Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
Księga pierwsza
Rozdział 5
Posługując się powagą Pisma świętego,
udowadnia w dalszym ciągu, że dusza koniecznie
musi przejść przez tę noc umartwienia w pożądaniu
wszystkich rzeczy, by mogła iść do Boga.
1. Z tego, cośmy mówili, można już nieco
zrozumieć, jaki jest przedział między stworzeniem
a Bogiem, jak również i to, że dusze, które
skłaniają się uczuciowo do jakiegoś stworzenia, są
tak samo jak ono oddalone od Boga; powiedzieliśmy
bowiem, że miłość czyni równym i upodabnia.
Przedział ten między Bogiem a stworzeniem dobrze
znał św. Augustyn, gdy mówił w
Soliloquiach: "Biedny ja, kiedyż moja nędza
i niedoskonałość zbliży się do Twojej
doskonałości? Ty jesteś prawdziwie dobry, a ja
zły; Tyś prawy, a ja bezbożny; Tyś świętość, a ja
nędza; Tyś sprawiedliwy, a ja niesprawiedliwy; Tyś
światłem, a ja ślepcem; Tyś życiem, a ja śmiercią;
Tyś lekarstwem, a ja chorym; Tyś prawdą najwyższą,
a ja obłudą". Tak mówi ten święty.
2. Jest to więc wielką niewiedzą sądzić, że
dusza może dojść do wysokiego stanu zjednoczenia z
Bogiem, jeżeli wpierw nie opróżni pożądania z
wszystkich rzeczy przyrodzonych, które mogą
dla niej stanowić przeszkodę, jak to w dalszym
ciągu wyjaśniamy. Niezmierna bowiem jest przepaść
pomiędzy nimi i tym, co się udziela duszy w stanie
czystego przeobrażenia w Boga. Jezus Chrystus
nauczając nas tej drogi, mówi w Ewangelii św.
Łukasza: Qui non renuntiat omnibus quae
possidet, non potest meus esse discipulus:
"Kto nie wyrzeka się wszystkiego, co ma, nie może
być uczniem moim". Jest to zupełnie jasne. Nauka
bowiem, którą przyniósł nam Syn Boży, polega na
wzgardzie wszystkich rzeczy po to, by móc przyjąć
w siebie dar Ducha Bożego. Dopóki więc dusza nie
oderwie się od stworzeń, nie będzie zdolna przyjąć
Ducha Bożego w czystym przeobrażeniu.
3. Można tu przytoczyć fakt z Księgi Wyjścia,
gdzie czytamy, że Bóg tak długo nie dał synom
Izraela pokarmu niebieskiego, czyli
manny, dopóki mieli mąkę przyniesioną
z Egiptu. Należy to rozumieć w ten sposób, że
najpierw trzeba się wyzbyć wszystkich rzeczy, by
móc potem kosztować tego pokarmu anielskiego. Nie
może go bowiem kosztować to podniebienie, które
szuka smaków w pokarmie ziemskim. Dusza, która się
zatrzymuje i karmi innymi, obcymi smakami, nie
tylko, że staje się niezdolną do przyjęcia Ducha
Bożego, lecz nadto pobudza do gniewu Boży
Majestat. Pragnąc bowiem pokarmu duchowego, nie
zadowala się samym Bogiem, lecz chce dołączyć
jeszcze pożądanie i afekt do innych rzeczy.
Również i to zawarte jest w wyżej wspomnianej
księdze Pisma świętego. Gdy Izraelici nie
zadowolili się delikatnym pokarmem manny, lecz
tęsknili i domagali się pokarmów mięsnych, wtedy
bardzo rozgniewał się Bóg o to, że chcieli tak
niski i pospolity pokarm mieszać z niebieskim, tak
wzniosłym i posilnym zarazem, że krył w sobie smak
i substancję wszystkich pokarmów. I gdy jeszcze
usta ich byty pełne kęsów, jak mówi Dawid, ira
Dei descendit super eos; "gniew Boży zstąpił
na nich". Spadł z nieba ogień i spalił z nich
wiele tysięcy, Bóg bowiem uważał to za obrazę
swoją, że gdy im dał pokarm niebieski, oni innego
pożądali.
4. O, gdyby osoby duchowe wiedziały, ile dobra
i jaką obfitość ducha tracą, nie chcąc wznieść się
ponad pożądanie małostek i skończyć z nimi, oraz
jaki znalazłyby w tym prostym pokarmie duchowym
smak wszystkich rzeczy, gdyby tamtych kosztować
nie chciały. Lecz nie smakują w tym duchowym
pokarmie z tej samej przyczyny, dla której synowie
Izraela nie odczuwali ukrytego w mannie smaku
wszystkich pokarmów, nie ześrodkowawszy na niej
jedynie swego pożądania. A stało się to nie
dlatego, by manna nie zawierała w sobie tego smaku
i mocy, jakich pragnęli, lecz że oni szukali ich w
czymś innym. Kto więc chce kochać Boga na równi z
jakimś stworzeniem, bez wątpienia mało ceni Boga,
ponieważ kładzie na jednej szali z Bogiem to, co
jak powiedzieliśmy, nieskończenie się różni od
Boga.
5. Jest rzeczą znaną z doświadczenia, że jeżeli
wola skłoni się uczuciowo do jakiejś rzeczy, ceni
ją więcej od każdej innej, choćby nawet lepszej,
ale w której sobie mniej podoba. Jeżeli zaś w
jednej i drugiej sobie podoba, tym samym
doskonalszą poniża, równając je ze sobą. Ponieważ
zaś z Bogiem nie można żadnej rzeczy
zrównać, więc wielką zniewagę wyrządza Mu dusza,
kochając na równi z Nim inną rzecz lub do niej się
przywiązując. O ileż większą byłaby zniewaga,
gdyby tę rzecz kochała więcej niż Jego?
6. Wyobrażenie tego również mamy w Piśmie
świętym, gdy Bóg polecił Mojżeszowi, aby
wstąpił na górę, gdy miał do niego mówić. Wtedy
nie tylko polecił mu, aby sam wstąpił na górę,
zostawiwszy synów Izraela na dole, ale żeby nawet
bydła nie pasiono w pobliżu góry: Nullus
ascendat tecum, nęć videat quispiam per totum
mantem, boves quoque et oves non pascant e
contra. Znaczy to, iż dusza pragnąca wstąpić
na górę doskonałości, by tam obcować z Bogiem, nie
tylko musi się wyrzec wszystkich rzeczy i zostawić
je na dole, lecz i pożądania, które są jak
zwierzęta, musi poskromić i nie pozwalać im
zbliżyć się do tej góry, tzn. rozkoszować się
innymi rzeczami, które nie są Bogiem.
W Nim wszelkie pożądanie maleje i to jest stan
doskonałości. Trzeba więc koniecznie, aby na
drodze do Boga było ciągłe umartwienie i
opanowanie pożądania, bo tym szybciej dusza
dojdzie do celu, im pilniejsza będzie w tym
ćwiczeniu. Dopóki bowiem dusza nie opanuje
całkowicie pożądań, nie dojdzie nigdy do celu,
choćby wiele cnót spełniała, bo brak jej
właściwego sposobu nabycia doskonałości, który
polega na opróżnianiu, ogołacaniu i oczyszczaniu
duszy z wszelkiego pożądania. Mamy wymowny obraz
tego w Księdze Rodzaju: Patriarcha Jakub, idąc na
górę Betel by wystawić tam ołtarz i złożyć Bogu
ofiarę, dat domownikom potrójne zlecenie;
pierwsze, by odrzucili wszystkie bożki obce;
drugie, by się oczyścili; trzecie, by zmienili
szaty: Abicite deos alienos, ąui in medio
vestri sunt, et mundamini ac mutate
vestimenta.
7. To potrójne zlecenie pozwala
zrozumieć, że każda dusza, chcąca wstąpić na tę
górę, by z siebie samej zbudować ołtarz, na którym
by złożyła Panu Bogu ofiarę czystej miłości,
chwalby i czci prawdziwej, musi, zanim zacznie
zdobywać szczyt, wypełnić doskonale trzy wyżej
wymienione warunki. Po pierwsze, musi
odrzucić wszystkich bogów cudzych, to jest
wszystkie obce skłonności uczuciowe i
przywiązania. Po drugie, musi się oczyścić
z wszystkich brudów, jakie w niej pozostawiły
pożądania, co czyni przy pomocy ciemnej nocy
zmysłów, odmawiając im wszystkiego i
poskramiając je ustawicznie. Po trzecie, by
wyjść na tę wysoką górę, musi zmienić szaty, co
dokonuje się przez wspomniane już podwójne
działanie. Wtedy już sam Bóg zmienia jej szaty na
nowe, dając jej nowe poznanie Boga w Bogu, a
odrzucając stare ludzkie poznanie oraz nową miłość
Boga w Bogu. Po ogołoceniu woli z wszystkich jej
starych pragnień i ludzkich upodobań wlewa Bóg w
duszę nowe poznanie i otchłań rozkoszy. Po
odrzuceniu zaś dawnego sposobu myślenia i
wszystkich wyobrażeń, oraz po usunięciu
wszystkiego co należało do starego człowieka, z
przyrodzonymi jego właściwościami, obleka ją Bóg w
nową nadprzyrodzoną zdolność we wszystkich jej
władzach. W ten sposób jej działanie z ludzkiego
zmienia się w boskie. Osiąga się to w stanie
zjednoczenia, w jakim dusza służy za ołtarz, na
którym jedynie Bóg sam jest wielbiony w chwalbie i
miłości. Sam też Bóg w niej przebywa. Niegdyś
polecił Bóg, aby ołtarz, na którym miała spoczywać
Arka Przymierza, był wewnątrz pusty. Tak i dusza,
chcąc być ołtarzem dla Majestatu Bożego, musi
wpierw wyzbyć się wszystkiego. Polecił również
Bóg, by na tym ołtarzu zawsze płonął ogień i by na
nim nigdy nie zapalano innego ognia. Kiedy zaś
Nadab i Abiud, synowie najwyższego kapłana Aarona,
ofiarowali na Jego ołtarzu zwykły ogień,
rozgniewany Pan uśmiercił ich przed ołtarzem.
Rozumiemy z tego, że jeżeli dusza chce być godnym
ołtarzem, nie może w niej braknąć miłości Boga i
że nie powinna z tą miłością mieszać innej.
8. Pan Bóg nie pozwala, aby z Nim przebywała
jakaś rzecz inna. I rzeczywiście czytamy w
pierwszej Księdze Królewskiej, że kiedy Filistyni
wprowadzili Arkę Przymierza do świątyni, w której
był posąg ich bóstwa, znajdowali go każdego ranka
powalonego przed Arką, a w końcu rozbitego na
kawałki. Jedynym pożądaniem, na jakie zezwala Bóg
w swej obecności i jakiego chce, jest pożądanie
doskonałego zachowywania Bożego prawa i dźwigania
Krzyża Chrystusowego. Dlatego polecił niegdyś Bóg,
by w Arce Przymierza, w której przebywała manna,
nie składano niczego prócz księgi Prawa i różdżki
Mojżesza, oznaczającej Krzyż. Zatem dusza, która
usiłuje zachowywać z całą dokładnością prawo Boże
i dźwigać Krzyż Chrystusowy, staje się
rzeczywiście Arką mieszczącą w sobie prawdziwą
mannę, to jest Boga, a to właśnie dlatego, że
stara się doskonale strzec w sobie wyłącznie prawo
i tę
różdżkę. |