
Izajasza proroka: Lassus adhuc sitit et anima
eius vacua est; "Osłabiony jeszcze pragnie i
dusza jego czcza jest"; znaczy to, że pożądanie
jego pozostanie niezaspokojone. Dręczy się i
trudzi dusza oddana pożądaniom, bo trawi ją
pragnienie, tak jak gorączka trawi człowieka
chorego, który nie poczuje się lepiej, dopóki ona
nie ustąpi. Słusznie więc powiada Job: Cum
satiatus fuerit, artabitur, aestuabit, et omnis
dolor inruet super eum; "Gdy się nasyci,
będzie ściśnięty; będzie cierpiał gorąco, i
wszelki ból nań przypadnie". Znaczy to, że kiedy
dusza zaspokoi swoje pożądanie, zostanie jeszcze
bardziej ściśnięta i obciążona; będzie wzrastał w
niej żar pożądania i tak spadnie na nią wszelka
boleść.
Dręczy się i trudzi dusza ulegająca swoim
pożądaniom, ponieważ jest przez nie raniona,
zaburzona i niepokojona jak woda przez wiatry, i
nie pozwolą jej uspokoić się na żadnym miejscu ani
w żadnej rzeczy. O takiej duszy mówi Izajasz:
Cor impii quasi mare fervens; "Serce złego
jak morze wzburzone". Zaiste, nieszczęśliwy jest
człowiek, jeśli nie opanuje pożądań.
Dręczy się i trudzi dusza pragnąca zaspokoić
swe pożądania, gdyż jest jak głodny człowiek,
który otwiera usta, by nakarmić się powietrzem, a
wtedy jeszcze większe odczuwa pragnienie, bo to
nie jest jego pokarm. Wyraża to prorok Jeremiasz,
gdy mówi: In desiderio animae suae attraxit
ventum amoris sui; "W pragnieniu duszy swej
przyciągnęła wiatr miłości swojej", to znaczy, że
w pragnieniu swego pożądania przyciągnęła do
siebie wiatr swych skłonności. W dalszym ciągu
dając zrozumieć spiekotę, jaką taka dusza odczuwa
i chcąc ją przed nią przestrzec, mówi: Prohibe
pedem tuum a nuditate, et guttur tuum a
siti;
"Pohamuj nogę twoją, to jest myśl, od nagości,
a gardło twoje od pragnienia", czyli wolę twoją od
zaspokojenia pożądań, bo one rodzą większe jeszcze
pragnienie. Jak człowiek rozmiłowany, gdy w dniu
nadziei spotkał się z zawodem, dręczy się i
trudzi, tak również dusza dręczy się i trudzi
zaspokajaniem swych pożądań, bo one sprawiają w
niej tylko większą pustkę i głód. Pożądania
bowiem, jak się powszechnie mówi, są jak ogień,
który wzrasta, gdy się doń drew dorzuca, lecz gdy
je strawi, z konieczności gaśnie.
7. Owszem, pożądanie jest jeszcze gorsze niż
ogień. Ogień bowiem zmniejsza się, gdy nie staje
drzewa. Pożądanie zaś, gdy się w kimś rozrośnie,
nie tylko się nie zmniejsza, lecz wzrasta mimo
braku swego przedmiotu i zamiast zgasnąć jak
ogień, któremu zabrakło paliwa, osłabia i męczy
duszę, bo wzrósł jej głód, a zmniejszył się
pokarm. Wyraża to prorok Izajasz w tych słowach:
Declinabit ad dexteram, et esuriet; et comedet
ad sinistram, et non saturabitur; "Ustąpi na
prawą stronę, a łaknąć będzie; i jeść będzie na
lewej, a nie naje się". Słusznie więc tych,
którzy nie umartwiają swych pożądań, a schodzą z
prawej drogi, dręczy głód Boskiego słodkiego
Ducha, posiadanego przez tych, którzy są po
prawicy Bożej, a im się nie udzielającego.
Słusznie też, gdy pobiegną na lewą stronę, by
nasycić swe pożądanie jakimś stworzeniem, nie
zaspokoją głodu. Opuścili bowiem Tego, który
jedynie może dać nasycenie, a karmią się tym, co
wywołuje jeszcze większy głód. Jest więc chyba
jasne, że pożądania dręczą i trudzą
duszę. |